Sunday, 8 October 2017

Ray BRADBURY - "Słoneczne wino"

Ray BRADBURY - "Słoneczne wino"

Ray Bradbury (1920 – 2012) - znany głównie z "Kronik marsjańskich" (1950) i "Fahrenheita 451" (1953) napisał w 1957 "Dandelion Wine" (dandelion - mlecz). Z anglojęzycznej Wikipedii:

"...'Dandelion Wine' has been described as the first of Bradbury's nostalgic "autobiographical fantasies," in which he recreates the childhood memories of his hometown, Waukegan, in the form of a lyrical work, with realistic plots and settings touched with fantasy to represent the magic and wonders of childhood. Even with the focus on the bright days of summer, Bradbury, in his typical style, briefly explores the horrific side of these events. The primary example is when Douglas' initial joy at realizing he's alive is dampened by the counter-revelation that he will die someday, which parallels his similar gains of knowledge and losses of companions during his summer...."

Imię głównego bohatera 12-letniego Duglasa Spauldinga, alter ego autora, to połączenie drugich imion autora i jego ojca. Kopiuję notkę redakcyjną:

„.."Słoneczne wino" to opowieść o krainie dzieciństwa, widzianej z wielką nostalgią i miłością. To opowieść, złożona z mnóstwa krótkich opowieści, rozgrywających się latem 1928 roku, w małym, sennym miasteczku. Historia budzenia się samoświadomości 12-letniego chłopca, wielka afirmacja życia, codziennych wydarzeń i rytuałów."

Większość recenzji podkreśla "budzenie się świadomości 12-letniego chłopca", a do mnie to nie trafia, bo pisze to sławny 37-letni pisarz, z którego ust każdą krople spijają jego entuzjaści, do których niewątpliwie i ja należę. Żeby do nich dołączyć wypada jeszcze napomknąć o realizmie magicznym i Marquezie. No i co za styl !!! co za język !!! co za liryka !!! Jeszcze w rezerwie: nostalgia, afirmacja życia, radość życia i wspaniałe rytuały.

A dla mnie skrajnie przesłodzone wspominki dojrzałego autora, który buduje fałszywy obraz myśli, odczuć, zachowań i przede wszystkim elokwencji 12-letniego dzieciaka. Pierwszy z brzegu przykład: tyrada dzieciaka do sprzedawcy tenisówek. Zaraz dalej przemowa do młodszego brata:

"– Ale nowe jest, że o tym m y ś l ę, że z a u w a ż a m. Robi się różne rzeczy i wcale się ich nie zauważa. Aż nagle patrzysz i zauważasz, co robisz, i wtedy właśnie jest pierwszy raz, naprawdę pierwszy. Chcę podzielić lato na dwie części. Pierwsza część tej tabliczki to będą: Rytuały i Ceremonie. Pierwsza w roku Lemoniada Korzenna. Pierwsze w roku bieganie po trawie na bosaka. Pierwsze w roku prawie utopienie się w jeziorze. Pierwszy arbuz. Pierwszy komar. Pierwsze mniszkowe zbiory. Takie rzeczy robimy wciąż, wciąż i wciąż i wcale się nad nimi nie zastanawiamy. A tu, z tyłu, są, jak powiedziałem, Odkrycia i Objawienia albo może Oświecenia, to fajne słowo, nie? Albo Przeczucia, co? To znaczy robisz na przykład coś starego i znanego, na przykład korkujesz mniszkowe wino i wsadzasz to do działu Rytuały i Ceremonie. A potem się nad tym zastanawiasz i to, co myślisz, obojętne głupie, czy mądre, pakujesz pod: Odkrycia i Objawienia. Patrz, co mam tutaj o winie: „Za każdym razem jak korkujesz butelkę, chowasz bezpiecznie kawałek 1928 roku”. Jak ci się podoba, Tom?..."

Czy ja się czepiam ? Nie, zauważam jedynie, że to według mnie brzmi sztucznie. Kontrargumenty, że Bradbury był wyjątkowo rozwiniętym dzieciakiem, darujcie sobie. Czy to przeszkadza lekturze ? Raczej nie, bo przecież do fantazji Bradbury'ego przyzwyczailiśmy się, a infantylne wspomnienia zawsze są urocze. To o co mnie chodzi ? A o to, że ta słodkawa "liryka" mnie nudzi, bo przypomina "miłoszowskie" obłoki zamiast chmur, i że gustuję bardziej w "Przygodach Tomka Sawyera".
Ale śpiewam peany z innymi i daję 7 gwiazdek, bo to mój ulubiony pisarz SF


No comments:

Post a Comment