Georgij WŁADIMOW - "Generał i jego armia"
Nie mogę zrozumieć dlaczego rewelacyjna książka Władimowa (1931 - 2003), porównywana z arcydziełami: "Mistrzem i Małgorzatą", "Dr Żywago" czy "Archipelagiem Gułag", wydana w Polsce w 1999 roku doczekała się na LC jednej jedynej bardzo króciutkiej opinii. Tym bardziej, że jego wcześniejszy „Wierny Rusłan” (1975) ma jednak 164 czytelników.
Aby wprowadzić Państwa w temat cytuję Wikipedię na temat omawianej książki:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Genera%C5%82_i_jego_armia
„....Jest to klasyczna powieść wojenna, według krytyków osadzona w najlepszych, tołstojowskich tradycjach rosyjskiej batalistyki. Jej akcja rozgrywa się w ostatnich dniach listopada 1943 - podczas forsowania Dniepru i poprzez wspomnienia głównego bohatera – w czasie bitwy o Moskwę w grudniu 1941.... ....Jest to również wielka panorama frontu wschodniego z jego realnymi bohaterami – Żukowem, Stalinem, Guderianem i Własowem, których przywołanie jest dla autora pretekstem do poruszenia kwestii do tej pory w literaturze rosyjskiej przemilczanych – sposobu prowadzenia wojny przez ZSRR bez względu na ofiary, łatwości z jaką armia "hitlerowskich najeźdźców" odnosiła sukcesy w pierwszych latach wojny, nie uznającej kompromisów dyktatury Stalina i jego wszechwładnych "organów" oraz poprzez armię gen. Własowa problemu zdrady (?) blisko miliona obywateli ZSRR, którzy przewinęli się przez jej szeregi...."
Tam też wypowiedź tłumacza Rene Śliwowskiego:
"....Władimow najwyraźniej pragnie aby jego czytelnik nie tylko pochłaniał fascynującą powieść, ale jednocześnie musiał cały czas myśleć, zastanawiać się nad tym [...] czy wszystko, co się wówczas wydarzyło – poza bezmierną ilością ofiar i krzywd – godne jest czci i chwały? Jak dziś ocenić obrońcę Moskwy i twórcę ROA, generała Andrieja Własowa? A jak uhonorowanych ponad miarę marszałków – dowódców poszczególnych frontów, dla których ilość ponoszonych ofiar nie miała żadnego znaczenia, a liczył się tylko efekt ostateczny, aprobata Naczelnego i własna kariera?.."
Jako uzupelnienie tych wiadomości przypominam, że ZSRR straciło w II w. św. 20 mln obywateli, a może więcej, jak podaje np: http://wyborcza.pl/alehistoria/1,121681,17844725,Ile_milionow_zginelo__Ofiary_II_wojny_swiatowej.html
"......Podczas II wojny światowej mogło zginąć nawet 27 mln obywateli radzieckich, co oznacza, że ZSRR stracił najwięcej ludzi spośród wszystkich krajów zaangażowanych w wojnę...."
Był to skutek polityki oszczędzania własnych ludzi, przede wszystkim lansowanej przez Churchilla oraz Lend - Lease Act, z którego ZSRR dostała (Wikipedia):
"...Według aktualnych szacunków rosyjskich historyków, w ramach pomocy ZSRR otrzymał 427 tys. samochodów, 22 tys. samolotów, 13 tys. czołgów, 9 tys. traktorów, 2 tys. lokomotyw, 11 tys. wagonów, 3 mln t benzyny lotniczej, 350 tys. t materiałów wybuchowych, 15 mln par butów, 70 mln m² tkanin ubraniowych, 4 mln opon oraz 200 tys. km drutu telefonicznego...."
Wg. anglojęzycznej Wikipedii - "..$11.3 billion (equivalent to $150 billion today) to the Soviet Union..". Oczywiście chodzi o miliardy. Coś za coś. Jest to przerażająca, lecz niestety prawdziwa riposta na ostatnie zdanie tłumacza cytowane powyżej. Sołdat (w tym polski, zwolniony z łagru czy gułagu), który zawahał się na chwilę w marszu "wpieriod", zostawał zastrzelony przez podążającego za nim politruka.
Przed lekturą radzę przeczytać ciekawy wywiad Przebindy i Świeżego z Władimowem na: http://www.rubl.uj.edu.pl/pracownicy/fiszka.php?os=01_przebinda&jed=KKSW&opis=przeb_rzp21&w=1
Postanowiłem skrótowo zapisywać swoje odczucia po każdym rozdziale i tak po pierwszym rozdziale (s. 146 e-book): n u d a, wprowadzanie czytelnika w zależności i fobie panujące w ZSRR, szczególnie w Armii Czerwonej, znane doskonale nawet mało wytrawnemu czytelnikowi...
Jest wreszcie zdanie, które mnie się spodobało (s. 160):
„...Ordynans ten strugał z siebie idiotę, to znaczy nie był głupi z natury, lecz dla własnej przyjemności...”
Szczęśliwie drugi rozdział jest już wielce ciekawy, autor umieszcza rozmyślającego Guderiana na tołstojowskiej Jasnej Polanie i porównuje realizację Planu Barbarossa z kampanią napoleońską, cytując obficie „Wojnę i Pokój”. Tu też pada zasadnicze stwierdzenie, że Hitler nie zauważył, że Stalinowi udało się zjednoczyć naród i … (s. 262):
„....miał już przeciwko sobie nie Sowdepię z jej wzmagającą się bezustannie walką klasową, miał przeciwko sobie – Rosję."
Wątek Guderiana, który spowodował oderwanie mnie od lektury i szperanie w internecie w celu pomniejszenia mojej niewiedzy, jest tylko jednym z trzech tego rozdziału pt "Trzej dowódcy armii i ordynans Szestierikow". Mamy w tym rozdziale również element groteskowy: wyprawę rosyjskiego generała 6 km przez zaspy na popijawę.
Lecz co najważniejsze odkryłem "Posłowie" Krystyny Pietrzyckiej – Bohosiewicz (s. 1091), od którego proponuję Państwu lekturę rozpocząć, mimo, że trochę przydługie i miejscami nudnawe. Pisze ona:
„....Władimow nie skrywa więc w przepastnych archiwach pamięci przerażających doświadczeń rosyjskiej przeszłości. Wraca też po raz kolejny w swej twórczości do przeklętych pytań o rosyjską historię, o losy i kondycję moralną jednostki i narodu, którego życie przecięła na dwoje i krańcowo zdeformowała fatalna zmiana epok. Ale Generał i jego armia, jedna z najgłębszych i najpoważniejszych w historii literatury rosyjskiej historiozoficznych i etycznych interpretacji czasów wojny i pokoju, zachwyca czytelnika subtelnym, ascetycznym pięknem – cechą dzieł sztuki najwyższego formatu... ...Ogrom klęsk armii sowieckiej był nieuniknionym następstwem najbardziej chyba przerażającego eksperymentu w dziejach ludzkości – brutalnej wiwisekcji dokonywanej od 1917 roku przez władze bolszewicką na własnym narodzie. Metodami, doprowadzonymi w swym okrucieństwie do perfekcji wyhodowano wiele odmian człowieka nowych czasów, koszmarnego mutanta, nazwanego później homo sovieticus. Proces modelowania ludzkich osobowości trwał, mimo wojny nieprzerwanie. W bogatej strukturze ideowej utworu ten problem wydaje się najważniejszy. Przepełnia atmosferę całej powieści, pulsuje pod powierzchnią zdarzeń, łączy tamte czasy z dzisiejszymi. Wnikliwa analiza i sugestywny opis metod łamania ludzkiej osobowości, niwelowania w człowieku ostatnich śladów indywidualności, ma w powieści większą wagę niż pytanie o cenę zwycięstwa, bowiem odpowiedź nań jest już powszechnie znana....”
Znowu ta moja pisanina robi się za długa, więc przerywam zaznaczając jedynie, że dla mnie najciekawsze były rozmyślania Guderiana i historia Własowa i jego ocena przez autora. Wyszła Władimowowi epopeja na wzór „Wojny i Pokoju”, wysoko oceniana przez intelektualistów rosyjskich, również przez Sołżenicyna. Niewątpliwie jest to bliskie „duszy rosyjskiej”, której zresztą autor poświęca dużo uwagi, a że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, to mnie – Polakowi, trochę zmęczonemu lekturą, przyszło postawić gwiazdek 8, bo niektóre partie mnie nudziły.
PS Jeszcze przypis odnośnie wszędzie obecnego "smierszu":
".. „Smiersz” – skrót od ros. smiert’ szpionam – był organizacją kontrwywiadu wojskowego, wyposażoną w czasie wojny w ogromne uprawnienia, wykorzystywane przede wszystkim do walki z tak zwanym „wewnętrznym wrogiem”. „Smiersz” powstał przez wydzielenie specjalnych oddziałów z KGB."
No comments:
Post a Comment