Saturday, 15 September 2018

Artur RUBINSTEIN - „Moje młode lata”


Wstyd  się  przyznać,  lecz   mimo  42  lat  od  wydania  tej  autobiografii,  nie  czytałem  jej.  Z  drugiej  strony  mam  szczęście  kontemplować    teraz,  w  okresie  spokojnej  starości.
Bo  Rubinstein (1887 -1982)  to  nie  tylko  wielki,  światowy  artysta,  którego  widziałem  w  Warszawie,  w  trakcie  Konkursu  Chopinowskiego  w  1960  roku,   lecz   przede  wszystkim  wielki  Polak,  który  symbolicznie  zademonstrował  swój  patriotyzm   w  San  Francisco  w  1945 roku.  Wikipedia:
„..W  1945  roku  podczas  uroczystości  podpisania  Karty  Narodów  Zjednoczonych,  wobec  braku  polskiej  flagi,  wyraził  oburzenie  i  ostentacyjnie  zagrał  Mazurka  Dąbrowskiego.  Występ  poprzedził  słowami:
‘W  tej  Sali,  w  której  zebrały  się  wielkie  narody,  aby   uczynić  ten  świat  lepszym,  nie  widzę  flagi  Polski,  za  którą  toczono    okrutną  wojnę’
I  dodał:
‘A  więc  teraz  zagram  polski  hymn  narodowy’....”
Artur  Rubinstein   zrobił   z  autobiografii  dzieło  literackie,  a  że  napisał  je  po  angielsku,  wypada  wspomnieć  o  tłumaczu  Tadeuszu  Szafarze (1920-1995).  Niestety,  znalazłem  jedynie,  że  ten  dziennikarz,  pisarz  i  tłumacz  zmarł  na  emigracji,  w  USA  w  1995 roku.  (Na  LC  6 książek, 1 opinia,  brak  danych  o  autorze) 
Rubinstein  był  Żydem,  tym  bardziej   warto  zacytować  wyznanie  jego  -  wielkiego  polskiego  patrioty  (s.21):
„..Kocham  mój  kraj  rodzinny,  ale  jest  to  miłość,  która  nie  ma  nic  wspólnego  z  nacjonalizmem  czy  szowinizmem.  Z  mojej  opowie ści  wyniknie,  jak  małą  część  życia  spędziłem  w  kraju.  Ale  wszystko,  co  polskie,  ma  dla  mnie  nieodparty  urok  i  często  przyprawia  mnie  o  nostalgię.  Źródłem  tego  uroku  może  być  coś,  co  nazwałbym  autentycznością.  Pory  roku  na  przykład    tu  autentyczne;  nie  ma  mowy  o  pomyłce,    tym,  c zym  powinna  być  symfonia  -  czterema  częściami,  idealnie  z  sobą  zharmonizowanymi...     ..Ja  osobiście  ponad  wszystko  przedkładam  polską  jesień  i  jej  miękkie,  melancholijne  zmierzchy,  kiedy  kraj  przybrany  we  wszystkie  odcienie  złota  i  brązu  staje  się  naturalną  scenerią  najpiękniejszych  nokturnów  Chopina...” 
Polski  patriotyzm  bije  z  każdej  strony,  mimo  pierwszego  długiego  wyjazdu  już  w  wieku  12  lat.  Gdy,  po  pięciu  latach  spędzonych  głównie  w  Berlinie,  w  wieku  17  lat,  Rubinstein  nostalgicznie  wraca  do  Polski,  prypomina  mnie  się    uwaga  Józefa  Czapskiego,  że  „.. patriotą można być nie mieszkając w ojczystym kraju. ..”
Nie  mogę  sobie  odmówić  podzielenia  się  spostrzeżeniem,  że   siedemnastoletni   Artur,  poza  sukcesami  muzycznymi,  włada  sześcioma  językami  i   zdążył  już  poznać  najwybitniejsze  dzieła  filozoficzne,  nie  wspominając   licznych  kobiet.  Wcześnie  zaczniesz,  dalej  zajdziesz -  wbrew  współczesnym  Polkom-matkom    chroniącym  dzieciństwo  swoich  pociech.  No  cóż,  przypomniało  mnie  się  zdanie  C.G. Junga – „Dzieci  wychowywane    przez  to,  czym  dorosły  j e s t,  a  nie  przez  to,  o  czym  ględzi”
Oczywiście,  młody  Rubinstein   poznał    już  wielu  wielkich  ludzi,  a  teraz  w  Zakopanem   spotyka  Witkacego (1885 – 1939)  i  zaprzyjaźnia  się  z  Szymanowskim   (1882 – 1937).  Następnie  wyjazd  do  Paryża  i.....     „światowe  życie”  ( z  nieustannym  balansowaniem  na  granicy  między  elitą,  a  nędzą).  Pasjonująca  lektura,  setki  nazwisk...
Skoro  słowo  „pasjonująca”  się  rzekło.  To  muszę  wspomnieć  i  o  „pasji”  Szalapina,  która  udzieliła  się  i  Arturowi  zwanemu  Artuszą:   „kosili”  wszystko  co  popadło,  a  było  tego  całkiem  wiele...   Od  tego  czasu  Rubinstein  powadził  nadzwyczaj  bujne  życie  erotyczne,  żeniąc  się  raz,  w  wieku  45 lat  z  24-letnią  córką  Emila  Młynarskiego  (czyli  ciotką  Wojtka  Młynarskiego -  dziadkowie  byli  braćmi)
No  i  jeszcze  słowa  Rubinsteina  na  widok  Statui   Wolności  (s.204):
„........ja,  biedny  polski  Żyd  spod  okrutnego  rosyjskiego  zaboru,  czułem  wzruszenie  na  widok  tego  symbolu  wolności...”
W  związku  z  żenująco   „skromnym”  opracowaniem  hasła ‘Artur  Rubinstein’  przez  polskojęzyczną  Wikipedię,  polecam  -  anglojęzyczną,  ż  której  cytuję  opis  manfestacji  w  1945 roku,  wspominanej  wyżej:
„....Throughout his life, Rubinstein was deeply attached to  Poland. At the inauguration of the   United  Nations  in 1945, Rubinstein showed his Polish patriotism at a concert for the delegates. He began the concert by stating his deep disappointment that the conference did not have a delegation from Poland. Rubinstein later described becoming overwhelmed by a blind fury and angrily pointing out to the public the absence of the Polish flag. He stopped playing the piano, told the audience to stand up, including the Soviets, and played the   Polish  national  anthem  loudly and slowly, repeating the final part in a great thunderous forte. When he had finished, the public gave him a great ovation…”
O  tym  incydencie  pisze  również  Jan  Kulma  w „Dykteryjkach  przedśmiertnych”,  które  gorąco  polecam.
Autobiografię  “..młodych  lat”  kończy  autor  na  1917  roku,  jako,  że   zwyczajowo  “trzydziecha”  to  koniec  młodości,  a  mnie  pozostaje   żal,  że  moja  czterodobowa  przygoda  się  skończyła..    Głęboko  wzruszony  stawiam  10/10.   Tekst  kończy  wyznanie  Mistrza  (s.557-8):
„....J e s t e m    s z c z ę ś c i a r z e m,  ale  mam  w  tej  sprawie  pewną  małą  teorię.  Z  moich  własnych  doświadczeń  i  obserwacji  wynika,  że  Opatrzność,  Przyroda,  Bóg  -  czy  jak  inaczej  nazwalibyśmy  Siłę  Twórczą  -  darzy  szczęściem  te  istoty  ludzkie,  które  życie  akceptują  i  kochają,  nie  stawiając  mu  żadnych  warunków.  A  ja  z  pewnością  jestem  jednym  z  nich,  i  to  całym  sercem.  W  rezultacie  przekonałem  się  -  dzięki  wydarzeniom,  które  można  by  określić  jedynie  mianem  cudów  -  że  ilekroć  moje  ja  podświadomie  bardzo  czegoś  pragnie,  życie  tak  czy  inaczej  pragnienie  to  spełni.”

No comments:

Post a Comment