Thursday 6 September 2018

Roma LIGOCKA - „Znajoma z lustra”


Pozwolę  sobie  przypomnieć,  co  pisałem  w  recenzji  „Księżyc  nad  Taorminą”:
Ligocka (ur. 1938) popularna   jest od "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku" (2001), którą  i ja czytałem,  lecz nie  recenzowałem  jeszcze żadnej z jej książek. A że teraz   robię to po raz pierwszy, to zacznę od autorki.
Podaję za Wydawnictwem Literackim:
"Roma Ligocka, pochodzi z żydowskiej rodziny Abrahamenów mieszkającej od wielu pokoleń w Krakowie. Wraz z najbliższymi przeżyła likwidację getta krakowskiego schowana w kryjówce pod sklepem z farbami. Pod przybranym nazwiskiem Ligocka, Roma wraz z matka została ukryta przez polską rodzinę.
Po wojnie studiowała malarstwo i scenografię na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Pierwszą wystawę artystki zorganizował Piotr Skrzynecki pod koniec lat 50-tych w "Piwnicy pod baranami"...".
Powyższe potrzebne mnie było do przedstawienia swojej uwagi, że Ligocka - malarka, kostiumolog i scenograf, ma zdolność plastycznego mówienia o niczym,,,,,”.
Albo  o  wszystkim,  albo  inaczej:  o  wszystkim  co  leży  na  sercu,  a  wysłowić  trudno.  Ta  książka  (2006)  jest  o  5  lat  wcześniejsza  od  „Księżyca...” (2011),  lecz  zasługuje  na  podobne  komplementy.  Do  tego  jej  szkice  ilustrujące  tekst...   .  A  teksty  zebrane  tu,  drukowane  były  w  miesięczniku  „Pani”  w  latach  2004 – 2006.  
A  ja,  że  stary,  to  refleksję  o  starości  przytoczę (s.9):
„....Z  wiekiem  człowiek  dobrze  poznaje  siebie,  umie  więc  coraz  lepiej  z  sobą  postępować,  ma  już  wypracowane  swoje  własne  kruczki  i  sposoby.  Może  dla  tego,  kiedy  już  się  to  wszystko  umie,  tak  nie  chce  się  rozstawać   z  tym   światem,  z  samym  sobą...”
Szczególnie  gdy   „sobę”  się  polubiło!!   Jak   wiadomo  człowiek  realizuje  się  przez  drugiego  człowieka,  a  do  tego  wystarczy........   (s.106):
„.....Wystarczy,  aby  choć  czasem  poczuć  się  niezbędnym,  wystarczy  usłyszeć:  ‘Dobrze,  że  jesteś’ – usłyszeć  od  kogokolwiek – aby  doznać  tego  dojmującego  uczucia  istnienia  i  niepowtarzalności  własnej  osoby....”
Co  tu  gadać?   Gorąco  polecam!    8/10


No comments:

Post a Comment