Antonia Michaelis (ur.1979)
Książka wydana w 2012, podobno przeznaczona dla młodzieży,
w notce redakcyjnej czytam:
"...Anna
i Abel – historia miłości, rozwiewająca wszelkie wątpliwości.
Abel Tannatek, outsider, wagarowicz, handlarz narkotykami..."
A
ja nieczasowy jestem i wątpliwości mam:
Pierwszą:
czy książka o dilerze narkotyków, chłopcu – prostytutce
i mordercy jest godna zalecania dla młodzieży. Wprawdzie
średnia na LC bardzo wysoka 8,17 (1580 ocen i 366 opinii),
ale znalazłem parę recenzji zgodnych z moimi odczuciami
(szczególnie polecam opatrzoną hasłem „geena”)
Bardzo
młodemu adresatowi wciska się niby niewinny romans, a
tymczasem normalką jest w nim młodzież paląca
papierosy, pijąca alkohol, zażywająca narkotyki i uprawiająca
seks, nie mówiąc o wspomnianym wyżej głównym wątku.
Nie jestem święty, sam w szczenięcych latach czytałem
zbereźną literaturę, ale pierwszy raz spotykam się z p o
l e c a n i e m takiej tematyki młodzieży. Do tego
sześcioletnia !! Michi wyjaśnia znaczenie taty „z
biologicznego punktu widzenia” (s.129):
„–
Aha,
to znaczy, że on ją pieprzył – odrzekła Michi i położyła
palec na ustach...”
Nie
mogę pogodzić się też, że odpowiednią lekturą dla
nastolatek miałby być taki opis (s.422):
„....Nie
zmuszała go. A może jednak zmuszała? Bardzo ostrożnie objęła
jego członek, który był w stanie erekcji, jak coś nowego, co
do niej należało, jakby weszła w jego posiadanie. Nie
wiedziała, jak to się robi. Dopiero się uczyła.....”
Drugie
moje poważne zastrzeżenie to niecne wykorzystanie mojego
ulubionego Cohena do uatrakcyjnienia tej szmiry; a w dodatku
liczne jego teksty podano w języku angielskim, bez
tłumaczenia choćby w przypisach. Nawet ja, po skończonych
studiach w Kanadzie odczuwam brak polskiego tłumaczenia.
Trzecie
- to strona literacka do czego, takie odnoszę wrażenie,
przyczyniły się i autorka, i tłumaczka Renata Ożóg
(rażące błędy stylistyczne).
A
czwarte: polskie koneksje Czy nie denerwuje polskich
czytelników, że diler to „p o l s k i handlarz
pasmanterią”, którego matka - P o l k a woli chłopów niż
swoje dzieci (każde z innym partnerem), a pedofil nosi p o
l s k i e nazwisko - Lierski?
Dodajmy,
że infantylna, bzdurna baśń dla niedorozwiniętych
kilkulatków ma się nijak do skrajnej brutalności i
„dorosłości” akcji rzeczywistej.
Zaciekawiony
wysokimi ocenami tej książki dobrnąłem pracowicie i
uważnie do ostatniej strony i z pełnym przekonaniem
twierdzę, że nie jest to książka godna polecenia, a na
pewni niewskazana dla młodych czytelników
Jeszcze
dzielę się spostrzeżeniem., że o autorce jest jedynie
wzmianka w niemieckojęzycznej Wikipedii, co znaczy, że
światowej kariery nie zrobiła. Oczywiście odradzam lekturę.
PAŁA !!!
No comments:
Post a Comment