Espido FREIRE - "Zmrożone brzoskwinie"
Freire (ur. 1974), za omawianą książkę dostała w 1999 roku prestiżową hiszpańską nagrodę literacką. Przeczytawszy notatkę na okładce, zacząłem czytać i ja, z natury łatwowierny, dopiero koło strony 85 zauważyłem, że wyprowadzono mnie w pole, czy inaczej mówiąc ktoś mnie robi w bambuko. Aby podać wnioski wstrzymałem się aż do żmudnego doczytania ostatniej strony. Bajeczka o trzech Elzach kupy się nie trzyma, wątki się mieszają, a w końcu nic z tej książki nie wynika.
Dwa tematy dominują: życie erotyczne dziadzia Estebana oraz wykorzystywanie seksualne w sektach. Oba tematy są kompletnie wykorzystane w literaturze lepszej i gorszej, tak, że ponowne ich poruszanie jest co najmniej ryzykowne.
Osiemdziesięciopięcioletni dziadziuś żyje wspomnieniem seksu sprzed 60 lat, gdy to chędożył matkę i córkę, a pełną satysfakcję zakłócał fakt, że to samo, równolegle robił też ten drugi. Panowie bezwolnie zamieniali się matką i córką. Opis wspomnienia erotycznego z młodości wolę jednak ten z "Kosmosu" Gombrowicza.
Wykorzystywanie seksualne w sekcie nudne, bez twórczej inwencji, bo trudno zachwycać się gwałceniem w stroju średniowiecznym. Do tego kompromitująca ignorancja autorki w pojęciu Graala.
Pozostał tytuł, lecz żenada o nim pisać: to perwersja seksualna dziwki, która lubi jak sok ze zmrożonej pomarańczy spływa jej między piersiami.
Reasumując: nic nie warte, stracony czas.
No comments:
Post a Comment