William Benedict Nicholson (ur.
1948) - brytyjski scenarzysta, dramaturg oraz pisarz, większych
sukcesów brak, publikuje od 2000, ta jest z 2005 i ma na
LC, po 13 latach, 5,58 (45 ocen i 7 opinii).
Egzaltację czuć juz od
pierwszej strony:
"...Z
niewidocznych drzew, łopocząc skrzydłami,zrywają się
gawrony i wznoszą w niebo z krakaniem. Ostrzegawcze brzmienia
giną w powolnym nurcie rzek, w moim spokojnym oddechu.. Czuję
zapach wilgotnej trawy, a ostre, nieprzejrzyste powietrze
przyprawia mnie o dreszcz..."
Znaczy się poeta, który
patrząc na chmury, widzi obłoki. Bo bohater Nicholsona,
pisarz Bron jest zadufanym narcyzem przedstawiającym się w
pierwszej osobie:
„...Jestem dość wysoki
i raczej śniady, - ciemnokasztanową czupryną i
ciemnobrązowymi oczyma, szczupły i nerwowy, często się
uśmiecham...”
Niedopowiedziane: jestem
samcem, na widok którego wszystkie kobiety padają klap,
klap...
No to jeszcze niezbyt
wyszukany chwyt, że bohater książki pt „Sąd nad
prawdziwą miłością” dostaje zlecenie na książkę pt
„Księga prawdziwej miłości”, dzięki czemu wszelkie
głoszone bzdety autor może zwalić na stworzoną przez
siebie postać.
Co jeszcze? Mamy „odkrywcze”
pytania:
„Dlaczego
mężczyźni i kobiety nie mogą być przyjaciółmi?”
oraz popisywanie się własnym
intelektem jako Brona-pisarza, umieszczającego w swojej
debiutanckiej książce anegdoty z życia znanych postaci.
Ponadto „cienisty obłok
przerzedził się i nasiąkł różem”, natomiast „zniknął
ostatni poblask złotego światła”, a uczucie „wywołała
jasna poświata na obrzeżu chmury”. Kiedy na tej samej
stronie :
„W
koronie kasztanowca na padoku rudzik pokrzykiwał natarczywie
cik-cik-ciii...”
– to odczytałem to jako
wezwanie do zaprzestania lektury, czego i Państwu życzę.
PAŁA!!
No comments:
Post a Comment