Paul HEYSE - "Dziecię wieszczek" nowela w trzech pieśniach
„WOLNE LEKTURY” REWELACYJNIE WYWIĄZUJĄ SIĘ Z EDUKACYJNEJ MISJI. DZIĘKUJĘ!
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/dziecie-wieszczek/
Heyse był świetny w "Czterech kobietach" (tam więcej o nim informacji), niezły w "Sabinkach", a teraz mam go w tłumaczeniu autorki pamiętnej "Naszej szkapy" - Marii Konopnickiej, z której utworów i rymów wyrosłem 65 lat temu.
Podobno to jest poemat dygresyjny, co według Wikipedii oznacza...
„....Utwór wierszowany, o charakterze fabularnym, o luźnej, fragmentarycznej kompozycji, najczęściej związanej prowadzącym cały tekst motywem podróży bohatera, a czasem również wątkiem romansowym. Szczątkowa, epizodyczna fabuła poematu dygresyjnego jest pretekstem do licznych wypowiedzi narratora (dygresji) na tematy aktualne, związane z literaturą (w tym autotematyczne), sztuką, polityką, historią oraz na tematy osobiste...."
Z początku bawią mnie rymy takie, jak (s. 12):
"Gosposia, hoża i nie nazbyt święta
Oskubywała wędrowne ptaszęta..."
Problemem jest przysięga Kalilbada – chana, że za żonę chce wieszczkę, czyli kobietę "nie z tej ziemi". Każdy by chciał. A on (s. 22):
"....Młody jest, jak róża / A kobiet nie chce!... ależ to oburza!.."
W końcu się znajduje Giulnara, córka wieszczki Karkasy, wygnanej za miłość do książęcia Foh. Ale historia !! Giulnara wyznaje prawdę Kalilbadowi, a jaką nie powiem bo rzecz to niesłychana i musi być bezpośrednio przez czytelnika poznana....
No i się romansem rozemocjonowałem, tak, że z wypiekami do końca zmierzałem. Nie zdradzę końca, a za wzbudzone emocje 7/10 gwiazdek daję. Całkiem dobre, jeno wczuć się trzeba !
.
No comments:
Post a Comment