Tuesday 23 January 2018

Pawel PIOTROWICZ - "Kazimierz Kaczor. Nie tylko polskie drogi"

Paweł PIOTROWICZ - "Kazimierz Kaczor. Nie tylko polskie drogi"

Piszę te słowa, gdy na LC jest siedem opinii, z których pięć ocenia Kaczora, a nie książkę. Kaczor przeszedł do historii za postać Kurasia w "Polskich Drogach", a teraz pogadajmy o autorze i jego książce, bo to Piotrowicza przyszło nam wychwalać bądź ganić.

Paweł Piotrowicz (ur. 1976) to postać mnie kompletnie nieznana. Notka Wydawnictwa Prószyński i ska:
"Paweł Piotrowicz (ur. 23 lipca 1976 roku w Głogowie), dziennikarz muzyczny i filmowy, jest autorem blisko dwóch tysięcy artykułów, wywiadów i recenzji publikowanych między innymi w „Machinie”, „Muzie”, „Filmie” i portalu Onet, z którym blisko współpracuje od 2007 roku. W 2013 roku ukazała się jego książka „Kazimierz Kaczor. Nie tylko polskie drogi”, wywiad-rzeka z aktorem..."
Jest też autorem wywiadu z Olafem Lubaszenko pt "Chłopaki nie placzą"
Na LC notowania: 6,59 (27 ocen i 7 opinii)
Niestety, wprawdzie nie z winy autora, ale spotkał mnie spory zawód, bo mimo, że Kaczor jest o dwa lata ode mnie starszy i spędził młodość w Krakowie, (a ja w Warszawie), to miałem młodość ciekawszą i o wiele bardziej dojrzałą. I nie chodzi o ewenement Kaczora, że pierwsze wino wypił z "gwintu" dopiero po maturze, chociaż właśnie wtedy młodzież szkolna szalała na "prywatkach" wspominanych przez Wojtka Gąsowskiego ("Gdzie się podziały tamte prywatki..."), lecz o przerażającą nieobecność i nieświadomość przemian popaździernikowych, w tym niepowtarzalnego rozwoju intelektualnego życia studenckiego i ruchów protestu społecznego. Razi nie tylko brak zaangażowania Kaczora, lecz przede wszystkim brak orientacji w zachodzących zmianach w otaczającym świecie. Przywiezienie z RFN koszuli non - iron i dwóch płaszczy ortalionowych, jako jedyny przejaw zmian to żenada.

Kaczor sygnalizuje z kim to nie był na ty z krakowskiej bohemy, a równocześnie nie ma nic ciekawego do powiedzenia na temat piwnic pod Baranami i pod Jaszczurami, i to w dobie ich największego rozwoju. Bardzo to nieciekawe, żeby nie powiedzieć dziwne, wobec zalewu rynku czytelniczego wspomnieniami z życia cyganerii krakowskiej w latach 50. i 60. Podobnie z wojskiem, w którym Kaczor dosłużył się stopnia oficerskiego: zero wspomnień, a przecież to najatrakcyjniejszy temat męskich spotkań. I tak na 78 stroniczkach skwitowano 27 lat najciekawszych lat życia każdego człowieka.

A dalej? Wyliczanie ról, przedstawień, filmów i nazwisk. No i autoprezentacja. Trawestując powiedzenie Wałęsy : "Jestem przeciw, a nawet za". Bo "za", skoro w 1964 zapisuje się do PZPR, a po wypadkach marca 1968, w obliczu wyrzucenia na bruk dyrekcji Teatru Starego, zostaje pierwszym sekretarzem POP PZPR, lecz "przeciw", o czym ma świadczyć fragment (s. 82):

"...Przyjechał przedstawiciel Komitetu Wojewódzkiego PZPR, co oznaczało, że władzę przejmą twardogłowi.... ...Co ciekawe, jednym z kandydatów na sekretarza zostałem ja, absolutnie nietwardogłowy... ...Dałem się więc wybrać..."

Niestety, na następnej stronie „komuch” I sekretarz partii Kaczor przekracza wszelkie granice przyzwoitości wciskając kit dla ubogich (s. 83):

„...Gawlik zgromadził wokół siebie głównie twardogłowych członków organizacji, którzy na przykład nie chcieli dopuścić do realizacji przez Andrzeja Wajdę „Biesów”.... ….bylem I sekretarzem organizacji partyjnej Teatru Starego, co nie zmienia faktu, że niezbyt mi ta sytuacja odpowiadała. Szczególnie, że drażnili mnie trochę ci twardogłowi koledzy..”

Pic na wodę, fotomontaż czyli paskudne zakłamanie. Po roku 1968 członkowie PZPR masowo oddawali legitymacje partyjne, bez narażania się na poważniejsze konsekwencje. Dlaczego więc TOWARZYSZ KACZOR nie zrezygnował z intratnej funkcji i nie oddał legitymacji partyjnej ?
Casus prokuratora Piotrowicza (ale dża - dża! co za zbieżność nazwisk !!) definitywnie ośmieszył takie próby tłumaczeń.

W tej sytuacji rezygnuję z dalszych komentarzy, choć doskonale pamiętam zmuszenie Kaczora do rezygnacji ze stanowiska prezesa ZASP w 2002 roku.

Powyższe uwagi dotyczą wypowiedzi rozmówcy, a nie Piotrowicza i nie maja prawa wpłynąć na moją ocenę wartości literackiej. Dlatego, mimo stanu bliskiego apopleksji, zdobywam się na obiektywizm i książce daję gwiazdek 6.

No comments:

Post a Comment