François Villon - "Wielki Testament"
„Wielki Testament” czyli rachunek sumienia piętnastowiecznego playboya.
Proszę się nie przerażać, bo nie mam zamiaru wymądrzać się na temat klasyki z 1461 roku. Chcę natomiast wesprzeć swoim skromnym udziałem inicjatywę LC i "Wolnych Lektur" popularyzacji dzieł, na temat których każdy tzw inteligent winien umieć dwa słowa powiedzieć.
Na LC redakcja umieściła część opisu „Wielkiego Testamentu” z Wikipedii, więc ja kopiuję resztę, by była całość:
„...Tadeusz Boy-Żeleński przełożył 'Wielki testament' na polski w 1917 roku, w „najciemniejszym okresie wojny”, gdy – jako „lekarz pospolitego ruszenia” – spędzał co drugą dobę w baraku „Stacji Opatrunkowej”, do której napływały z frontu transporty żołnierzy, „…wystawiając nasze [lekarzy] uczucia ludzkości na ciężką próbę”. Pisał później m.in. na temat tłumaczonego utworu:
… miłość i śmierć, żal za zmarnowanym życiem i skrucha, wreszcie nienawiść do swych „dręczycieli” wypełniają ten wzruszający poemat. Nienawiść ta wybucha raz po raz wśród żartobliwych strof Testamentu i pogłębia je w akcenty wprost złowrogie, ilekroć poeta wspomni męczarnie, jakie wycierpiał
i jego autora:
Villon jest pierwszym poetą Francji przez swą twórczość w zakresie języka. Uczynił w poezji to, co później Rabelais w prozie: miast dawnej naiwnej, czasem niedołężnej gwary, lub też miast kunsztownych formalnych łamańców, wyrażających mdłe i konwencjonalne uczucia, mowa Villona płynie wprost z serca; w sercu, we krwi znajduje dla swych uczuć wyraz bezpośredni, prosty i doskonały: kunsztowny, ale zupełnie innym, głębokim kunsztem!.."
Gdy Państwo pobierzecie ten utwór z: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/wielki-testament/ i przetworzycie na e-book to otrzymacie 273 strony, w tym "Od Tłumacza" czyli Boya, stron 33 (od 200 do 232) i od nich winniście zacząć, bo one wzbogacą Was intelektualnie. A reszta czyli sam utwór? To już według własnego uznania, dla przyjemności. Ja, jako schorowany emeryt, mający mało czasu w ogóle, lecz w szczególe niezmiernie dużo na czytanie, z wielką radością, do ostatniej literki, przeczytałem, jednak przede wszystkim z powodu mojej miłości bardziej do języka Boya, niż do rozważań autora.
O treści informuje tytuł, sugerując czas rozliczeń z własnym życiem, gdy w świadomości człowieka zaczyna dominować dotychczas lekceważone hasło "Memento mori !"
Boy wszystko omawia na wspomnianych 33 stronach, więc ja tylko dodaję, że kto z Państwa się skusi na poznanie tekstu Villona, ten się dobrze ubawi. Jedno jeszcze jest pewne, to 10/10
No comments:
Post a Comment