Tuesday 26 December 2017

Leon KRUCZKOWSKI - "Pierwszy dzień wolności" - aktualizacja

Leon KRUCZKOWSKI - "Pierwszy dzień wolności"

WOLNOŚĆ !!! Mówią o niej wszyscy i każdy z osobna, a dwie najciekawsze pozycje w powojennej literaturze polskiej mają na LC wyniki żenujące: dramat Kruczkowskiego opinii pięć, a zbiór esejów ks. J. Tischnera pt „Nieszczęsny dar wolności” - dwie. (bez moich 4 i 1). Obecnie, gdy mam prawie 1500 znajomych i obserwujących na LC postanowiłem te pozycje przypomnieć.

O książce Tischnera – innym razem, a tu tylko wspomnę, że wspomniany tytuł jest tak trafny, że przeszedł do języka potocznego. Natomiast z okazji książki Kruczkowskiego wyrażę zdziwienie, że Kaczyński apologetyzując swojego brata, zapomina o zasługach swojej matki, która profesjonalnie badała twórczość tego wybitnego pisarza, którego dyskredytuje się nalepką „komuch”.

Podobnie, jak w przypadku wczoraj zamieszczonej recenzji „Granicy” Nałkowskiej, nie zależy mnie na plusach od Państwa, bo dostałem ich 48, lecz o popularyzację świetnego dramatu, w którym przedstawiona jest przerażająca prawda, że jeśli nawet o wolność umiemy walczyć, to racjonalnie z niej skorzystać nie potrafimy.

Poniżej dotychczasowy tekst z września 2015 czyli jeszcze za rządów PO:

„Na LC jedna, jedyna opinia i od cytatu z niej zacznę. Pod pseudonimem "kasiamaja" ktoś słusznie pisze:
"Wiele zrobić nie mogę, ale pragnę Wam Czytelnicy z całego serca polecić czytanie Kruczkowskiego - wszystkie jego utwory. Uważam że pisarz JEST MISTRZEM w tworzeniu dialogów. Niby proste a jakże wciągają - nie chce się od nich oczu oderwać, mimo, że pieką, bolą, szczypią i wszystko inne. W nocy o północy mogę Kruczkowskiego czytać. Poważnie. I nie przesadzam. TO JEST ARCYDZIEŁO. Takie moje zdanie."

Świadomie nie uroniłem nawet pół słowa z cytatu, by nie zatracić wrażenia emocjonalnego, jakie on wywołuje. Oczywiście, zgadzam się z jego każdym słowem, lecz, by nie wpaść w zbytnią powagę i pompatyczność , a jednocześnie Państwa czoła trochę rozchmurzyć, pozwolę sobie na dygresję.

Bździć o wolności, a w szczególe o prawie do niej, lubimy aż nadto, lecz jak ją wykorzystać to rozumu i rozsądnych pomysłów nie staje. Zaraz będę o tym pisał, a teraz zauważę, że w jej ramach, zdążyliśmy zdewastować, w ramach walki z komuną, wszystkie nasze tj zwykłych ludzi, społeczeństwa, zdobycze. Paranoja ! Zniszczyliśmy sieci żłobków, przedszkoli, Domów Kultury, bibliotek, domów wypoczynkowych FWP, a nawet klubów LZS-u. Kolejni politycy otwierają lub zamierzają otwierać np przedszkola czy też budują boiska dla "orlików". A gdzie się podziały dotychczasowe ? Sukcesy polskiego sportu zawdzięczamy w olbrzymim stopniu LZS-om, które umożliwiały uprawianie sportu szerokim masom. Cała Polska kopała piłkę dając wyszkolony narybek dużym klubom i reprezentacji. W "wolnej" Polsce tworzy się kadrę ściągając polskich zawodników grających w zagranicznych klubach i tam wyszkolonych, bądź nadaje się potencjalnym kadrowiczom - polskie obywatelstwo. Podobnie z literaturą.

Wykorzystano wolność, by rozprawić się z niewygodnymi. A „cham”, lewicowiec Kruczkowski był niewygodny dla „Kordianów”, od 1932 roku, gdy opublikował dramat „Kordian i cham”, przerobiony później na sztukę. Dramat zrobił furorę, ale wielu zabolał; praktycznie jedynym, który stanął po stronie Kruczkowskiego był mój ulubiony Karol Irzykowski. W Polsce powojennej Kruczkowski piastował wysokie stanowiska polityczne, więc był nietykalny; w dodatku w 1949 popełnił genialny dramat „Niemcy”, który natychmiast stał się obowiązkową lekturą szkolną. W 1959 napisał omawiany, który ja odbieram jako genialne preludium do „Nieszczęsnego daru wolności”, mego nauczyciela (z wyboru), ks. J. Tischnera. Nienawistne „Kordiany” doczekały się wolności, by niewygodnego, świetnego pisarza zepchnąć na margines. W dodatku panowie pisarze, prześladowani w luksusowych Domach Pracy Twórczej, pisali do „szuflady”, tylko, że gdy wolność nastała okazało się, że szuflady są puste.

Proszę Państwa, jeszcze raz podkreślam, że myślący Polak MUSI poznać co najmniej trzy dramaty Kruczkowskiego: „Kordian i cham”, „Niemcy” oraz „Pierwszy dzień wolności”. Teraz przejdźmy do największej niespodzianki. Największym znawcą twórczości Kruczkowskiego była Jadwiga Kaczyńska, matka bliźniaków, która w 1992 opublikowała monografię bibliograficzną Kruczkowskiego, jak również inne prace na temat jego twórczości, szczególnie „Niemców”

Proszę Państwa, czytajcie Kruczkowskiego, bo warto, a ponadto, by zobaczyć czemu niektórzy tak się go boją.
Co do treści tej książki, to wystarczy jedno zdanie: póki była wojna każdy na swój sposób wiedział co robić, a gdy nastał pokój nikt nie wie jak zagospodarować otrzymaną, upragnioną wolność. Jak trafnie brzmi określenie Tischnera: nieszczęsny dar wolności. Aby dać Państwu w miarę pełny obraz utworu posłużę się jeszcze określeniem z Wikipedii, że Kruczkowski przedstawił:
„.....upojenie, a jednocześnie rozczarowanie wolnością..”.....”

Nic nie zmieniałem, bo wydaje mnie się, że argumentacja o ważności tego dzieła jest wystarczająca. 10/10

No comments:

Post a Comment