Saturday, 2 December 2017

Tomasz ŁUBIEŃSKI - "Ani tryumf, ani zgon"

Tomasz ŁUBIEŃSKI - "Ani tryumf, ani zgon" Szkice o Powstaniu Warszawskim

Czytam na stronie redakcyjnej:
"Szkice II – IV są rozszerzoną i przepracowaną wersją esejów, które ukazały się w edycji "Bić się czy nie bić" z roku 1997, nakładem Świata Książki"

Przeanalizujmy wyniki tych dwóch książek na LC:
„Bić się czy nie bić” 5,85 (27 ocen i 3 opinie)
Tylko, że j e d y n a opinia wychodząca poza jedno zdanie daje gwiazdek 8
„Ani tryumf, ani zgon” 6,8 (20 ocen i 3 opinie)
Tylko, że w s z y s t k i e trzy opinie dają gwiazdek 7

Obu książkom dam gwiazdek 8, bo warto je przeczytać. Dlaczego nie 10 ? Bo pomijają wiele istotnych aspektów, o czym Państwo przekonacie się sami, konfrontując treść książki z cytowanymi przeze mnie wypowiedziami sławnych ludzi na temat Powstania Warszawskiego, lecz przede wszystkim ze względu na brak przypisów, które nie pozwalają szczególnie młodym czytelnikom zrozumieć niuansów zawartych w tekście treści.

Piszę niniejsze uwagi w wariackiej kolejności, to, aby się nie pogubić, odfajkuję sprawę braku przypisów na podstawie kilkunastu pierwszych stron. O ile można przeboleć brak wyjaśnień do nazwisk takich jak Osóbka – Morawski, Kliszko, Rola – Żymierski, Bolesław Piasecki etc czy nawet raz Karola, a raz Mariana Brandysa, to operowanie bez wyjaśnień duetem Baczyński - Gajcy jest dla młodego, nieuświadomionego czytelnika wielce dezinformujące. Bo lewicującego Żyda z peeselowskiego „Spartakusa” - Baczyńskiego kocham (choć inaczej niż Andrzejewski czy Iwaszkiewicz), a „falangisty” z ONR - Gajcego nie cierpię. Czy wszyscy młodzi czytelnicy (a im szczególnie te pozycje polecam) zrozumieją dokładnie te słowa (s. 22 – 23):

„...Baczyński... ..stanowiłby idealny 'target' dla Jerzego Borejszy, prezesa 'Czytelnika', który zniewolił, zarazem ocalił wielu pisarzy. I chyba summa summarum dobrze zrobił: kultura polska, a także wolność polska miały z nich wiele pożytku.. ...Rzeczywiście kłopot byłby z Gajcym, drastycznie obcym ideowo, ale jego mógłby uratować Bolesław Piasecki...”

Nie miejsce tu wyjaśniać zawiłości tamtych dni, lecz wspomnę, że zasłużony w walce z analfabetyzmem, popularyzator czytelnictwa Borejsza, naprawdę Beniamin Goldberg, to brat, Różańskiego najstraszniejszego kata w UB.

Łubieński przedstawia obiektywnie racje obu stron w odwiecznej dyskusji o Powstaniu. Odczytuję jednak jego stanowisko jako zbieżne z poglądem sławnego Jana Karskiego, który powiedział:
„... Bez Państwa Podziemnego, bez AK, wojna nie trwałaby ani o jeden dzień dłużej..”

Łubieński stawia trudne pytanie i daje cząstkową odpowiedź, niestety prawdziwą (s. 27 – 28):
„...Czy... ...Powstanie przyspieszyło choćby o jeden dzień zakończenie wojny, co było rozmaicie rozumianym, ale póki co wspólnym celem koalicji przeciw Hitlerowi ? Czy poświęcenie polskiej stolicy, zdziesiątkowanie pokolenia wychowanego w niepodległym kraju skróciło wojnę o jedną przynajmniej noc ?... …..Wydaje się, że Powstanie klęski Hitlera nie przyspieszyło, a jeśli opóźniło, tym większa jego daremność...”

Rezygnuję z cytowania opinii o Powstaniu, których szeroki wybór jest w internecie, bo recenzuję książkę, a nie Powstanie. Podam jednak słowa Andersa z 31.08.1944:

„...Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.
(…) Jest oczywiście jasne, że nie ma słów, które by mogły wyrazić nasz najwyższy podziw i dumę z powodu bohaterstwa naszej Armii Krajowej i ludności stolicy. Jesteśmy z nimi każdym tętnem naszej krwi. Przeżywamy głęboko tę tragedię i naszą bezsilność w tej chwili, by im pomóc...”.

A książkę gorąco polecam, bo apologia Powstania jest potrzebna, lecz znajomość faktów też


No comments:

Post a Comment