Tuesday, 31 October 2017

Andrzej Leon SOWA - "Kto wydał wyrok na miasto ?"

Andrzej Leon SOWA - "Kto wydał wyrok na miasto?"
Plany operacyjne ZWZ – AK (1940 – 1944) i sposoby ich realizacji

Andrzej Leon Sowa (ur. 1946) - historyk, profesor nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki Instytutu Historii UJ oraz Biblioteki Jagiellońskiej zdobył popularność "Historią polityczną Polski, 1944 – 1991" wydaną w 2011 roku.

W omawianej monografii Sowa wykazuje niebywałą odwagę pisząc prawdę o Powstaniu Warszawskim. Doceniając jego profesjonalizm, jak i pracowitość, zadaję sobie pytanie: dla kogo on to pisze? Propaganda „jedynej słusznej interpretacji” Powstania i jego apologia, jako patriotycznego zrywu przed nadchodzącą „czerwoną zarazą”, doprowadziły do całkowitej znieczulicy dużej części społeczeństwa na jakiekolwiek racjonalne argumenty podważające sens tego zbiorowego samobójstwa. Z kolei, nieliczni, którzy nie poddają się tej ogólnonarodowej euforii, wiedzą „swoje”, i bez tego dzieła, a ich opinia, w tym również moja, o potrzebie zmiany edukacji „powstańczej” w szkołach jest sprzeczna wobec trendów lansowanych przez PiS i IPN.

Znalazłem głos rozsądku spójny z wymową książki; to głos Andrzeja Wajdy:
„...Sędzia mówi do księdza Robaka: „Szabli nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiądzie/ Ja z synowcem na czele i - jakoś to będzie”. Robiłem już film KANAŁ, który był dokładnie o tym: zrobimy powstanie, siądziemy na koń, a potem jakoś to będzie..”

Nie zamierzam tu wszczynać dyskusji na temat Powstania, bo oceniam Sowę, a nie Powstanie. Konkluzja jest prosta: powstało wielce wartościowe dzieło, które musi cierpliwie poczekać, aż społeczeństwo dojrzeje do dyskusji nad nim. O słuszności mojej opinii, jak i zachowawczej „political correctness”, świadczy brak recenzji mnie satysfakcjonujących.

Nie czując się na siłach napisać adekwatną recenzję, dzielę się z Państwem paroma istotnymi cytatami:
s.71 (e-book) o priorytetach:
".....Warto także pamiętać, że pokolenie walczące o niepodległość (a jego trzon stanowili oficerowie sztabowi II RP) uważało, iż właśnie ta wartość była najważniejsza i dla niej należało poświęcić wszystko. Dlatego przynajmniej dla części z nich nie liczyły się ofiary ludzkie i materialne ponoszone w walce, tylko sama walka. W ich myśleniu mniejszą rolę odgrywało przeświadczenie, że podstawową powinnością wojska jest obrona substancji narodowej, dominowało natomiast przekonanie, iż w walce o uzyskanie niepodległości nieważne są straty i należy ją podjąć w imię honoru, nawet nie mając szans zwycięstwa. Tak właśnie ujął to w słynnym wystąpieniu 5 maja 1939 roku minister Józef Beck. Podobne stanowisko wyraźnie przebijało także z tekstu Pierwszej Brygady, tyle tylko, że tam mowa jest o „rzucaniu na stos” własnego życia, a nie życia osób niezaangażowanych i przypadkowych..."

s. 162: o niemieckiej ocenie sytuacji:
„....Niemcy stosunkowo dobrze orientowali się w przygotowaniach AK do powstania.. ...W opracowaniu datowanym na 1 lipca 1944 roku.. ...podpisanym przez gen. Reinhardta Gehlena.. ..pisano w podsumowaniu, „W ocenie wartości bojowej i możliwości oporu różnych polskich organizacji należy się jednak wystrzegać ich przeceniania. W ocenie planów powstańczych trzeba mieć na uwadze, iż polski charakter skłania do znacznego przeceniania istniejących możliwości politycznych i wojskowych. Jednakże w razie realizacji choćby częściowej tych planów trzeba brać uwagę możliwość perfidnego sabotażu, wymierzonego przede wszystkim przeciwko naszym liniom komunikacyjnym i zaopatrzeniu”...”

s. 180: o polskiej ślepocie:
„......Zarówno przyczyny polityczne, jak i strategiczne spowodowały, że zapotrzebowanie na uzbrojenie i sprzęt dla AK nigdy nie zostało przez aliantów zachodnich zrealizowane.... ..W sumie w latach 1941–1944 …..Łączna wartość zrzuconego w Polsce sprzętu i pieniędzy odpowiadała dwudniowym wydatkom brytyjskim ponoszonym w okresie całej wojny. Świadczy to najdobitniej, jakie rzeczywiste miejsce zajmowała Polska w strategii Zachodu, zwłaszcza Wielkiej Brytanii w latach drugiej wojny światowej....”

s. 221: sedno różnicy między realem a polskimi mrzonkami:
„....Na początku 1942 roku najlepszy okres w stosunkach polsko-brytyjskich należał już do przeszłości. Od 22 czerwca 1941 roku na czoło wśród europejskich sojuszników Wielkiej Brytanii zaczął wysuwać się Związek Sowiecki, gdyż to on dźwigał główny ciężar wojny z III Rzeszą. Polska była już dla władz brytyjskich partnerem mniej pożądanym, stawała się natomiast uciążliwym petentem z pretensjami do odgrywania czołowej roli w Europie, nieposiadającym jednocześnie żadnych aktywów uzasadniających te aspiracje. Churchilla niepokoiły stale pogarszające się stosunki polsko-sowieckie. Było to spowodowane coraz mniej skrywanymi dążeniami Stalina do uzyskania uznania przez sojuszników zachodniej granicy ZSRR z 1941 roku, czyli – w pierwszym etapie – aneksji Estonii, Łotwy oraz Litwy. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Anthony Eden po powrocie z Moskwy już w styczniu 1942 roku opowiadał się za zrealizowaniem żądań sowieckiego dyktatora i przekonał Churchilla do tej koncepcji....”

A więc na dwa i pół roku przed Powstaniem stanowisko Wlk Brytanii było jasne !!!
Kropkę nad „i” stawia autor parę stron dalej (s. 254):
„.....Trzy dni później (26.09.1943 - przyp. mój) admirał William Leahy, przewodniczący CCS i Kolegium Szefów Sztabów USA, dał Mitkiewiczowi jasno do zrozumienia, że alianci zachodni muszą liczyć się ze stanowiskiem Sowietów i obawiają się, iż dostarczona Armii Krajowej broń zostanie wykorzystana do walki z nimi. Jak widać, próby uzyskania od Zachodu pomocy dla polskiego podziemia poprzez ukazywanie, jakim zagrożeniem dla świata jest dalsza ekspansja komunizmu, całkowicie rozmijały się z widzeniem tego problemu przez polityków zachodnich i dodatkowo wpływały negatywnie na ich stosunek do polskich postulatów......”
Powyższe cytaty ledwie sygnalizują wartość omawianego dzieła, lecz już uzasadniają moją ocenę: 10/10.
PS Proszę zwrócić uwagę na walkę Sosnkowskiego z Sikorskim i na ocenę tego ostatniego przez autora, zgodną z moim odczuciem (s. 287):
„.....Osobiście uważam, że był – mimo wszystkich licznych wad – najwybitniejszym polskim politykiem i wojskowym okresu drugiej wojny światowej.... ….Nie wchodząc w ocenę całokształtu polityki gen. Sikorskiego, uważam, że jego analizy planów operacyjnych i rozkazy przekazywane dowódcy Armii Krajowej charakteryzowały się dużym realizmem i poczuciem odpowiedzialności. Na podstawie jego korespondencji kierowanej do władz krajowych mam prawo przypuszczać, że gdyby żył i nadal sprawował urzędy premiera i Naczelnego Wodza (a nie jest to wcale pewne), to raczej nie dopuściłby do takich ryzykownych działań, jak decyzja o ujawnianiu się AK w ramach planu „Burza” czy rozpoczęcie powstania w Warszawie w sytuacji braku stosunków dyplomatycznych z Sowietami.....”

No comments:

Post a Comment