To o wiele wcześniejszy
(2009) Orbitowski (ur. 1977), niż recenzowane dotychczas
przeze mnie "Widma" (2012 – 9 gwiazdek), "Szczęśliwa
ziemia" (2013 – 9 gw.) czy "Inna dusza" (2015
też 9). Na LC słabo - 6,14 (291 ocen i 33 opinie), a często
przeze mnie cytowany Jarosław Czechowicz pisze na:
"....tytułowa
metaforyczna konstrukcja niesie w sobie zagadkę, z którą wiąże
się wiele współczesnych fobii, lęków i uprzedzeń. „Święty
Wrocław” jest poza tym dobrze skonstruowaną powieścią. To nic,
że zlepioną z pozornych bzdur. Surrealizm Orbitowskiego idzie w
parze z talentem literackim, który pozwala mu stworzyć naprawdę
frapującą fabułę... ...W „Świętym Wrocławiu”
przeczytamy o ośmiu cudach, o zbiorowej histerii, o jednostkowych
dylematach i o tym, jak one wpływają na los zbiorowości. O tym,
jak rodzi się kult świętości i o sposobach kwestionowania tej
świętości. Orbitowski napisał o fobiach i niepokojach, tworząc
książkę, która ma naprawdę klaustrofobiczny klimat. Chociaż
cały czas ma się wrażenie, że to po prostu absurdalna opowieść,
mająca w sobie cechy horroru i ballady, już nie tak absurdalne
wydaje się to, co powieść w sobie kryje. I to mnie właśnie tak
dotknęło...."
Te
wyrwane z kontekstu zdania mają na celu skłonienie Państwa
do przeczytania całej recenzji, ja natomiast dopowiem to,
czego Czechowicz, jak przypuszczam, nie napisał, bo jemu nie
wypada.
Może
to i nadinterpretacja, lecz odbieram całą historię jako
kpinę z polskiej pseudo - religijności, tak łatwo i
beztrosko naruszającej granice między sacrum i
profanum.......
Wielokropek
, bo „mądrości” wielkie pisałem, a później wymazałem,
jak Dariusz Nowacki wylał wiadro wody na moją „mądrą”
głowę, pisząc na:
„.....Nic
tu nie jest pewne, na dobrą sprawę nie wiadomo, co się stało na
osiedlu i dlaczego szerzy się kult Świętego Wrocławia. Zrazu jest
to kult lokalny, ale od pewnego momentu uwielbienie wychodzi poza
rogatki miasta i staje się kultem ogólnopolskim. Zewsząd
przybywają pielgrzymi jak na Jasną Górę. Wielu chce, żeby Święty
Wrocław ich pochłonął. Władze miasta zostają zmuszone do
otoczenia osiedla kordonem policyjnym.
Narracja jest rozwijana z punktu widzenia tajemniczego kronikarza, który chce potomnym przekazać miejską legendę; niejako opracowuje ją na naszych oczach. Zbiera tylko poszlaki, dysponuje rozproszonymi świadectwami. Zarówno on, jak i czytelnicy powieści Orbitowskiego nigdy się nie dowiedzą, co zaszło na osiedlu. Może to quasi-religijna histeria, może zbiorowa halucynacja, a może działanie sił nadprzyrodzonych?....
Narracja jest rozwijana z punktu widzenia tajemniczego kronikarza, który chce potomnym przekazać miejską legendę; niejako opracowuje ją na naszych oczach. Zbiera tylko poszlaki, dysponuje rozproszonymi świadectwami. Zarówno on, jak i czytelnicy powieści Orbitowskiego nigdy się nie dowiedzą, co zaszło na osiedlu. Może to quasi-religijna histeria, może zbiorowa halucynacja, a może działanie sił nadprzyrodzonych?....
…..Orbitowski
- zapewne świadomie - rezygnuje zarówno z warstwy problemowej
powieści, jak i z czegoś, co zwykliśmy nazywać drugim dnem. W
jakiejś mierze w wyborze bohaterów (wespół z ich dylematami,
sposobami przeżywania świata) można rozpoznać adres
czytelniczy.
W powieściach autora "Horror show" do głosu dochodzi czysta zdarzeniowość, przygoda goni przygodę, ale też - mówmy sobie prawdę - jedna bzdura walczy o lepsze z drugą bzdurą. Chcę przez to powiedzieć, że "Święty Wrocław" jest idealną propozycją dla czytelników raczej niewymagających, dla tych, którzy cenią sobie prostą literacką rozrywkę. Bez intelektualnych lub moralnych zobowiązań. Orbitowski - co w naszej prozie rzadko się zdarza i co należy docenić - potrafi odpowiedzieć na tak rozumiane potrzeby. Z wyczuciem i biegle.”
W powieściach autora "Horror show" do głosu dochodzi czysta zdarzeniowość, przygoda goni przygodę, ale też - mówmy sobie prawdę - jedna bzdura walczy o lepsze z drugą bzdurą. Chcę przez to powiedzieć, że "Święty Wrocław" jest idealną propozycją dla czytelników raczej niewymagających, dla tych, którzy cenią sobie prostą literacką rozrywkę. Bez intelektualnych lub moralnych zobowiązań. Orbitowski - co w naszej prozie rzadko się zdarza i co należy docenić - potrafi odpowiedzieć na tak rozumiane potrzeby. Z wyczuciem i biegle.”
No
właśnie, a ja się doszukiwałem „drugiego dna”, a
jak go nie ma, to poprzestanę na 7 gwiazdkach.
PS
Nowacki używa określenia „quasi – religijna histeria”,
to może jednak „drugie dno” jest ??
No comments:
Post a Comment