Wednesday, 28 March 2018

Stanisław PRZYBYSZEWSKI – "Szopen a Naród"


WOLNE LEKTURY” REWELACYJNIE WYWIĄZUJĄ SIĘ Z EDUKACYJNEJ MISJI. DZIĘKUJĘ!
Jeszcze jeden wspaniały utwór Przybyszewskiego dostępny na: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/szopen-a-narod/

Jest to odczyt Przybyszewskiego z okazji setnej rocznicy urodzin Fryderyka Chopina (1910), utrzymany w dowcipnej, błyskotliwej tonacji'
Słowo wstępne autora:
Praca niniejsza — mało co rozszerzony odczyt, który miałem tego roku we Lwowie — nie rości sobie najmniejszego prawa do jakiejśkolwiek zasługi w badaniach nad życiem i tworem Szopena.
Jest ona li tylko osobistym, skromnym wyrazem zbożnego i pokornego hołdu, jaki żywię dla nieśmiertelnego wieszcza i Duszy chrobrego Narodu, której Szopen jest widomym objawieniem.”

Trudno cytować mistrza słowa, bo każde jest istotne, więc tylko dla wprowadzenia w atmosferę jego dywagacji mały fragment cytuję:
.....Wobec Europy tylko Szopenem pochlubić się możemy. I rzeczywiście niema dziś zakątka w całej Europie, gdzieby nie piano pochwalnych dytyrambów na cześć Szopena. I po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ta słynna „cała Europa”, ta z całkiem przymkniętemi, albo co najwyżej — szyderczo przymróżonemi oczyma, gdy o nas chodziło, ogląda się na nas, ale tym razem z całą powagą i szacunkiem, a w swym kornym kajaniu się przed gienjuszem Szopena składa hołd duszy całego Narodu.... ….Więc pomimo, że jesteśmy bądź-co-bądź najkulturalniejszym narodem Europy …. ….obowiązkiem się staje, by z bezustanną czujnością i wszystkiemi siłami bronić każdej piędzi Araratu, na którym zbłąkana arka naszego Bytu osiadła. A naszym Araratem, to jedynie niezmożona potęga Duszy Polskiej, która w muzyce Szopena bodaj czy nie najwspanialej się objawiła....”.

Zauważmy, że Przybyszewski używa spolszczonej pisowni nazwiska kompozytora, co przydaje mu się do żartobliwej uwagi w następnym zdaniu:
....Obce brzmienie nazwiska tym razem wydaje się jakimś przykrym wypadkiem, niemiłą pomyłką, bo dusza Szopena była tak nawskroś polską, jak była nią dusza Matejki, lub Grottgera...”

Przypominam: o Matejce
....Ojciec malarza, Franciszek... ...był Czechem.. .. Przybył do Galicji w charakterze guwernera i nauczyciela muzyki... ....poślubił Joannę Karolinę Rossberg (1802–1845), wywodzącą się z polsko-niemieckiej rodziny.."
....i o Grottgerze
".....Ojciec artysty, Jan Józef, był nieślubnym synem radcy sądu tarnowskiego Hilarego Siemianowskiego. Po urodzeniu nosił nazwisko panieńskie swojej matki francuskiej guwernantki panny Grottger, która przyjechała ze Szwajcarii... ...Ożenił się z Krystyną Blahao de Chodietow córką byłego oficera huzarów węgierskich.. .., który był Chorwatem osiadłym w Polsce..."

Po żartach na temat (podobnież) braku wpływu George Sand na twórczość Szopena, autor reasumuje:
".....Całe jego życie zewnętrzne nic nie znaczy wobec świętej misji, którą miał spełnić: ukazać gienjusz całego narodu, w nim ześrodkowany, w całej swej niesłychanej potędze...."

Analizując szopenowskie mazurki pisze:
".....W mazurku odnalazł Szopen ton duszy narodu — a zarazem ton — myślę, że jasnym już jest teraz, co pod tonem rozumiem — t o n własnej duszy... .....Ton, jaki w muzyce Szopena tak potężnie rozbrzmiewa, to nie ton narodu, co w dziarskich pląsach o jutro się nie troszczy, syt chwały i dumny swoją potęgą, co od morza do morza sięgała, to nie ton pijany, deliryczny tegoż narodu, co pił i popuszczał pasa i Targowicę gotował, to już ten potężny, męczeński, co pod Maciejowicami obłędne pacierze bełkotał o zmiłowanie, ton rozpaczny, przebolesny, pełen przekleństw i buntu i strasznego wołania: Boże coś Polskę... ryk narodu, co konał na okopach Pragi, co na grobach wyleguje, a na skrwawionych kolanach czołga się do stóp Niebieskiej Matki, by wyżebrać odrobinę litości dla nędznych dzieci — Ewy - Polski..."

O Polonezie As – dur:
".....As-dur Polonez jest jednym przepotężnym, iście tryumfalnym „Danse macabre” narodu, co ustawicznie wieko od trumny odchyla i nigdy groźniej i majestatyczniej się nie objawił jak właśnie w tym polonezie..."


Przybyszewski omawia inne utwory, a szczególnie Polonez Fis – mol i Sonatę B – mol, by w zakończeniu powiedzieć:
"...Ale na nic się nie zdadzą wszelkie, choćby najpiękniejsze parafrazy, jeżeli chodzi o to, by dać wyobrażenie potęgi i czaru muzyki Szopena. Żadne, choćby najpotężniejsze słowo nie jest w stanie dorównać przeogromnej sile Szopenowskiego tonu. I jabym się o to nie kusił, ale chodziło mi jedynie o wewnętrzną psychologję tworu Szopena i stosunek tegoż do narodu...."
Duże przeżycie intelektualne i emocjonalne w trakcie lektury tych 36 stron. To należy przeczytać! 10/10





No comments:

Post a Comment