To książka przede wszystkim
dla fanów autora, bo uchyla rąbka tajemnicy jakim do tej
pory było jego życie prywatne. Jestem jego fanem trzy razy
jego książki recenzowałem i za każdym razem zmuszony
byłem dać 10 gwiazdek, więc obecnie z zainteresowaniem
poczytam również o jego sprawach prywatnych.
Nie zgadzam się natomiast z
kwalifikacją tej pięknej opowieści jako biografii, bo
wprowadza w błąd czytelników, którzy czują się
zawiedzeni, że zamiast o Mandeli, czytają o piłce nożnej.
Dla mnie bohaterów jest trzech: Jagielski, Saddam "Maake"
i Mandela.
No i poczytałem, zacząłem
opisywać swoje wrażenia, lecz coś mnie podkusiło poczytać
recenzje innych i znalazłem bliską tego, co sam
zamierzałem napisać, a że lenistwo to druga moja natura,
to podaję adres recenzji Aleksandry Lipczak, sam ją
skromnie cytując:
„....Niby
opowieść o Mandeli i RPA. Łatwo można się zasugerować: na
okładce jest w końcu billboard ze zdjęciem Mandeli, a wydawca
pisze, że to opowieść o życiu jednego z największych przywódców
XX wieku przepleciona z historią twórcy wuwuzeli, popularnych
trąbek używanych na stadionach. Uwaga, to zmyłka. Ostatnia książka
Jagielskiego to opowieść przede wszystkim o nim samym...
.....Wszyscy trzej mają lub mieli ze sobą coś wspólnego: 'w
swojej zachłanności pragną mieć wszystko, także to, co w życiu
nawzajem się wyklucza'......"
Jagielski
wyszedł z dołka, bo dwa lata po "Trębaczu.."
wydał wspaniałe "Wszystkie wojny Lary" (2015).
Oczekując na następną książkę, dowiaduję się z:
o
jego odejściu, z powodu 'dobrej zmiany', z PAP, lecz mam
nadzieję, że nie opóźni to mu napisania następnej
fascynującej opowieści. A za omawianą oczywiście następne
10/10
No comments:
Post a Comment