Wojciech KUCZOK - "Gnój"
Oceniam inne książki Kuczoka, a zapomniałem o "Gnoju". Problem w tym, że prof. Maria Janion w "Niesamowitej Słowiańszczyznie" wyróżniła trzy książki: "Wojnę..." Masłowskiej, "Czwarte niebo" Sieniewicza i właśnie "Gnój" Kuczoka. A ona jest dla mnie niepodważalnym autorytetem. Z drugiej strony niejednokrotnie spotykam się z zarzutami nadinterpretacji w moich recenzjach. I tym razem widzę problematykę poruszoną w książce Kuczoka dużo szerzej niż w większości recenzji, które skupiają się na katowaniu dzieciaka przez ojca. W tej sytuacji, pozwalam sobie na wybieg i przepisuję słowa Pani Profesor, ze stron 313 - 315, z przekonaniem, że Państwo wybaczycie mnie to "zastępstwo". Tym samym unikam zarzutu „nadinterpretacji” zrzucając odpowiedzialność na prof. Janion, i cytowanego przez nią, Przemysława Czaplińskiego.
"...'Gnój' Wojciecha Kuczoka powstał z artystycznych inspiracji Thomasa Bernharda i jego straszliwych, hiperrealistycznych i konkretystycznych narracji o mieszczańskiej rodzinie i panującej w niej przemocy. 'Gnój' to rewelatorska opowieść bitego dziecka, przedstawiająca najsubtelniejsze, jeśli tak można powiedzieć, odcienie bicia, a potem, gdy już dziecko stało się chłopcem, poszukiwanie stłamszenia 'podrośniętego szczenięcia rasy ludzkiej na całkiem nowe sposoby' (s. 180), To wielka metafora świata przemocy społecznej, religijnej, politycznej. Podtytuł 'antybiografia' ma zamiar godzić w obraz dzieciństwa 'sielskiego, anielskiego'. Przy czym tytułowy 'gnój' odnosi się w równej mierze do bitego dziecka, nazywanego 'gnojem', jak i do całego domu rodzicielskiego, a właściwie ojcowskiego, który pod koniec powieści w mściwej onirycznej wizji zalewa dosłownie szambo. Przemysław Czapliński w recenzji zatytułowanej 'W imię ojca\' podkreśla, podobnie jak inni krytycy, że nie mamy do czynienia z jakąś rodziną patologiczną, wegetującą na marginesach czy na ostatnim dnie społecznego piekła. Nie, bynajmniej.
'Nic z tych rzeczy. Kuczok przedstawia zjawisko normalne jak kurz i potworne jak koszmar, niewidoczne i równocześnie powszechne: patriarchalny wzorzec wychowania. Wzorzec oparty na przemocy i - w swojej przeciętnej wersji - niewiele poza przemocą mający do zaoferowania. Wzorzec obecny przede wszystkim w domu, lecz wrośnięty także w Kościół, szkołę i wszystkie autorytarne instytucje, nastawione na wytwarzanie posłuszeństwa'.
W jednym z wywiadów Kuczok powiedział, że niechęć bohatera 'Gnoju' do religii ('Wierzyłem im w Boga', s. 152) bierze się stąd, że przecież 'jednym z ojców jest Bóg Ojciec'. Książka wymierzona została w toksyczny 'polo-katolicyzm'. W 'Gnoju' pojawia się też marzenie o wojnie albo najlepiej o powstaniu, które może nawet trwać bardzo krótko. Ale w jakim celu ? Żeby wtedy zabić 'starego K' - czyli ojca (bohater nigdy nie nazywa go 'ojcem'). Jak widać, jest to bardzo konsekwentna opowieść o patriarchalnym ojcu i jego fantazmatycznym zamordowaniu. Bohater rozumie świetnie, że gdy podczas wojny czy powstania zabije ojca, nie będzie ojcobójcą, bo stanie wtedy za nim sankcja przemocy, w imię której katował go ojciec.
Co znaczy takie potraktowanie Figury Ojca - i to ojca 'w przyzwoitej, inteligenckiej, śląskiej rodzinie' ? Było wielu ojców w polskiej powieści, ale takiego jak 'stary K.' jeszcze nie było (no, może u Filipiak w 'Absolutnej amnezji'). Kuczok bowiem sięgnął bez sentymentów do samego dna władzy i przemocy, ukazując rodzinę jako 'Ogród koncentracyjny' za Marcinem Świetlickim, na którego się powołuje, uważając to sformułowanie za 'idealne określenie dojrzewania w tzw. zdrowej polskiej rodzinie'. Potworna demaskacja ojca służy obnażeniu wszelkiej władzy sprawowanej w imieniu Ojca - odsłania panującą patriarchalną strukturę społeczną i umieszcza się w polu 'przeciwojcowych powieści', których liczne tytuły z samego tylko 2003 roku wymienia Czapliński. Wśród nich jest 'Złota trąbka' Bogdana Loebla, który 'podsuwa nam wyjaśnienie nienawiści polsko-ukraińskiej jako konsekwencji postaw ojcowskich opartych na przemocy, pogardzie i protekcjonalności'. Krytyka Ojca to odrzucenie przemocy, usankcjonowanej przez religię, tradycję i obyczaj, czyli podpory społeczeństwa, tak szanowanej i kochanej w polskiej kulturze patriarchalnej. Jak i u innych młodych autorów zakwestionowanie ojca rzutuje na ojczyznę. Kuczok przyznaje, ze słowo 'ojczyzna' brzmi dla niego niepokojąco - 'jakby to nie była ziemia ojców, tylko ojciec w rodzaju żeńskim. Wolę 'matczyznę'. Matki są fajniejsze'. Zresztą z apokaliptycznego potoku fekaliów w 'Gnoju' ocaleje tylko matka..”
Obok „matczyzny”, przypomnijmy gombrowiczowską „synczyznę”. Odnośnie wspomnianych na początku zarzutów o nadinterpretację, moje szukanie wsparcia w Janion i w Czaplińskim stało się celowe i uzasadnione.
No comments:
Post a Comment