WOLNE LEKTURY”
REWELACYJNIE WYWIĄZUJĄ SIĘ Z EDUKACYJNEJ MISJI. DZIĘKUJĘ!
Stamtąd opis:
„W połowie XVIII wieku pewien zdolny i
wszechstronnie wykształcony lekarz napisał bodajże pierwszy traktat
prezentujący — z całą swobodą i naturalnością bez brwi groźnie zmarszczonej —
światopogląd czysto materialistyczny, „darwinowski” sto lat przed Darwinem,
otwierający drogę dla psychologii, szczególnie behawioralno-poznawczej,
uznający godność zwierząt, jako równie zdolnych do odczuwania, rozumienia i
odruchów moralnych, jak człowiek.
Któż o tym dziś pamięta?
Sam Voltaire był zgorszony brakiem
politycznej poprawności autora „Człowieka-maszyny” w nieskrępowanym wyrażaniu
swoich poglądów na temat „Istoty Najwyższej” I pewnie z ulgą przyjął wieść o
przedwczesnej śmierci niewygodnego sąsiada na poletku filozoficznym. Inni
oburzeni z satysfakcją podtrzymywali plotkę, że bezbożnik i hedonista zmarł
przejadłszy się pasztatem truflowym, i pozwolili nad imieniem Juliana Offray'a
de la Mettriego zapaść kurtynie milczenia na wieki.
Niniejszą publikacją uchylamy jej rąbek tej
zakurzonej zasłony.”
Julien Offray
de La Mettrie
(1709 – 1751) - francuski lekarz
i filozof naturalista. Główną jego
pracą filozoficzną był „Człowiek – maszyna” (1748). Głosił,
że wszelkie czynności przypisywane zwykle duszy zależą w istocie od
funkcjonowania ciała. Z przesłanki tej
wyprowadził wniosek, że człowiek jest istotą wyłącznie materialną i działającą
podobnie jak maszyna. Za podstawową władzę
psychiczną La Mettrie
uważał wyobraźnię, rozumianą jako
pewna czynność ciała, występująca zarówno u ludzi, jak i u zwierząt... ..La Mettrie negował istnienie nieśmiertelnej duszy, a także
Boga w sensie proponowanym
przez teologię – nie wykluczał przy tym istnienia stworzyciela
świata, ten jednak nie miałby niczego wspólnego z
religią.
I
to ostatnie zdanie
skusiło mnie do
uważnej lektury traktatu. W
tekście brzmi tak
(s.148 e-book)
„... Nie
podaję przez to w wątpliwość istnienia Najwyższego Jestestwa; wydaje mi się
przeciwnie, że przemawia za nim wszelkie prawdopodobieństwo. Ponieważ jednak
istnienie tego Jestestwa, podobnie jak istnienie jakichkolwiek bądź
innych jestestw, nie wykazuje niezbędności jakiegokolwiek kultu, jest
ono więc prawdą teoretyczną, nie
dającą się zgoła zastosować w praktyce: opierając się przeto na tylu
doświadczeniach, rzec można, że religia nie jest podstawą bezwzględnej uczciwości z
tegoż powodu, z którego ateizm nie wyłącza tej cnoty...”
Polemiczny traktat filozoficzny
po 270 latach
łatwo jest krytykować,
lecz mnie udało
się znaleźć w nim
wiele ciekawych spostrzeżeń
i znalazłem dużą
satysfakcję w tej
lekturze. Nie czuję
się kompetentny, by
weryfikować poglądy autora,
lecz w niszczeniu
go istotną była
ludzka zawiść, o
czym dokładnie informuje
tłumacz Stefan Rudniański,
dzięki któremu to
wydanie jest cenne.
Bo Rudniański nie tylko to
dzieło przetłumaczył, lecz
napisał wspaniały, wyczerpujący
wstęp (ok.80 stron), a i
prawdopodobnie on (brak
danych) opracował bogate,
wielce wartościowe przypisy (ok.70 stron), czyli
summa summarum tyle,
ile sam tekst
stron liczy.
Bardzo cenna pozycja,
więc brawa dla
Fundacji Nowoczesna Polska.
8/10
PS s.158 "..Kto wznosi w swym sercu ołtarz zabobonowi, ten jest urodzonym bałwochwalcą, pozbawionym poczucia cnoty".
PS s.158 "..Kto wznosi w swym sercu ołtarz zabobonowi, ten jest urodzonym bałwochwalcą, pozbawionym poczucia cnoty".