"Panta rei", "Tempus
fugit", a że "tylko świnie nie zmieniają
zdania", więc mimo przyrzeczeń i obietnic znowu
sięgnąłem po Kinga. Po "pale" i dwóch trójkach
wypada zwięźle powiedzieć, dlaczego King mnie nie pasuje.
Bo to strata czasu i po paru dniach nic z czytanej
książki w czytelniku nie pozostaje.
Nie lubię pisarzy nadmiernie
płodnych, bo jakość pokrywana jest ilością, a Kinga
płodność i popularność jest porównywalna z Balzakiem.
Jest to wyjątkowo korzystne porównanie dla Kinga, gdyż
książkami Balzaka fascynowało się jeszcze pokolenie mojej
mamy, czyli 100 lat po ich napisaniu, a nie sądzę by
tak było z obecnymi bestsellerami, W obu przypadkach każda
książka była rozchwytywana, a i ja sam Balzaka polubiłem,
bo mając 15 lat łykałem wszystko więc i książki
wypożyczone z biblioteki przez mamę.
Dzięki temu mam podstawy,
by porównać obu pisarzy, obu zdolnych, lecz nie wybitnych.
Nim podam dane z LC, zwracam uwagę, że Balzak zapewnił
sobie zaszczytne miejsce w historii literatury światowej. A
nie sądzę, by to spotkało Kinga.
Obecnie Balzak ma na LC
pozycji 87, fanów 167, czytelników 6430; większość ocen
6,5 – 6,8;
a King -
pozycji 122, fanów 12 468, czytelników 88 204. większość
ocen 6,5 – 7,8
Co gorsze, wynik Balzaka to
przede wszystkim efekt przymusowej lektury szkolnej „Ojca
Goriot”, który jako jedyny ma ponad 100 opinii i
czytelników 6667, czyli więcej niż per saldo (oczywisty
błąd)
Inne aspekty poruszałem w
recenzjach Kinga „Historii Lisey”, „Joyland” i
„Lśnienie”
„Czarna bezgwiezdna noc”
to zbiór 4 powieści, opublikowany w 2010 roku, a więc
pomiędzy „Historią Lisey” (2006) a „Joyland” (2013).
Łączy je motto:
„W
każdym człowieku tkwi drugi, obcy mu człowiek”
I
ten „obcy człowiek” popełnia w każdej z nich
morderstwo, a King buduje jego portret psychologiczny,
nazwijmy to, bardzo dyskusyjny.
Czyta
się nieźle, choć filozofowanie nuży, a treść pobudza
do refleksji z przysłowiowego magla:
„Kto
by się po nim czegoś takiego spodziewał?” czy „Taki
miły (lub wymiennie porządny, dobry mąż, zakochany,
łagodny, sympatyczny etc), a coś takiego zrobił !!”
W
pierwszej opowieści pt „1922” bohater, który usiłuje
wcisnąć nam kit, że co złe, to nie on („tkwił we
mnie Przechera”), wpadł 14 lat temu, co wspomina jego
żona w trakcie edukacji syna (s.38 – e-book):
„..–
Musisz pamiętać, że kiedy będziesz się z nią miętosił na polu
kukurydzy czy za oborą, nie wolno ci jej zerżnąć. – Ułożyła
wolną rękę w pięść, wystawiła środkowy palec i narysowała
nim koło wokół swego krocza: lewe udo, prawe udo, prawa strona
brzucha, pępek, lewa strona brzucha i znowu lewe udo. – Macaj
wszystko, co chcesz, ocieraj się o te miejsca siurkiem, aż będzie
ci dobrze i wystrzelisz, ale trzymaj się z dala od bazy, bo
wpadniesz jak śliwka w kompot na resztę życia, tak jak twój tatuś
i mamusia..”
Na
pocieszenie panna młoda wniosła do 80 - akrowego
gospodarstwa, 100 akrów ojcowizny, które chce teraz, po
odchowaniu syna, sprzedać i wynieść się z wiecznie
zadłużonego gospodarstwa. Nasz bohater postanawia z zimną
krwią ją zamordować i w tym celu „urabia” 14-letniego
syna. A więc potworny banał !! W samousprawiedliwieniu
bajdurzy o wspomnianym „Przecherze”... ….Nie ma w tej
historii żadnego zapowiadanego „drugiego, obcego mu
człowieka”. Pojawia się natomiast zubożony Raskolnikow,
obsesja szczurów i jeszcze „Bonnie i Clyde” dla ubogich.
Do tego szokujące, a raczej c h o r e opisy szczurów
atakujących ludzi i zwierzęta. Wszystkie chwyty dozwolone,
by zbulwersować czytelnika. Taniocha, więc pała !!!
Następne
są lepsze, lecz i tak po miesiącu nic z tych historii
w czytelniku nie pozostaje, bo w życiu takich horrorów „na
kopy”. Bez porównania wolę poczytać o makabrycznych
zbrodniach w książce mojego stryjecznego bratanka Jana
Gołębiowskiego „Profilowanie kryminalne”.
Nie
chcąc walczyć z całym światem, zdecydowałem się
potraktować ten zbiór jako niezłe sensacyjne „czytadło”,
lecz nierówny poziom poszczególnych opowiadań nie pozwala
mnie postawić więcej niż 5 gwiazdek. (Dla mnie najsłabsze
- pierwsze)
No comments:
Post a Comment