Anthony BURGESS - "Mechaniczna pomarańcza"
Szeroką popularność przyniosła mu właśnie ta książka (1962). Wikipedia:
"...Książka ma charakter eksperymentu lingwistycznego. W oryginale powieść została napisana w stworzonym przez autora slangu, hybrydy kolokwialnego języka angielskiego z zapożyczeniami rosyjskimi. W Polsce książkę przetłumaczył Robert Stiller, najpierw w wersji polsko-rosyjskiej (tzw. wersja R), a następnie w wersji polsko-angielskiej (tzw. wersja A); we wstępie do tego wydania zapowiadał również wersję polsko-niemiecką.
Książka stała się nagłośniona, a ze względu na tematykę często podlegała cenzurze. Odcisnęła swoje piętno na sztuce, stając się motywem zapożyczeń czy adaptacji wielu sztuk teatralnych. W roku 1971 powieść doczekała się głośnej ekranizacji filmowej 'Mechaniczna pomarańcza' w reżyserii Stanleya Kubricka. Film o paranoiczno-surrealistycznym klimacie stara się wiernie trzymać fabuły książki, brak mu jednak dyskusyjnego epilogu. W dzisiejszych czasach sceny przemocy, będące powodem ocenzurowania filmu, nie są już uznawane za tak szokujące...."
Z notki redakcyjnej na LC:
"....Obok "1984" Orwella, "Nowego wspaniałego świata" Huxleya, czy "My" Zamiatina - najważniejsza współczesna a n t y u t o p i a. ...." (podk. moje)
Wikipedia:
"...'A Clockwork Orange is a d y s t o p i a n novel..." (podk. moje)
Tamże: Dystopia a antyutopia
".... Istotna różnica między tymi zjawiskami literackimi polega na tym, że dystopia swoje pesymistyczne wizje przyszłości wywodzi bezpośrednio z rzeczywistości, a nie z utopijnych programów jej naprawy..."
Ja: nie zamierzam polemizować z zachwytami nad książką, choć są one ogólne, nieprecyzyjne, tylko twierdzę z przekonaniem, że bez filmu Kubricka książka utonęłaby w zapomnieniu. Co najśmieszniejsze wymowa filmu jest absolutnie inna niż książki, bo reżyser nie znał (!!!) epilogu, którego amerykańskie wydanie było pozbawione. Przypomina to ostatnią amerykańską ekranizację "Solaris" Lema, po której reżyser Soderbergh rozbrajająco szczerze wyznał, że nigdy tej książki nie czytał. No cóż, ilości widzów i czytelników są nieporównywalne.
Film Kubricka oglądałem ostatnim razem w 2006; podobał mnie się, lecz widziałem lepsze. Książkę pamiętałem z lat 60. i wspominałem ją bez zachwytów, lecz całkiem nieźle. Niestety, obecnie mnie znudziła, prawie tak jak czytelniczkę "Dori" na LC, której ocenę przytaczam w całości:
"Oczekiwania miałam wielkie jak powierzchnia oceanu. I oczywiście, jak to w większości takich przypadków bywa - na oczekiwaniach się skończyło. Ja naprawdę nie wiem nad czym się tutaj zachwycać. Nad wulgarnością? Nad chamskim i prostackim, w 70% niezrozumiałym językiem? Czy nad żałosnymi bohaterami, którzy myślą, że są nie wiadomo kim? Nie znalazłam w tej powieści żadnego aspektu 'edukacyjnego', a zakończenie okazało się być marne jak cała reszta (myślałam, że może coś się zmieni, ale cóż...). Nie rozumiem fenomenu tej książki, bo jak dla mnie nie wnosi ona nic mądrego, a już szczególnie nie powinna być jakimś przykładem dla pokoleń. Dawno nie czytałam tak nudnej i agresywnej jednocześnie pozycji."
"Prawie", bo jakiś sentyment do lektur z młodości we mnie pozostał, więc odcinam się od dwóch gwiazdek "Dori" i daję ich aż 5.
Proszę Państwa czas robi swoje i w ciągu prawi 60 lat od czasu wydania tej pozycji rozwinęła się literatura utopijna, dystopijna czy antyutopijna a szczególnie w materii fantasy. Ja, stary, odkryłem np Philip K. Dicka i Cixin Liu, choć nie jestem entuzjastą tej gałęzi literatury, a więc jest komu dawać wyższe noty. Proponuję trochę więcej odwagi w prezentowaniu własnych odczuć!!
PS Gdy czytam, że Burgess.... (Wikipedia): .
„...wrote the Joyce studies 'Here Comes Everybody: An Introduction to James Joyce for the Ordinary Reader' (also published as Re Joyce) and 'Joysprick: An Introduction to the Language of James Joyce'. Also published was 'A Shorter 'Finnegans Wake,'.."
to zastanawiam się czy to nie Joyce zainspirował go do eksperymentów językowych.
No comments:
Post a Comment