O autorze pisałem w
recenzji "Małych zbrodni małżeńskich":
"...Schmitt
(ur.1960) dał się poznać jako wszechstronny twórca teatralny, ale
wyraźnie łaknął szerszej publiczności. Zabrał się więc ostro
do pisania i tylko w latach 2000-2004, obok czterech sztuk
teatralnych napisał pięć książek: „Ewangelia wg Piłata”,
„Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”, „Przypadek Adolfa H.”, „Kiedy
byłem dziełem sztuki”, „Oskar i pani Róża” oraz omawianą
„jednoaktówkę”. Znamy powiedzenia, że ludzie „..pracą się
bogacą” czy „bez pracy nie ma kołaczy”, no i Schmitt bardzo
się wzbogacił na tej swojej populistycznej twórczości, a i dostał
kołacza w postaci nagrody Goncourtów w 2010 roku. Ale, z drugiej
strony „ilość zabija jakość”, i to się często sprawdza..."
Ta
książka jest poniekąd kontynuacją "Ewangelii wg
Piłata", której nie czytałem, bo czytałem jego tylko
wspomniane "Małe zbrodnie małżeńskie", którym
dałem 4 gwiazdki, "Oscara i pani Różę" (pała -
za super szmirowaty tani sentymentalizm) oraz "Odette i
...:" (5 gwiazdek z wyróżnieniem opowiadania
tytułowego).
W
Wikipedii znajduję:
„..Mes
Évangiles (2004, polskie wydanie: Moje Ewangelie, tłum. Barbara
Grzegorzewska, Znak
(2006)), adaptacja
teatralna powieści Ewangelia według Piłata ..”
Natomiast
w „Przedmowie” czytam o rozterkach autora w trakcie
pisania „Ewangelii Piłata” i ich rezultacie czyli tej
książki napisanej 4 lata później (2004)::
„...W
trakcie pisania myślałem jednak wciąż, jak pewne
fragmenty wypadłyby na scenie... ..Oto więc moje marzenie
teatralne. Nie jest to adaptacja, ale tekst napisany na
nowo, inny, żywszy, bardziej nerwowy, mięsisty.
Dwaj
protagoniści, Jezus i Piłat.. ..Zostaną.. ..zderzeni z
czymś wielkim, niepojętym, z dwoma wydarzeniami, których
nie są w stanie ogarnąć rozumem: dla Piłata będzie to
zmartwychwstanie, dla Jezusa jego mesjańskość...”
Na
temat „mesjańskości” Jezusa wypisano tomy dzieł
teologicznych i filozoficznych, więc odwaga Schmitta jest
imponująca. Przypomnijmy, że wśród autorów
poruszających ten problem był i Bułhakow, ale również
Anatole France, którego opowiadanie pt „Prokurator Judei”
recenzowałem na LC tylko ja, wobec czego pozwalam sobie
moją notkę w całości przytoczyć:
„Krótkie,
prowokacyjne opowiadanie Anatole France o rozmowie Poncjusza Piłata
ze znajomym o czasie, kiedy był prokuratorem Judei, kończące się
wspomnieniem tancerki żydowskiej, która...
"...przystała do małego grona kobiet i mężczyzn, którzy skupili się dokoła jakiegoś młodego Galilejczyka, cudotwórcy. Nazywał się on Jezus, pochodził z Nazareth; ukrzyżowano go później za jakowąś zbrodnię. Czy przypominasz sobie tego człowieka, Pontiuszu?
Pontius Pilatus zmarszczył brwi i ręką pociągnął po czole jak… człowiek, który usiłuje coś sobie przypomnieć. Po kilku chwilach milczenia szepnął:
– Jezus, Jezus z Nazareth? Nie, nie przypominam sobie."...."
"...przystała do małego grona kobiet i mężczyzn, którzy skupili się dokoła jakiegoś młodego Galilejczyka, cudotwórcy. Nazywał się on Jezus, pochodził z Nazareth; ukrzyżowano go później za jakowąś zbrodnię. Czy przypominasz sobie tego człowieka, Pontiuszu?
Pontius Pilatus zmarszczył brwi i ręką pociągnął po czole jak… człowiek, który usiłuje coś sobie przypomnieć. Po kilku chwilach milczenia szepnął:
– Jezus, Jezus z Nazareth? Nie, nie przypominam sobie."...."
Jak
więc widać temat jest skrajnie kontrowersyjny i trzeba mieć
naprawdę coś ciekawego do zaproponowania w tej materii
lub/ i tupet.
Jak
wielokrotnie podkreślałem, nie jestem katolikiem jak (wg
deklaracji) większość Polaków, więc bez religijnego
zaangażowania stwierdzam po prostu fakt, że Schmitt ma
tupet.
Zastanawiam
się np jak praktykujący katolicy odbierają powtarzającą
się obecność rodzeństwa Jezusa, z podkreśleniem jego
wieku (s.19):
".....Ponieważ
byłem najstarszy, musiałem utrzymywać rodzeństwo,
uruchomiłem warsztat ojca..."
s.
37 "..Jakob, mój młodszy brat, bardzo tym się
oburzał... ..Mój brat mnie spoliczkował.."
A
to tylko malutka innowacja w Ewangelii Schmitta, lecz za to
poważnie naruszająca doktrynę Kościoła. I tych pogwałceń
doktryny jest bez liku.
Nie
podoba mnie się ta książka, nie pobudziła mnie do
myślenia ani też niczym ciekawym nie zaskoczyła, więc
daję jej (dla świętego spokoju) gwiazdek aż 3.
No comments:
Post a Comment