Postanowiłem przeczytać,
bo dowiedziałem się,
że książki Lepeckiego
były w PRL
zakazane, że był blisko
Piłsudskiego, że….. (Wikipedia):
„Mieczysław Bohdan Lepecki (1897-1969) – podróżnik, pisarz, publicysta, major piechoty Wojska Polskiego… ….W latach
1931-1935 pełnił służbę w Generalnym Inspektoracie Sił
Zbrojnych, gdzie
był adiutantem marszałka Józefa Piłsudskiego. W okresie od czerwca do listopada 1935 roku przebywał, jako
oficjalny przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w Brazylii,
Argentynie i Paragwaju badając możliwości osadnictwa na terenach wskazanych
przez polskie placówki konsularne… …
W lipcu i sierpniu 1936 odbył podróż po Syberii śladami zesłania Marszałka
Józefa Piłsudskiego oraz miejsc martyrologii powstańców i rewolucjonistów
polskich.. W 1937 roku kierował rządową
misją na Madagaskar –
tzw. Komisją Studiów, której zadaniem było rozpoznanie możliwości pozyskania
wyspy jako polskiej kolonii lub terenu osadnictwa żydowskiego w ramach
hasła Żydzi na Madagaskar….”
Przyznajcie
Państwo, że już
ten drobny fragment
życiorysu fascynuje, a jednocześnie
świadczy o zaufaniu najwyższych
władz Polski do
autora.
Na LC ta,
wydana w 2012
roku, książka ma
6,16 (19 ocen i 2 opinie),
przeto moja rola
jest ważna.
Ciekawostki: np. sowiecka
Ukraina (rok 1934), a tam
(s.12,8 z 216
ebook):
„..Jedyną
plagą są tak zwani “fryzjerzy“, czyli złodzieje zboża na pniu. Nocami włóczą
się oni po polach z workami oraz nożycami i wystrzygują kłosy… …“fryzjerzy“ cieszą się sympatją ogółu,
zwłaszcza, gdy nachodzą majątki państwowe…”
Gruzja (s.78,3):
„…Jednostkowcy to ci, którzy nie
chcą należeć do kolektywów (kołchozów) i są wskutek tego narażeni na ucisk
fiskalny, oraz pozbawieni możności korzystania z pomocy państwowej w nabywaniu
narzędzi rolniczych. Nic więc dziwnego, że staruch nie miał młócarni i że
musiał później jeść chleb z pszenicy, powalanej łajnem bawołem…”
Trzeba przyzwyczaić
się do stylu
reporterskiego Lepeckiego, który
Kapuścińskim nie jest.
Zamiast barwnych fabularyzowanych reportaży
dostajemy wiedzę encyklopedyczną z
naciskiem na historię
poszczególnych miejsc. Do
tego autor nie
ukrywa niechęci nie
tylko do sowietów,
lecz w ogóle
do tubylców, jak
i do obsesyjnego
strachu przed „dysenterją”
skutkującego odmową spożywania
jakiegokolwiek poczęstunku. Z
mojego punktu widzenia
obsesje autora roztaczają
się też na
nagminne szukanie Polaków
i polskości, co
sprawia wrażenie prowincjusza
w
wielkim mieście.
Nie będę
dalej marudził, a
podsumuję, że ja,
mający wolny czas
emeryt, przeleciałem z
ciekawością, bo to
zaledwie 216 stron, lecz
mimo to książki
nie polecam, bo
wiadomości na temat
poszczególnych miejscowości czy
republik, podaje więcej
nawet Wikipedia, a
sposób podania jest
dla nas przyzwyczajonych do
Jagielskiego, Kapuścińskiego i
wielu innych, nie
do zaakceptowania. Aby
nie zrazić poszukiwaczy
staroci daję 5/10
No comments:
Post a Comment