Wednesday, 26 May 2021

Elif SHAFAK - „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”

Tytuł  jest  niewątpliwie  słuszny,  przynajmniej  w  materii  dziwności  świata,  bo  jak  wytłumaczyć  moją  ignorancję  skoro  nieznajoma  mnie  Shafak  zdobywa  w  ciągu  pół  roku  serca  czytelników  (na  LC  7.46 (631 ocen i 116 opinii)),  a   w  dodatku  ją  znają  i  kochają  już  wcześniej  (14  pozycji,  175 fanów, 2890 czytelników,  aż  6  książek  zyskało  oceny  powyżej 7/10).  A  ja  nigdy  o  niej  nie  słyszałem…  Dziwny  ten   świat..     …Wikipedia:

„….Elif Şafak (ur. 1971 w Strasburgu) – turecka powieściopisarkafelietonistkanauczycielka akademicka (doktor nauk politycznych) i feministka, uznawana za najlepszą współczesną pisarkę turecką,  jedna z najpopularniejszych tureckich autorek obok Orhana  Pamuka, który nazwał  ją „najlepszą turecką pisarką ostatniej dekady”….”

Znalazłem  recenzję  Czechowicza   http://krytycznymokiem.blogspot.com/2020/10/10-minut-i-38-sekund-na-tym-dziwnym.html  zakończoną  słowami: 

„….Piękna powieść o tym, że codziennie odkrywamy coś nowego i nazywamy swoją tożsamość jako sumę bólu, ale także radości.”

I  pod  tym  się  podpisuję,  lecz  jego  entuzjazmu  nie  podzielam,  bo  mroki  Stambułu  pozostają  dla  mnie  mroczne,   a   tamtejsi  rozbitkowie  mało  wiarygodni.   Niemniej  ta  książka  porusza,  porusza   jak „Pamiętnik” Sparksa,  „Pachnidło”  Suskinda”  czy  „Chłopiec  z  latawcem” Husseiniego,  nie  mówiąc  o   „naszym” Szostaku   (przebiegając  moje  recenzje   z  największą  ilością  plusów  i  równocześnie   „poruszające”  nie  mogę  pominąć  „Tajemniczego  ogrodu” Burnetta)   porusza  i  pozostaje  w  pamięci  wraz  z  jej  autorką,  która  jest  młoda (50 lat)  i  moje   9/10  otwiera  pole  do popisu.  Jeśli  komuś  powyższy  zestaw  tytułów  się  nie  podoba,  to  niech  wskaże  przy  której  się  nie  popłakał.   Mnie  już  wolno,  bom  stary.

 

Tuesday, 18 May 2021

Albert JACK - „Z Galileusza też się śmiali”

Na  LC  6.53 (62 ocen i 20 opinii);   stanowczo  za  niska  ocena,  lecz  przede  wszystkim  szokujący  brak  zainteresowania.  Po  5  latach  20  opinii  to  żenująco  mało.  Słusznie  pisze  „jgałka”  na  LC,  stawiając  10/10:

Super książka,. Prezentuje historię tych najbardziej znanych, tych mniej znanych i tych wszystkich dziwnych pomysłów, dzięki którym nasza cywilizacja mogła się rozwinąć. Wszystko podane z humorem i krótkich rozdziałach, przeplatanych wstawkami typu jak bardzo można się pomylić, z których można wywnioskować że nawet największym umysłom tego świata zdarzało się palnąć głupotę. Z książki dowiecie się że niekiedy trzeba być bardzo upartym żeby do wspaniałego pomysłu przekonać innych a podstawą sukcesu jest szczęście. Budujące i pouczające.”

DLA  MNIE  -  BOMBA!!!   Lecz   10/10  nie  postawię,  bo  brak  skorowidza   poważnie  utrudnia  ponowne    odnalezienie  konkretnej  ciekawostki   i  pozostawia  czytelnika  w  niedosycie.  Od  lektury  nie  mogłem  się  oderwać,   a  podzielić  się   zachwytem -  nie  potrafię.  (Robienie  notatek  niemożliwe  ze  względu  na  szaloną  ilość  ciekawostek  czy  anegdot).   Przeto  9/10.  Oczywiście  gorąco  polecam

Sunday, 16 May 2021

Janina WIECZERSKA - „Zawsze jakieś jutro”

 Janina  Wieczerska  (ur,1931) -  jakby  nie  było  nestorka  polskich  pisarzy,  na  LC  20  pozycji,  z  czego  ta,  debiutancka  z  1967 -  najpoczytniejsza - 7.02 (108 ocen i 18 opinii) .   a  w  ogóle  fanów – 3,  czytelników   224,  Znalazłem  w  Wikipedii;

„….Jej debiutancką powieścią była wydana w 1965 roku książka o maturzystach wrocławskich z roku 1950 ‘Zawsze jakieś jutro’, w której zawarła momenty wspomnieniowo-biograficzne[..”

Z  nielicznych   opinii  podzielam  „almosa”  z  LC.  który  zaczyna;

Książka o licealistach w powojennym Wrocławiu, o ich przyjaźniach, miłościach i rozczarowaniach, przygotowaniach do matury. To w gruncie rzeczy literatura młodzieżowa, ale książka jest dobrze napisana, tchnie szczerością i pewną naiwnością i chyba dobrze oddaje ducha czasów ówczesnych, Miło mi się czytało, poza tym wróciły wspomnienia z czasów licealnych, ech, łza się w oku kręci...”

  a  kończy;

„……….Poza tym pisze Wieczerska, i raczej nie mija się z prawdą, że ówcześni licealiści, nawet biedni, chodzili na wędrówki górskie i na narty do Kotliny Kłodzkiej i mieli naprawdę imponującą wiedzę, nieporównywalną do uczniów dzisiejszych. No ale wtedy, pod koniec lat 40., jeszcze siłą rozpędu obowiązywały przedwojenne standardy nauczania i moralności, potem, w czarnych latach 50., zaczęło się wszystko sypać. Ale o tym już w książce nie przeczytamy...
To może nie wybitna proza, ale bardzo miło mi się czytało.”

Nic  dodać,   nic  ująć,  a  polecam  TYLKO  takim  dinozaurom  jak  ja  7/10

Saturday, 15 May 2021

FILMPRESS - „Z czego się śmieją Francuzi”

Trzecia  chałtura  FILMPRESSu,  w  której  chłopcem  do  bicia    Belgowie (??!!),  a  poziom  niczym  nie  przewyższa  poprzednich.  Dla  niewybrednych  przykład:

„Polskie powiedzenie: „Pić, czy prowadzić?" Tak czy owak nie ma samochodu”.

Ni  przypiął,  ni  przyłatał.  1/10

Monday, 10 May 2021

FILMPRESS - „Z czego śmieją się.. ..Amerykanie?”

Dziwne,  że  po  8  latach  wprowadzenia  tej  pozycji  na  LC,  brak  jakiejkolwiek  opinii  bądź  oceny.  Ba,  brak  również  czytelników  bądź  fanów.  Zwracam  uwag ę  na  WYDAWCĘ  tj  FILMPRESS,  który  ma  ode  mnie  już  pałę  za  pozycję  :Z  czego  się  śmieją  Rosjanie”.

Niestety,  i  tym  razem  żenada.  Przykład  z  pierwszych  stron:

„Jaka jest różnica między brokułami a gilem z nosa? Dzieci niechętnie jadają brokuły.”.

Przeywam  lekturę  szybko,  bo  czytać coś   takiego  jak  poniższe,  nie  przystoi:

„W czym kobieta jest podobna do prezerwatywy?   - Obie spędzają więcej czasu w twoim portfelu niż na twoim fiucie.”

Stanowczo  odradzam  1/10

FILMPRESS - "Z czego się śmieją Rosjanie??"

Co za talent!!!?? Nie tylko pozbierano najgłupsze, to i śmiechu nie wywołują, to i posilają się zarówno seriami o zajączku i plagiatują stare cymesy żydowskie.... Wymęczyłem 25% całości i stanowczo odradzam lekturę, bo to żenada, co potwierdza poniższy przykład:
"Syn „nowego Rosjanina” podchodzi do matki i mówi:
- Mamo, pożycz mi dziesięć baksów.
- Dobrze.
- Albo nie, poczekaj, daj mi tylko pięć, wtedy ty mi będziesz winna pięć i ja tobie pięć. No i rozliczyliśmy się."

Bogusław STĘPNIK - „Wróć do mnie”

LC  nie  podaje   personaliów  autora,  lecz  przypuszczam,  że  to  debiutant,  a  ocena  czytelników bliska  prawdy -  6.47 (17 ocen i 12 opinii).   Polecam  ją  w  nadziei,  że  moja  rekomendacja  się  przysłuży,  bo  wielka  literatura  to  nie  jest,   lecz  ciepło  i  wiara  w  ludzi  jest  tak  nieskażona  otaczającą  nienawiścią  naszej  rzeczywistości,  że   lektura  jej  przynosi  czytelnikom  relaks   i  jest  odskocznią  od  powszechnego  chamstwa.   Miłe  i  potrzebne,  a  że  wtórne  na  granicy  plagiatu,  to  insza  spawa.  Z  życzeniami  dla  autora   dalszych  udzanych  utworów,  dla  zachęty  7/10

Wednesday, 5 May 2021

Ryszard ĆWIRLEJ - „Wszyscy słyszeli jej krzyk”

 W  notce  o  „Wadzie” (9/10)  Małeckiego  pisałem   o  Carverze:

„….Otóż, okazuje się, że formę „short stories” zawdzięczamy przyjacielowi i wydawcy autora, Gordonowi LISH, który skracał opowiadania średnio z pięciu tysięcy słów do   dwóch…”  

O  co  mnie  biega,  powiem  krótko:  nie  biorę  kryminału  do  ręki  dla  opisów  przyrody  czy  subtelnej  formy  literackiej,  a  dla  dreszczyku  emocji   i  wartkości  akcji,  przeto  jestem  przeciwnikiem   500 –stronicowych  kryminałów,  z  czego  wykluwam  ideę   znalezienia  jakiegoś  zdolnego  LISHa  dla  Ćwirleja.

Ćwirlej  świetnie  pisze,   lecz  jego  dygresje,  skądinąd  zabawne,  rozciągają  kryminał  do  dużej  objętości,  uniemożliwiając  zaliczenie  go  w  jeden  wieczór.  Np.:

„…Jedna stara baba zez Chwaliszewa, co miała cięgiem kłopoty z pierdzeniem, jak usłyszała bez to radyjo, że na przeczyszczenie najlepszy jest kwas z kapusty kiszonej, to tyle tego kwasu wypiła, że później dwa dni siedzioła w wychodku. Ale tak ją przeczyściło, że pierdy precz odeszły. Tyle że mało mózgu nie wysrała. I to radio jej pomogło.…”

W  gruncie  rzeczy  marudzę  i  czepiam  się  formy,  która  przynosi  autorowi  sukcesy,  więc  przestaję  i   poniekąd   wbrew  sobie  stawiam  9/10,  bo  to,  że  wolę   krótsze  książki,  to  efekt  mojego  starczego  lenistwa