Monday, 29 October 2018

Stanisław SROKOWSKI - „Strach” Opowiadania kresowe

12  opowiadań  o  makabrycznych  zbrodniach   OUN  (i  nie  tylko)  na  Polakach  na  Kresach.  Brak  słów   na   wyrażenie  potępienia  dla  nieludzkich  zbrodni  i  strachu  przed  nimi.  Na  podstawie  prozy  Srokowskiego   Smarzowski  zrobił  znany  film.  To  wszystko  prawda,  tylko,  że  autor  wysiedlony  został  z  tych  terenów  w  wieku  d z i e w i ę c i u  lat,  więc   zdarzenia  zna  głównie  z  drugiej  ręki.  A  że  mówimy  o  faktach  historycznych,  to  nie  satysfakcjonuje  mnie  zapewnienie  autora:
„Wszelkie podobieństwa nazw, nazwisk i postaci do nazw, nazwisk i postaci realnych są dziełem przypadku. Ale historie są prawdziwe, zdarzyły się rzeczywiście…”
I  gdyby  te  zbrodnie  ludobójstwa  dotyczyły  np.   Ormian  mordowanych  przez  Turków,  to  dałbym  gwiazdek  może  i  10.  Szkopuł  w  tym,  że  ta  tematyka  jest  mnie  bliska  i  podzielam  w  pełni  uczucia   przedstawione  pod  godłem  „daria”   na  LC,  która  dała  gwiazdek 5:
Skąd taka niska ocena?
Tematem zbrodni dokonanych przez banderowców interesuję się już od pewnego czasu. Na początku, temat był dla mnie tak drażliwy, że stojąc przed półką w księgarni, na której znajdowały się pozycje dotyczące Wołynia, miałam łzy w oczach. Kupowałam książki i odkładałam je na półkę, bojąc się je przeczytać. 
Jeśli ktoś chce zagłębić temat ludobójstwa na Kresach, to proponuję, żeby zaczął od takich pozycji jak "Sprawiedliwi zdrajcy", "Przemilczane ludobójstwo na Kresach", "Echa Wołynia", "Wołyń we krwi". Dlaczego? Ponieważ "Strach" opisuje jedynie zbrodnie, jakie UON-UPA dokonało na ludności polskiej. Gdzie? Kiedy? Dlaczego? Tego z tej książki się nie dowiemy. Przez to książka wydaje mi się niewiarygodna. Dla mnie nie jest to upamiętnienie ofiar (nie dowiemy się z niej, jak ci biedni ludzie naprawdę się nazywali), a jedynie mordów.
Nie jest to książka historyczna. Opisuje jedynie bestialskie, wstrząsające rzezie. Najgorsze dla mnie w tej książce jest to, że z każdym rozdziałem zaczęłam tracić swoją wrażliwość. Uodporniłam się! W pewnym momencie książka nawet zaczęła mnie nudzić! 
Dla mnie jest to po prostu kontynuacja "Nienawiści", napisanej kilka lat wcześniej przez tego samego autora. Nie polecam osobom wrażliwym.”
Zarzuty  bardzo  istotne,  które  oczywiście  tej  lekturze  i  ja  stawiam,  co  nie  przeszkadza  mnie  podzielać  również  opinię  wyrażoną  pod  godłem  „cjanek”  (dał  pałę):
Temat arcyważny potraktowany został amatorsko i prymitywnie. Masakryczne i precyzyjne opisy zbrodni przeplatane infantylnymi opisami kontekstu niby to oczami dziecka powodują, że całość wygląda na absolutnie niewiarygodną (skąd np. małe dziecko ma znać słowa którymi się w książce posługuje). Na koniec "Posłowie" w którym autor podpiera się pozytywnymi ocenami poprzedniej książki, zaczerpniętymi z blogów internetowych. Żenujące... Szkoda czasu…”

I  właśnie  tym  „Posłowiem”  autor  i  wydawnictwo  Fronda   strzeliło  w  swoje  kolano,  bo  przekonało   mnie  do  PAŁY.  Jeszcze  raz  podkreślam  TEMAT  JEST  ZBYT  BOLESNY  I  POWAŻNY  I  DLATEGO  WYMAGA  SOLIDNEJ  DOKUMENTACJI  I   MNIEJ  SUBIEKTYWNEGO   PATRZENIA.   Niestety,  wynik  na  LC  8,23 (178 ocen i 49 opinii)  świadczy   o  akceptacji  przez  czytelników  takiej  subiektywnej  „prawdy”.
Ku  jasności  mojego  przekazu:  skoro  oceniamy  książkę  bez  względu  na  rzetelność  dokumentacji  historycznej,  to  stosujmy  te  same  kryteria  i  do  Grossa,  i  do  Srokowskiego. 
 

B.A. PARIS - „Za zamkniętymi drzwiami”


Od   debiutu  żądam  „świeżej  krwi”….
Na  LC  7,47 (9513 ocen  i  1498 opinii);    oceny  od   1  do  10  gwiazdek,  to  co  ja  mam  do  powiedzenia ???  Tylko,  że  to  debiut  z  2016,   że  podzielam  zdanie  czytelników,  którzy  dali  1-3  gwiazdek,  że  moja  opinia  zamyka  się  w  dwóch  słowach:  SZTAMPA  (tzn  „nil  novi  sub  sole”)  i  SZMIRA.  O  autorce  w  Wikipedii  jest  napisane:
„B. A. Paris (właśc.. Bernadette  MacDougall;  ur. 1958 w  Anglii) i  brytyjska  powieściopisarka  pochodzenia  francusko-irlandzkiego.  W  2016  roku  zadebiutowała powieścią ‘Za zamkniętymi drzwiami’, która w ciągu trzech miesięcy sprzedała się w nakładzie pół miliona egzemplarzy. Książka była dwukrotnie nominowana w plebiscycie Goodreads Choice Awards w kategorii „Kryminał i thriller” oraz „Debiut autorski”.  B.A. Paris to jej pseudonim. Autorka tłumaczy, że B.A. to skrót jej imion - Bernadette Anne. Zdecydowała się na Paris, ponieważ przez 37 lat mieszkała w Paryżu…”
Jeszcze  jednak  pewne  wyjaśnienie:  gdybym  po  raz  pierwszy  spotkał  układ  z  tej  książki  tj  gładki  na  zewnątrz,  a  psychopatyczny  w  domu   i  maltretowana,  która  winna  uciec,  lecz  niemożność     zmaga,  to  może  dałbym  wysoką  ocenę;  lecz  gdy  temat   ograny,  to  już  gorzej,  a  jeszcze  gorzej,  że  to  debiut,  wobec  którego  formy  i  poziomu  możemy  być   łagodni,  lecz  braku  oryginalności  pomysłu  wybaczyć  się  nie  da.  A  jeszcze  naiwność  rozwiązania….
I  właśnie  za  brak  oryginalnego  pomysłu  w  debiucie,   niewiarygodność,  szmirowatość  i   niemoralny  „happy  end”   -  PAŁA!!  

Thursday, 25 October 2018

Guy de Maupassant - „Horla”


„WOLNE LEKTURY”   REWELACYJNIE  WYWIĄZUJĄ  SIĘ  Z  EDUKACYJNEJ  MISJI. DZIĘKUJĘ!
Cztery  lata  mijają  od  mojej  notki  na  temat  „Baryłeczki”,  więc  mogę  już  powtórzyć  początek:
Guy de Maupassant /1850-93/, ironią i satyrą, zaatakował hipokryzję wyższych warstw, czym im się naraził. Miał szczęście, że po jego stronie opowiedział się, prawie o 30 lat starszy, Gustav Flaubert /1821-80/, ubóstwiany za „Panią Bovary”. …”
Tym  razem  mamy  33 – stronicowe  (e-book  - 58)  opowiadanie  grozy.  O  którym  na  WL  czytam:
Klasyczne opowiadanie grozy — pamiętnik młodego człowieka, który skrupulatnie notuje kolejne niewytłumaczalne zjawiska towarzyszące mu w codziennych czynnościach..     Ponoć był bezpośrednią inspiracją H.P. Lovecrafta do napisania legendarnej książki  ‘Zew Cthulhu’.”

„Horla”  jest  szeroko  omówiona  w  Wikipedii  https://pl.wikipedia.org/wiki/Horla,  więc  tam  proszę  zajrzeć,  a  ja  tylko  powiem,  że  niecałą  godzinkę  warto  jej  poświęcić,  choć  i  tak  się  nie  dowiemy  czy  to  produkt  schizofrenii  autora,  czy  wpływ  mesmeryzmu,  czy  też  samotności  bohatera,  o  której  czytamy  (s.20 e-book):  
„…Pozostając  zbyt  długo  sami,  poczynamy  zaludniać  majakami  próżnię…”  
W  każdym  przypadku  lekkie  rozczarowanie  i  najwyżej  6/10
 

Joseph ROTH - „Rodzina Bertheimów”


Joseph  ROTH  -  „Rodzina  Bertheimów” (1929 – „Rechts  und  links”
UWAGA!!!    NIE  WIEM  DLACZEGO,  LECZ  NA  PEWNO  KSIĄŻKA  NIEDOCENIONA
„WOLNE  LEKTURY”  REWELACYJNIE  WYWIĄZUJĄ  SIĘ  Z  EDUKACYJNEJ  MISJI.  DZIĘKUJĘ!    Dostępne  na:
Przepisuję  z  mojej  recenzji  „Hioba”:                                            
Joseph Roth (1894 – 1939) – austriacki pisarz i dziennikarz żydowskiego pochodzenia. Wikipedia:
"...Joseph Roth jest autorem trzynastu powieści, m.in. 'Hotel Savoy' (1924, 'Hiob' (1930), ;Marsz Radetzky'ego' 1932) i 'Krypta Kapucynów' (1938), 'Legenda o świętym pijaku', ośmiu tomów opowiadań, esejów i artykułów prasowych. W konwencji realizmu psychologicznego (kontynuacja francuskich i rosyjskich prozaików dziewiętnastowiecznych) ironicznie, ale i z melancholią, przedstawiał znane sobie z czasów swego dzieciństwa środowisko żydowskie wschodniej Galicji na historycznym tle schyłku i upadku monarchii austro-węgierskiej...." 
Notka  redakcyjna  „Wolnych  Lektur”:
„Paweł Bernheim, kobieciarz i znawca sztuki, przejmuje kierownictwo banku po ojcu i styka się z przybyszem z ogarniętej rewolucją Rosji, Nikołajem Brandeisem, który zdaje się mieć mroczną przeszłość i wyjątkowe szczęście w interesach.
Tymczasem lekkomyślny brat Pawła, Teodor, angażuje się w konspiracyjną działalność nacjonalistyczną, chociaż drży, by towarzysze nie odkryli żydowskiego pochodzenia jego matki.
Powieść Josepha Rotha, popularnego w latach 20. niemieckiego pisarza i dziennikarza, zaprzyjaźnionego z polskim poetą Józefem Wittlinem, obnaża mechanizmy zdobywania bogactwa i wpływów. ‘Rodzina Bernheimów’  pokazuje panoramę społeczną Niemiec pogrążonych w kryzysie po I wojnie światowej, w czasach szalejącej inflacji, która rujnowała uczciwych ludzi, ale dawała wielkie zyski spekulantom. Opisuje tworzącą się klasę średnią i ścierające się ideologie. Oddaje też ducha swoich czasów, fascynację młodością i przyszłością, przy czym futurystyczne hasło przybiera tu postać: „masa - miasto - machina finansowa”.
 Notka  na  wielu  portalach  m.in.: https://virtualo.pl/ebook/rodzina-bernheimow-i217883/
„Asymilacja i proces utożsamiania się człowieka z obcą ojczyzną ukazane z dwóch perspektyw: przez Nikolaja Brandeisa, który usilnie stara się nie być zaszufladkowany, oraz Pawła Bernheima, żyda, który utracił własną tożsamość.”
Dlaczego  żyd,  a  nie  Żyd  -  nie  wiem.  No  to  jeszcze  Google:
Joseph Roth has been described as  one of the greatest writers in German of this century ("The Times"). With tragic foresight, "Right and Left," first published in 1929, evokes the nightlife, corruption, political unrest, and economic tyranny of Berlin in the twenties, the same territory covered trenchantly in Roth's reportage, recently published as "What I Saw: Reports from Berlin 1920-33."   After serving in World War I, Paul Bernheim returns to Berlin to find himself heir to his recently deceased father's banking empire. Increasingly beset by skyrocketing inflation, and dismayed by his brother's infatuation with the brownshirts, Bernheim turns to an outsider for help a profiteering Russian  migr  whose advice proves alternately advantageous and disastrous. Too late to change his fate, he realizes he has been decieved by a master in the craft of manipulation.”
Oceniam  „Rodzinę  Bertheimów”  jako  przykład  realizmu  psychologicznego,  który  wyjaśniony  jest  na:  http://aleklasa.pl/c187-pojeciownik/r/realizm-psychologiczny
Realizm psychologiczny – nurt dojrzałego realizmu, którego przedstawiciele kładli szczególny nacisk na przedstawianie ludzkich działań w kontekście ich motywacji psychologicznej. Realiści II połowy XIX w. sądzili, że postępowaniem ludzi rządzi nie tylko intelekt – człowiek robi przecież nie tylko to, co sobie postanowił lub co opłacałoby mu się. Także to, co podpowiada mu podświadomość!  Uwaga! Za czasów Dostojewskiego nie znano jeszcze pojęcia podświadomości, zawdzięczamy je dopiero Zygmuntowi Freudowi. Realiści psychologiczni byli pionierami! Zamiast o podświadomości mówili oni jednak o „głębinach duszy”, zamiast o superego – o „nakazach moralnych”…”
No  i  sobie  czytam  to  niedocenione  dzieło  (docenione  zostały  tylko  o  rok  późniejszy  „Hiob”  i  o  trzy  lata  -  „Marsz  Radetzky’ego),  zachwycam  się  opisem  epoki  i  początków  nazizmu,  a  nie  mogę  powstrzymać  się  od  wynotowania  ładnego  porównania  (s.106 e-book):
„..Wszystkie  nieprzyjemne  myśli  przychodziły  z  samotności,  jak   pociągi  przychodzące  z  oddali..”
Recenzja  trywialna:   barwna  opowieść   o  Żydach  ukrywających   swoje  pochodzenie. 
Dygresja:  na  ten  temat  pisałem  w  eseju  „Plica  Polonica”  dostępnym  na:    https://wgwg1943.blogspot.com/2016/09/plica-polonica.html
„….. Wywnioskowałem, że na ŻYDÓW najbardziej plują ŻYDZI udający Polaków, myśląc, że w ten sposób odsuną od siebie podejrzenie o żydostwo. I tu przechytrzyli, bo wkrótce, i Polacy, i Żydzi rozpoznawali Żyda po zbyt ostentacyjnym antysemityzmie. Mało to, gra toczyła się dalej. Polacy gadali do Żydów na Żydów, aby przekonać rozmówców, że oni manifestując antysemityzm przekonali tychże, że nie są Żydami. Dam przykład. 
Prawie w każdą niedzielę ok. 11 pojawiali się w ojca  „gabecie” prof. historii S, mały pokurczony redaktor R i..  .. redaktor G; wszyscy – pochodzenia mojżeszowego. Po długiej dyspucie, ktoś jako pierwszy opuszczał towarzystwo; natychmiast pozostali obgadywali już nieobecnego jako „wrednego żydka”, powtarzało się to po wyjściu i drugiego, a nawet i ostatniego gościa, z tym, że po tym ostatnim komentarze gospodarz wygłaszał do nas, tj rodziny…”
Bo   „Żyd  to  wieczny  tułacz”,  więc  go  wszędzie  pełno. A  w  książce   Żyd  słaby  zostaje,  a  mocny  -  odchodzi
Może  nieskładnie,  lecz  właściwie  wszystko  już  powiedziałem,  więc   tylko  dodam,  że  „jestem  pod  wrażeniem”,  myśli  mnie  trudno  pozbierać,  czego  i  Państwu  życzę,  bo  lektura  to  „porażająca”,  której  odpuścić  nie  wolno.  9/10


Wednesday, 24 October 2018

Władysław REYMONT - „Ziemia Obiecana”

Wojtek  Stankowski  przesłał  mnie,   wraz  ze   swoją  cudowną  „Klarą.  O  dziewczynce,  która  śpiewała  po  francusku”,  kilka  książek,  w  tym  „Ziemię  Obiecaną”.   Inne  zrecenzowałem,  a  ta  leżała  i  czekała,  bo  wszyscy  znają,  bo  film  Wajdy,  bo  Pszoniak,  Olbrychski  i  Seweryn,  bo..  leniwy  bywam.
A  może  po  prostu  nie  wiem  jak  swój  zachwyt  wyrazić  w  zwięzłych  słowach,  bo   niespodziewanie,  po  60  latach  od  pierwszej   lektury,  dopiero  obecnie  w  „krwiożerczym  kapitalizmie”  jestem  w  stanie  docenić  to  arcydzieło.  Przecież   w  „błogim”.  „socjalnym”  PRL-u  nie  mogłem   zrozumieć  jego  głębi.
Wynotowałem  z  Wikipedii  najistotniejsze  zdanie:
Rzeczywistym bohaterem tego studium jest drapieżne miasto kapitalistyczne, jakim wtedy stawała się Łódź. Autor porównał ją do monstrum, niszczącego zwykłych ludzi, a z drugiej strony  wykrzywiającego psychicznie właścicieli wielkich fortun…”
Decyzję  o  napisaniu  tej  notki,  podjąłem   po  dość  przypadkowym  przeczytaniu  recenzji  opatrzonej  na  LC   godłem  „Boreas47”,   którą   kopiuję  w  całości,  bo  pod  każdym  jej  słowem  się  podpisuję.  Lenistwo  moje  jest  nieistotne,  bo  po  prostu  nic  mądrzejszego  nie  potrafię  napisać,  a  jedyne  co  zmieniam  to  ilość  gwiazdek  z  9  na  10:
„Boreas47”:
Czemu ktoś tak skrzywdził Reymonta i jako lekturę do kanonu liceum wstawił "Chłopów", a nie "Ziemię obiecaną"? Ta powieść sprzed ponad 120 lat jest zaskakująco aktualna, wciągająca, poruszająca i zabawna. Pewnie dlatego, że na co dzień obracam się w rzeczywistości kapitalizmu, a świat folwarcznej wsi to niezrozumiała i przebrzmiała egzotyka. Ale to nie wszystko. Uważam, że "Ziemię obiecaną" krzywdzi też takie szufladkowanie jako "książki łódzkiej", czy takiej "co to trzech panów nie ma nic, więc zakłada fabrykę" (to zdanie pada w pierwszym rozdziale!). Takie informacje przez lata zniechęcały mnie do zaczęcia lektury.
Co znalazłem w "Ziemi obiecanej"? Pełne spektrum ludzkiej natury - kilkanaście pogłębionych postaci, które w różny sposób funkcjonują w brutalnym i dehumanizującym środowisku drapieżnego kapitalizmu. Studium tego, jak ludzie podchodzą do miłości, pieniędzy, przyjaźni czy zwykłej przyzwoitości. Ponadto powieść potwierdza prawdę, że ludzie i cywilizacją zmieniają się w mniejszym stopniu niż nam się wydaje, a humor sprzed 120 lat potrafi śmieszyć i w epoce smartfonów. W "Ziemi obiecanej" dostrzegłem talent literacki rzeczywiście godny najwyższych odznaczeń i nagród. Serdecznie polecam!”
  

Friday, 19 October 2018

Pierre Choderlos de Laclos - „Niebezpieczne związki”

„WOLNE  LEKTURY”  REWELACYJNIE  WYWIĄZUJĄ  SIĘ  Z  EDUKACYJNEJ  MISJI. DZIĘKUJĘ! 
Utwór  dostępny  na: 

Najkrótsza  recenzja:  źle  się  kończą  figle  z  uczuciem.
Z  abstraktu  na  stronie  3  e-booka:
„…’Na jakie bezdroża może nas zawieść pierwsze uniesienie! Szczęśliwy, moja piękna przyjaciółko, kto jak ty nauczył się nigdy mu nie ulegać!’  Pulsujący namiętnościami obraz życia francuskiej arystokracji w XVIII wieku, dla której miłość to rozgrywka, cnota prowokacja, a pozory są wszystkim.…       …..Z wymienianych przez bohaterów listów wyłania się niezapomniana historia zemsty, pożądania i manipulacji, a jednocześnie opowieść o potędze słowa….”

Klasyka,   lecz  warta  omówienia  ze  względu  na  arcyciekawą  „Przedmowę”  Boya.  Czytamy  w  niej:
„…Jedyna książka, jaką Laclos zostawił, zapisana jest w rzędzie trwałych bogactw literatury francuskiej. Jest ona podwójnie ciekawa; raz jako nieporównany wyraz doby, w której powstała i którą maluje, po wtóre jako arcydzieło psychologii, mało równych sobie mające. Całą książkę wypełniają jedynie sprawy miłości…   ..Przygody miłosne, oto szranki godne rozwinięcia najszlachetniejszych przymiotów, oto pole popisu dla odwagi, zręczności, żądzy sławy….   ….Cechą miłości w XVIII w. (zanim przenikną wpływy Russa) jest odarcie jej ze wszystkich zasłon. Ani śladu tu z owego ubóstwienia, jakim była otoczona w wieku Ludwika XIV; ani śladu z owego języka pełnego czci i kultu dla kobiety, osłaniającego swymi religijnymi niemal formułkami całą materialną stronę miłości. To wszystko odpada; ‘miłość’ staje się synonimem pożądania, przelotnej skłonności, „wymianą dwóch kaprysów i zetknięciem dwóch naskórków”, wedle dosadnego określenia Chamforta...     …Nad akcją dominuje postać margrabiny de Merteuil, w której rączce zbiegają się wszystkie nici intrygi. Jest to niewątpliwie jeden z najsilniej narysowanych typów kobiecych żyjących w literaturze…    … Autor Kwiatów grzechu’, Baudelaire, który nie mógł pozostać nieczułym na niezdrowy urok wydzielający się z kart tej powieści, opatrzył ją następującym nadpisem: ‘Ta książka, jeżeli parzy, parzyć może jedynie na kształt lodu’…”

Genialny  Boy  „Niebezpieczne  związki”  przetłumaczył,  przypisami  opatrzył  i  intelektualną,  piękną  przedmowę  napisał,  z  której  zacytowanych  parę  słów   ma  Państwa  zachęcić  do  jej  przestudiowania,  jak  i,  oczywiście,  samej  książki,  której  oczywiście  stawiam  10/10,  a  jako  uzupełnienie  przepisuję  z  Wikipedii  ekranizacje  tego   smakowitego  dzieła:
Wybrane ekranizacje kinowe
Niebezpieczne związki (Les Liaisons dangereuses1959), reżyseria: Roger Vadim, w rolach głównych: Jeanne MoreauGérard Philipe i Annette Vadim. Akcja książki przeniesiona w lata pięćdziesiąte XX wieku.
Wierna żona (Une femme fideleGame of Seduction), 1976, reżyseria: Roger Vadim, w rolach głównych: Sylvia KristelNathalie DelonJon Finch
Niebezpieczne związki (Dangerous Liaisons1988), reżyseria: Stephen Frears, w rolach głównych: Glenn CloseJohn Malkovich i Michelle Pfeiffer. Film był nominowany do Oscara w siedmiu kategoriach, zdobył trzy z nich.
Valmont (1989), reżyseria: Miloš Forman, w rolach głównych: Annette BeningColin Firth i Meg Tilly.
Szkoła uwodzenia (Cruel Intentions1999), reżyseria: Roger Kumble, w rolach głównych: Sarah Michelle GellarRyan Phillippe i Reese Witherspoon. Swobodna adaptacja, akcja toczy się pod koniec XX wieku w Ameryce.
Untold Scandal 2003, reżyseria: Lee Je Yong, w rolach głównych: Lee Mik Suk, Jeon Do Yeon i Bae Yong Joon. Swobodna adaptacja powieści, wydarzenia rozgrywają się w osiemnastowiecznej Korei.
Wybrane ekranizacje telewizyjne
Les Liaisons dangereuses 1980, film produkcji francuskiej, reżyseria: Claude Barma, w rolach głównych: Claude Degliame, Jean-Pierre Bouvier i Maïa Simon.
Les Liaisons dangereuses 2003, a miniserial produkcji francuskiej, reżyseria: Josée Dayan, w rolach głównych: Catherine DeneuveRupert Everett i Nastassja Kinski.


 

Stephane MALLARME - „Dreszcze zimy” i inne



„WOLNE LEKTURY” REWELACYJNIE WYWIĄZUJĄ SIĘ Z EDUKACYJNEJ MISJI. DZIĘKUJĘ!
Znalazłem   w  „Wolnych  Lekturach”    8  mini  utworów   Mallarme,  z  czego  sześć  obecnych  na  LC.  Piszę  o  nich  jedną   spójną  notkę,  którą  rozbiję  na  potrzeby  LC,  bez  powtarzania  ogólnych  wiadomości  zamieszczonych  przy  pierwszym  alfabetycznie  opowiadaniu  pt  „Dreszcze  zimy”.
Na  podstawie  Wikipedii:
Stéphane Mallarmé, właśc. Étienne Mallarmé  (1842 – 1898) – najwybitniejszy  przedstawiciel  XIX-wiecznego  symbolizmu,  kojarzony  również  z  dekadentyzmem  oraz  parnasizmem…     …Mallarmégo jako konstruktora "poezji czystej"] powszechnie uznaje się za prekursora liryki współczesnej..      ..jednego z najbardziej nowatorskich twórców literatury XIX wieku, a nawet – najbardziej znaczącego poetę nowoczesnego. Jego twórczość określana bywa mianem ‘liryki skupienia słówestetyki pustki’  oraz ‘alchemii słowa’.  Niektóre źródła zaliczają Mallarmégo do grona tzw. poetów przeklętych
Jego  krótkie  utwory  to  proza  poetycka  tj   (Wikipedia):   „….która obejmuje utwory o charakterze refleksyjnym, liryczno-opisowym. Utwory te są bogate w metafory, wyszukane słownictwo oraz są wyraźnie zrytmizowane nacechowane powtórzeniami, paralelizmami…”
„Dreszcze  zimy”  dostępne  na:   https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mallarme-dreszcze-zimy/
Refleksje  o  czasie,  przemijaniu,  pamięci,  starości  i  kondycji  ludzkiej  trzykrotnie  przerywają  wersy  o  symbolicznej  sieci  pajęczej:   (Widzę sieci pajęcze u wysokości  stromych sklepień) / (Nie myśl o sieciach pajęczych dygocących u wysokości stromych sklepień). / (Te sieci pajęcze dygocą u wysokości stromych sklepień).
Szczęśliwie  nie  mam  w  zasięgu  swojego  wzroku  „stromych  sklepień”.  Ponure, lecz  dobre  8/10
Fajka,  zapalona  po  dłuższej  przerwie,  inicjuje  wspomnienia  z  pobytu  w  Anglii  i  powrotnej  podróży  do  Francji.  Ponure  to,  szczególnie  gdy…   „..gdy listonosz kołatał podwójnym uroczystym uderzeniem, które kazało mi żyć!..”.  Do  tego….    „…Wokół jej szyi wiła się szczelnie straszliwa chustka, którą porusza się, żegnając na zawsze…”
Chyba  to  nie  dla  mnie,  lecz,  że  Mallarme  to  uznana  świętość,  zamykam  oczy  i  zamiast  PAŁY  daję  gwiazdek 7. (Wojciech – konformista)

„Kwiaty” -  dostępne   na:  https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mallarme-kwiaty/
Wiersz.  Hołd  składany  Bogu  mąci  końcowy  pesymizm  poety:
„…Wielkie kwiaty o szczęsnym, balsamicznym zgonie
Dla poety smutnego, gdy go życie boli.”

Nic,  tylko  się  powiesić  (i  nie  marudzić).  Cierpliwość  moja  się  wyczerpała,  bo  tego  nie  przyswajam,  ale  asekuracyjnie,  bo  to  wielki  Mallarme,  daję  gwiazdek  5 

„Przyszłe  zjawisko” -  dostępne  na:

Z  końcem  świata,  „…który  kończy  się  w  zgrzybiałości”,  kontrastuje  „kobieta  z  niegdyś”….
„..Wspominając ubogie swe małżonki, wyłysiałe, schorowane i okropne, mężowie tłoczą się: one również, z ciekawości, melancholijne, pragną oglądać….”  

Przypominam  definicje   skojarzeń  jakie  wywołuje  we  mnie  ten  utwór (na  podstawie  Wikipedii):

fin de siècle – ‘…określenie „końca wieku” lub „końca pewnej ery”…”. Związane jest z pesymistyczną wizją schyłku, dekadenckimi tendencjami końca XIX wieku;
dekadentyzm (inaczej: choroba wieku) – „….nurt światopoglądowy i artystyczny, który swój początek miał około 1890 roku. Pojęcie to wywodzi się od francuskiego  słowa décadence, oznaczającego „chylenie się ku upadkowi”, „schyłek” (wieku).  Dekadentyzm we Francji pokrywa się z symbolizmem   …… Swoje korzenie filozoficzne dekadentyzm znalazł w dziełach SchopenhaueraFryderyka Nietzschego i Nikolaia Hartmanna. U jego podstaw znajdował się lęk przed otaczającym światem…    ….i przekonanie o nadchodzącej zagładzie cywilizacji…..        …..Jednym z jego źródeł było też – popularne w XIX wieku – porównywanie społeczeństwa do organizmu – wierzono, że po okresie intensywnego rozwoju nastąpić musi obumieranie. Wyznawcy tego światopoglądu byli przeświadczeni o kryzysie ówczesnej cywilizacji i nadchodzącym zmierzchu kultury europejskiej. Kwestionowali oni wszelkie wartości moralne i społeczne (sceptycyzm). Ich dzieła są pełne apatii, wyrażającej się m.in. w demonstrowaniu atrofii uczuć i emocji, a także w przekonaniu o bezsensowności ludzkiej egzystencji, niemożności walki ze światem i własnej niemocy twórczej…” 
Krótki  utwór,  a  tyle  słów.  Nie  znam  się  na  poezji  ani  prozie  poetyckiej,  ale  coś  mnie  w  tym  utworze  urzekło:    8/10
„Skarga  jesienna”  dostępna  na:  https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mallarme-skarga-jesienna/
Piękny,  wzruszający  utwór   po  utracie  bliskiej  osoby,  na  temat  którego  znalazłem  ciekawe  słowa  Anny  Opieli  (dr Opiela - Mrozik,  UW,  Instytut  Romanistyki) na:  file:///C:/Users/user/Downloads/22_anna_opiela.pdf
„….Poeta poddaje dźwięk procesowi sublimacji i poprzez odciążanie materii stara się  dotrzeć do ostatecznej formy zanikania, jaką jest cisza. Ciekawy przykład takiego podejścia  do dźwięków różnych instrumentów dostarcza poemat prozą „Skarga jesienna”. Melodia  wygrywana przez katarynkę współgra z nastrojem jesiennego wieczoru i stanem duszy  poety, przygnębionego śmiercią siostry, ale jednocześnie, zestawiona z dźwiękami innych   instrumentów, staje się istotnym elementem w procesie uduchowienia: „Instrument ludzi  smutnych, tak, to prawda: pianino iskrzy, skrzypce dają światło starganym fibrom, ale  katarynka każe mi beznadziejnie marzyć o zmierzchu wspomnienia”. Aby zbudować   tę metaforę, Mallarmé użył zabiegu synestezji, zjawiska często spotykanego w literaturze  XIX wieku, wystarczy wspomnieć choćby słynny sonet Baudelaire’a „Oddźwięki”. Jednak   łączenie przez Mallarmégo wrażenia wzrokowego z wyobrażeniem muzyki ma na celu  podkreślenie duchowego charakteru tej sztuki. Narrator przywołuje dźwięki instrumentów,  by następnie przejść do sfery nieokreślonego marzenia….”
Wobec  tak  profesjonalnego  dictum,  powiem  tylko,  że  wzruszyłem  się  niemożebnie,  co  skutkuje  8 gwiazdkami,  8/10
„Wachlarz panny Mallarmé” -  dostępny  na:  https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mallarme-wachlarz-panny-mallarme/    Wiersz  miłosny,  który  redakcja  LC  przytacza  w  całości,  w  notce  redakcyjnej,  w  tłumaczeniu  Stefana  Napierskiego.  To  ma  siurpryzę,  ten  sam  wiersz  w  tłumaczeniu  Adama  Ważyka  z   https://milosc.info/stephane-mallarme/wachlarz-panny-mallarme/
O marzycielko, ja wpłynę
W błogość bez ujścia, jeżeli
Uchowasz kłamstwem niewinnem
W swej dłoni skrzydło mej bieli.

Po każdym trzepocie fala
Chłodu dochodzi cię świeża,
Gdy ruch więziony oddala
Horyzont, w który uderza.

Oszołomienie! To dreszczem
Powiew jak całus cię muśnie,
Niebacznie rzucony w przestrzeń,
Nie wzbierze, a już nie uśnie.

Czy raj ten czujesz uroczy,
Dziki jak śmiech, gdy z kącika
Twych ust w ukryciu się toczy
I nie skłóciwszy ich znika.

Berło różowych wybrzeży
Nad złotym mrokiem, to lekki,
Zwinięty już lot, co leży
Przy błysku twej bransoletki.
„Wolne  Lektury”   zamieszczają  jeszcze  dwa  utwory  Mallarme:  „Westchnienie” (https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mallarme-westchnienie/)   i  „Zjawę” (https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/mallarme-zjawa.html)
A  ja,  po  namyśle,  postanowiłem  w  celu  łatwiejszego  ogarnięcia,  opublikować  jednak  całość  mojej  notki   przy  pierwszych  alfabetycznie  „Dreszczach  zimy”,  jak  i  porozbijać  na  poszczególne  tytuły  JUŻ  istniejące  na  LC,  by  nie  świeciły  pustkami