Wednesday, 23 September 2020

Sylwia Chutnik, Martyna Bunda, Remigiusz Grzela, Inga Iwasiów, Wojciech Kuczok, Michał Olszewski, Wojciech Tochman oraz Ludwika Włodek. - "Wierzymy w wolność"

 Antologia opowiadań o prawach człowieka na 30-lecie Amnesty International w Polsce

-   „Wierzymy  w  wolność”

Amnesty International Polska obchodzi w 2020 roku 30-lecie swojej działalności. Z okazji jubileuszu przygotowuje projekt "Wierzymy w wolność", w którym publikuje historie o prawach człowieka, które napisali specjalnie: Sylwia Chutnik, Martyna Bunda, Remigiusz Grzela, Inga Iwasiów, Wojciech Kuczok, Michał Olszewski, Wojciech Tochman oraz Ludwika Włodek. 

Teksty  dostępne  na:  https://amnesty.org.pl/wierzymy-w-wolnosc/

Sylwia  CHUTNIK  -  „Dopóki  mieszkasz  w  naszym  domu”

Start  lektury  tego  zbioru  masakra,  bo  autorka  ma  u  mnie  cztery  pały!  To  ewenement!!  Staram  się  o  tym  nie  pamiętać  i  czytam  uważnie.   Bohaterka,  uczennica  o  orientacji  homoseksualnej,   przedstawia  swój  problem: 

„..tworzymy zgraną grupę odstającą od reszty. Czeczen, Ukrainka, chłopak z niepełnosprawnością, no i lesba…”

Rodzice  się  dowiadują  i  nie  akceptują,  depresja….     Sztampa,  słabe.

Ludwika  WŁODEK  -  „Alhamdulellah”

Ludwika Maria Włodek-Jawłowska  (ur. 26 grudnia 1976) –  prawnuczka  Iwaszkiewicza,   polska publicystkadziennikarka i socjolożka, zajmująca się   Azją  Środkową.   Nie  znam,  ale  z  chęcią  poznam,  bo  nazwisko  Włodek  kojarzyło  mnie  się  dotąd  wyłącznie  z  propagatorem  komunizmu,  mężem  Wisławy  Szymborskiej.   

Opowiada  „ciapata”,   członkini  Partii  Islamskiego  Odrodzenia  Tadżykistanu,  o  koszmarze  jaki  przeżyła   przed  przybyciem  na  polską  granicę  w  Brześciu,   dzięki  czemu  poznajemy  folklor  tadżycki.  Rozśmiesza  polskiego  czytelnika  pisząc  o  muzułmańskim  Tadżykistanie:

„…..Nasz  prezydent  bardzo  pilnuje  świeckości  państwa….”

 -  Niezłe,   czuć  znajomość  tematu  przez  autorkę.

Inga  IWASIÓW  -  „Karola  i  Magda”

W  2011  pisałem: 

„..Inga IWASIÓW /ur.1963/, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego, literaturoznawczyni, krytyczka literacka. Wydała dziewięć książek,  o  dziewięć  za  dużo ..”

Ale  w  2017  zachwyciłem  się   jej  refleksją  „Umarł  mi.  Notatnik   żałoby”:

„…..120 stron refleksji wywołanych śmiercią ojca, refleksji ciekawych, mądrych przetykanych faktami z całego życia, a szczególnie okolicznościami odejścia innych bliskich, refleksji przeczytanych przeze mnie jednym tchem, z głębokim wzruszeniem, bo Iwasiów wykazała się niebywałym talentem przerzucając swoją traumę na czytelnika, wedle słów Andrzeja Franaszka o książce umieszczonych na okładce:
„....Najbardziej osobista, a zarazem najbardziej uniwersalna. Bo przecież Inga Iwasiów mówi także w imieniu nas wszystkich. Którzy doznaliśmy osierocenia i nie wiedzieliśmy, jak wykrzyczeć naszą żałobę...”
To najwyższa półka..”

A  teraz  krótkie  opowiadanie:   dwie  kobiety,  po  różnych  przejściach,  łączy  transparent  jednej,  przejęty  przez  drugą  w  czasie  demonstracji,  o  treści:

 „Mamy prawo być. Mamy prawo do równości. Mamy prawo do niedyskryminacji. Mamy wszystkie prawa człowieka”.

Niezłe,  lecz  po  Pani  Profesor  spodziewałem  się  czegoś  lepszego.

Wojciech  TOCHMAN  -  „Ziemia” 

Mój  ulubieniec,  o  którym  pisałem  w  recenzji  „Eli,  Eli”:

„….Moj imiennik Tochman /ur.1969/ to stary wyga, rutyniarz, który już przed maturą działał w „branży”, a 24 lata temu przyjmowała go do „GW” sama mistrzyni reportażu Hanna KRALL. Odniósł tyle sukcesów, że nie miejsce tu je wymieniać; natomiast warto wiedzieć, że to on założył fundację „Itaka”..”

Akcja  opowiadania  na  Półwyspie  Teknaf;  Wikipedia:

. „Teknaf ( bengalski : টেকনাফ Ṭeknaf ) jest Upazila z Koks Badźar dzielnicy w Zakładzie Chittagong , Bangladeszu . To tworzy punktu na kontynencie Bangladeszu ( Wyspa Świętego Marcina jest punktem południe). Nazwa regionu pochodzi od rzeki Naf która stanowi wschodnią granicę upazila. Dzieli granicy z Birmą …”

Obóz  uchodźców:

„…..Tysiące plastikowych szałasów zbudowanych w mule, wśród drzew, krzaków albo na nagich niewysokich wzgórzach zupełnie zdewastowanych….”

Efekt  wojny  religijnej  w  Birmie (Myanmar):

„…..po lewej granica z buddyjską Mjanmą (do niedawna Birmą). Stamtąd uciekają muzułmanie Rohingya, z ognia. Na tamtejszym niebie we wrześniu nie raz, nie dwa widać było dymy. Czyszczenie etniczne granicznego stanu Rakhine, gdzie mieszkają Rohingya, armia Mjanmy rozpoczęła 25 sierpnia. Nie pierwsze. Mjanma od lat odmawia Rohingyom obywatelstwa, twierdzi, że są 10 obcy, że muszą z Birmy odejść. Mnisi w pomarańczowych szatach karmią wyznawców Buddy nienawiścią do wyznawców Allaha. Armia pali, gwałci, zabija, wygania. Kolejne ludobójstwo, o którym trzeba nam wiedzieć?...”

Makabryczny  reportaż,  oczywiście  najwyższej  klasy!!

Cały  zbiór  będzie  liczniejszy,  lecz  dzisiaj  tj  24.09.2020 r  miałem  dostęp  tylko  do  tych  czterech  opowiadań.   Różna  tematyka,  różne  ludzkie  tragedie,  no  i  różny  poziom.  Na pewno  cenna  inicjatywa  i  dlatego  7/10.  Polecam!!  

.

 

Saturday, 19 September 2020

Hugh LOFTING - "Doktor Dolittle i jego zwierzęta"

Ze zdziwieniem odkryłem brak mojej opinii najważniejszej książki mojego dzieciństwa, do której wracałem wielokrotnie przez następnych 70 lat. Dla mnie genialne i bezkonkurencyjne, także dalsze tomy. Inni kochali Kubusia Puchatka, Pana Kleksa czy Alicję w Krainie Czarów, a ja psa Jipa, sowę Tu-tu, kaczkę Dab-dab, małpkę Czi-czi czy prosię Geb-geb (wszystko z pamięci) i innych. Niestety, na LC 6.42 (3658 ocen i 198 opinii) tzn czytelność satysfakcjonująca, lecz ocena mizerna. Czas umierać skoro w swoim zachwycie jestem coraz bardziej samotny 

Friday, 11 September 2020

Dominika SŁOWIK - „Zimowla”

 Po  senności  jaką   przysporzyła  mnie  lektura  pierwszych  kilkudziesięciu  stron,  ocknąłem  się  z  wrażeniem,  że  autorkę  skądś  znam.   I  mam,  TO  JA  ODWAŻNIE,  JAKO  PIERWSZY  DAŁEM  JEJ   10/10  za  krótkie  opowiadanie  „Sanatorium”,  JUŻ  15 grudnia  2018  roku  i  pisałem:

„…Dominika Słowik (ur.1988) - nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia 2017 w kategorii proza za książkę „Atlas: Doppelganger”. To 18 – stronicowe opowiadanie nie ma jeszcze opinii na LC, więc jestem pionierem.
No i problem, bo to alegoryczne opowiadanie mnie zauroczyło atmosferą z Bruno Schulza, lecz tchórzę i nie mówię nic więcej, by nie być oskarżany o nadinterpretację. A za ten „urok” muszę dać 10/10”

Nie  żałuję  ani  jednego  z  powyższych  słów,  a  odnośnie  lektury  tej  „sennej”  książki  powiem  jedynie,  że  zmusza  do  powolnego  czytania,  na  luzie,  z  przerwami,  bo  wspomniana  senność  takim  starym  jak  ja,  udziela  się,  co  niczym  nie  obniża  wielkiego  zachwytu  po  lekturze  całości.  A  ja,  dalej  pozostając  w  tej  atmosferze,  wyręczam  się  dawno  niecytowanym,  a  najulubieńszym  przeze  mnie  krytykiem  Jarosławem  Czechowiczem: 

http://krytycznymokiem.blogspot.com/2019/08/zimowla-dominika-sowik.html

„….. To istotne, że w dobie krótkich powieści o niczym pojawiają się także takie jak ta – niespieszna, tajemnicza, zajmująca uwagę wielowątkowością i dbałością o to, by każdego z licznych bohaterów potraktować podmiotowo. „Zimowla” – co dobitnie sugeruje ostatnie zdanie – jest historią o pamiętaniu i ponownie, jak w debiucie, Dominika Słowik kreśli nam ciekawe granice między tym, o czym pamięć fantazjuje, a tym, co zamyka w twardych ramach prawdziwego doświadczenia….    ….. A cała historia to opowieść o tym, jak niekonwencjonalne mogą być inicjacje i jak bardzo zapadają w pamięć rzeczy pierwsze niepokojąco obleczone w aurę czegoś, czego nie da się do końca wytłumaczyć.

Proszę  czytać  całą  recenzję  Czechowicza,  który  jest  moim  mistrzem,  a ja  stawiam  8/10,  by  młodej  pisarki  zbytnio  nie  rozpieścić  i  czekam  na  następną  pozycję,  lecz  błagam  -  bardziej  zwięzłą,  bom  stary  i  zbyt  długich  opowieści  nie  trawię.

Wednesday, 9 September 2020

Radosław GRUCA - „Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje”

 Niedobrze,  bo  po  roku  jedynie  167  czytelników  na  LC,  a  i  wynik  niezbyt  radujący:  7,02 (41 ocen i  8  opinii).  Wprawdzie   „nil  novi  sub  sole”,  lecz  książka  potrzebna  i  kierowana  do   szerokich  mas,  które   zasadniczo  rozumieją  zarzuty  wobec  kleru,  lecz  w  zanadrzu  często  winią  ofiarę.

Na  LC  „zetbasia”  pisze:

Kolejny ważny głos w sprawie przestępstw popełnianych przez kler i skrzętnie ukrywanych przez Kościół. Autor jest katolikiem, synem watykanisty i bratem ofiary księdza. Opisuje przypadki pedofilii i demaskuje cały system chroniący przestępców w sutannach, za których trzeba się modlić, bo są niesłusznie oskarżani przez tęczową zarazę. Włos się na głowie jeży, gdy słyszy się, że to dzieci szukają "miłości", a księża ulegają pokusie. Prokuratur umorzył sprawę, potem wznowił śledztwo, by znów umorzyć. Ofiary się zastrasza albo próbuje przekupić, albo zniechęcić do zeznawania przeinaczając fakty. Przerażające! Ile dzieci jeszcze zdążą skrzywdzić pedofile w sutannach nim sprawiedliwości stanie się zadość?!
Książka ważna i potrzebna, polecam!”

 Nic  dodać,  nic  ująć,  więc  ocenę  zachowuję,  ze  względu  na  ważność  tematu,  jak  autorka  recenzji – 8/10,   a  sam  zabłysnę  złotą  myślą,  że  walka  z  mentalnością  naszego  zniewolonego  ciemnogrodu  jest  trudna,  by  nie  powiedzieć  beznadziejna

Tuesday, 8 September 2020

Jacek DUKAJ - „Imperium chmur”

Biję  się  w  piersi  i  wyznaję,  że  nie  byłem  fanem  Pana  Jacka  od  początku  jego  pisarskiej  kariery,  a  10/10  postawiłem  dopiero  w  maju  2019,  za  „Po  piśmie”. (Przedtem  były  trzy  ósemki  za  Wrońca,  Xavrasa   i  „W  kraju  niewiernych”  oraz  2/10  za  kontrowersyjne  tłumaczenie  Conrada).   Czyli  go  nie  rozpieszczałem,  lecz  bacznie  obserwowałem.  I  dobrze,  bo  on  jeszcze  młody,  a  pokazał  już,  że  stać  go  na  więcej.  (Jakie  „więcej”  nie  wiem,  ale  to  zmartwienie  Dukaja.)

Opis  na  LC  niewiele  się  różni  od  notki  Wydawnictwa:

https://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/5281/Imperium-chmur---Jacek-Dukaj

Pod koniec XIX wieku do cesarza Mutsuhito trafia Stanisław Wokulski, emisariusz Kraju, Którego Nie Ma, aby zawrzeć sojusz oparty na odkryciu doktora Geista: technologii metalu lżejszego od powietrza.

W górskich stoczniach Hokkaidō zbudowanych przez Juliana Ochockiego, pod osłoną chmur, powstaje ażurowa flota Cesarskiej Marynarki Nieba. A każde słowo i czyn Ochockiego zapisuje Kiyoko, córka samuraja zbuntowanego przeciwko porządkom rozumu i demokracji.

 I to poprzez Kiyoko przeżywamy rewolucje przemysłowe zrodzone z kaligrafii, wojny napisanej na nowo Japonii i historię jej niemożliwej przemiany. Przeżywamy przemijanie języków, obyczajów i cywilizacji.

 

W “Imperium chmur”, wyróżnionym Nagrodą Literacką im. Andrzeja Żuławskiego 2019, zawarł Dukaj mnogość postaci, obrazów i pomysłów, bogactwo historycznych i literackich odniesień. To powieść o relacji języka i pisma do rzeczywistości, o iluzji „ja” człowieka Zachodu, o wędrowaniu znaczeń między umysłami i kulturami, i o sztuce czystego przeżywania.

 

Położysz dwa przeżycia obok siebie – stworzysz sens, który nie istniał w każdym przeżyciu z osobna.

Pomyśl o bezgłośnym wdechu idącym przez duszę dziecka, gdy po raz pierwszy ujrzało ono tęczę, słonia, samolot.”

 Powyższą  notkę  pozwalam  sobie  uzupełnić  zdaniem  ze  strony  Wikipedii  https://pl.wikipedia.org/wiki/Julian_Ochocki    poświęconej  Ochockiemu:

„….Jest typowym pozytywistą, człowiekiem przesiąkniętym zachodnimi ideami, które jednak nie mogą się ziścić w polskich warunkach….”

Moje  lenistwo  spowodowało,  że  z  tekstem  męczyłem  się  niemożebnie,  póki  nie  zajrzałem  do  Wikipedii,  co   Państwu  polecam   zaczynając  od   strony  https://pl.wikipedia.org/wiki/Izanami_i_Izanagi

Szperanie  zajęło  trochę  czasu,  lecz   wydaje  się  to  niezbędne,  by  udać  się  ścieżkami  wyznaczonymi  przez  Dukaja.  A  ponadto,  to  szukanie  przynosi  wiedzę  fascynującą.  Jako  dzieciak  fascynowałem  się  mitologią  grecką,  a  teraz  na  starość   czytam  z   ciekawością  o  mitach  japońskich,  których  raczej  dokładnie  zgłębić  nie  zdążę.

Ostatnie  8%  tekstu  to  posłowie  zatytułowane  O CIĘCIU,  CZYLI   JAK  POWSTAJĄ  ZNACZENIA”  oraz  Słowniczek  i  od  nich  radzę  zacząć,  a  ja  wynotowuję  istotne  początkowe zdanie  tj  wyznanie  twórcze  autora:

„…Spośród wielu niemożliwych lub prawie-niemożliwych wyzwań, jakie przyciągają mnie niczym ogień ćmę, stworzenie haiku prozą jawiło mi się szczególnie szlachetną formą literackiego seppuku....”

Nie   wszystko  u  Dukaja  zrozumiałem,  choć  czasu  i  wysiłku  włożyłem  sporo.  Oczywiście  nie  może  to  mieć  negatywnego  wpływu  na  ocenę,  bo  np.   arcydzieło  Joyce’a  zrozumiałem,  w  najlepszym  przypadku  w  40%.   Nie  to  bym  tych  dwóch  autorów  porównywał,  ale  problem  z  przyswojeniem  podobny.  I  dlatego,  po  głębokim  namyśle  daję  10/10,  a  polecam  tylko  tym,  którzy  lubią  trudne  lektury.  Proszę  zacząć  od  Posłowia!!!

 

Sunday, 6 September 2020

Aleksandra Katarzyna MALUDY - „Gruzowisko”

Patrzę  na  LC,  a  Maludy  ma  już  7  pozycji,  każdą   grubo  powyżej  7/10.    To  ja  tylko  przypomnę,  że  równo  rok  temu  „zauroczyła”  mnie  opowieścią  o  Wiszni, której  dałem  10/10  i  wypisałem  wiele  pochwał.   Poprzednio,  w  recenzji  „Zesłanej  miłości”,  konstatowałem:

„… Oprócz zdolności literackich wykazała się niesamowitą skrupulatnością i pracowitością w uwiarygodnieniu postaci historycznych, jak i przebiegu zdarzeń….”

Teraz  to  szczególnie  trudny  sprawdzian  dla  autorki,  bo  każdy  Polak  ma,  lub  wydaje  mu  się,  że  ma,  pewien  zakres  wiadomości  o  „okupacji”  sowieckiej  w  Polsce,  więc  historia   Lerskiej (wywózka  do  Kazachstanu,  armia  Berlinga)  czy  Zarzecznego (Powstanie  Warszawskie),  jak  i  ich  wspólna  (w  PRL),  poddana  jest   czytelniczej  weryfikacji  i  krytyce  wszystkowiedzących  czytelników.   Trzeba  dużo  odwagi,  by  podjąć  tak    kontrowersyjny  temat.   

Gwoli  dokładności  podaję,  że  na  LC,  po  5  miesiącach  od  wydania,  książka  ma  7.15 (61 ocen i 27 opinii),   a  więc,  jak  na  mój  gust,  za  mało,  lecz  liczę  na  to,  że  moja  recenzja  zwiększy  znacząco  ilość  czytelników,  jak  i  wpłynie  na  ilość  gwiazdek.  (Ilość  fanów  autorki  wzrosła w ciągu  roku  z  20  do  37)

Od  pierwszej strony  czyta  się  „lekko,  łatwo  i  przyjemnie”,  a  po  10%  tekstu   trafiam  na  stwierdzenie  znane  mnie,  jak  i  autorce,  a  dzięki  temu  i  jej  bohaterowi  Zarzecznemu,  lecz  nie  znane  ogółowi  społeczeństwa  bądź  udającemu  nieświadomość,  co  szczególnie  ujawnia  się  w  oskarżeniach  o  kolaboracje  z  kacapami:
„….
rząd londyński wyraźnie nakazał, by zaprzestać bojkotu, sabotażu i zajmować wszelkie możliwe stanowiska, wszędzie wprowadzać swoich ludzi. To pewnie mogę…”

Niezwykle  istotne  jest  to  umyślnie  niedokończone  zdanie:  „To  pewnie  mogę…”  uruchamiające  wojnę  polsko-polską  we  wzajemnym  opluwaniu  się,  a  poniekąd  rozstrzygniętą  przez  kryterium  Bartoszewsliego:  „Przyzwoitość”.

Boleśnie  rzetelna  Maludy  nie  mogła  nie  skomentować  kąśliwie  końca  wojny:

„…Rosjanie  wkroczyli do Berlina, w pierwszych szeregach szło Wojsko Polskie, a w Warszawie nikt na to nie zwracał uwagi. Nikt z tej okazji nie pił wódki, a w powietrze nie leciały wystrzeliwane na wiwat serie z pepesz. Ot, życie…”  

Bo  panuje  do  dzisiaj  niesprawiedliwość,  że   tacy  sami   nieszczęśnicy  z  sowieckich  przesiedleń  bądź  łagrów     diametralnie  różnie  oceniani  zależnie  od  tego  czy  zdążyli  załapać  się  do  Andersa  czy  przyszli  z  Berlingiem.   To  „Ot,  życie…”   prowokuje  mnie  do  wspomnienia,  że  równo  rok  później  Wlk. Brytania  zakazała  Polakom  uczestnictwa  w  defiladzie  z  okazji  pierwszej  rocznicy  zakończenia  wojny.  Ot, życie…

Po  30% tekstu  wyjaśnienie  tytułu:

„…gdy  okazało się, że to będą Rosjanie, roiliśmy, że sami się wyzwolimy i przyjmiemy ich jako gospodarze wolnego kraju. I tylko kupa nieszczęść z tego wynikła. To miasto jest gruzowiskiem, my jesteśmy gruzowiskiem, bo nie potrafimy żyć, tylko wspominamy i wspominamy….”

Stara  maruda  ze  mnie,  więc   wyrażę  swoje  odmienne  zdanie  na  temat  referendum  „3x TAK”,  które   reżim  ładnie  rymował:  „..Niemcom  na  wspak”,  a  Maludy  przytacza  jego  pytania  i  wyraża  konkluzję:

„…Wszem wobec ogłoszono, że trzy razy „tak” powiedziało prawie siedemdziesiąt procent społeczeństwa, ale wszyscy wiedzieli, że to kłamstwo….”

Autorka  i  Paczkowski  z  IPN.  A  ja,  trzyletni  brzdąc  w  1946,  słyszałem  w  domu,  że  władza  była  przygotowana  do  fałszerstwa,  lecz  fachowa  propaganda  oraz  zmyślne  pytania  spowodowały,  że  duża  część  społeczeństwa,  w  dobrej  wierze  odpowiedziała  „tak”   i   fałszerstwo  nie  było  potrzebne.   Oczywiście,  jest  to  przeciw  ogólnie   panującemu  zdaniu,  lecz  proszę  Państwa  o  przeczytanie  pytań  i  podanie  powodów  głosowania  na  „nie”  z  przyczyn   merytorycznych,  a  nie  politycznych.  Nie  wierzę,  że  w  ubeckim  państwie  większość  społeczeństwa  chciała  manifestować   swoje  antyreżimowe  nastawienie.  Pamiętam  raczej  ogólnospołeczny  strach  i  konformizm.    Ale  to  drobiazg,  bo  z  autorką  zgadzam  się  we  wszystkich  trudnych  interpretacjach  faktów  i  nastrojów.  

Szczególnie   cennie   autorka  opisuje  kontakty  z  bezpieką  bez  wiedzy  partnera,  co  mnie  przypomina  tragedię  Jasienicy,  a  z  drugiej  strony  rywalizację w  donosach  Lejzorka  i  Pukie  u  Erenburga.   Natomiast  autorka  zaskoczyła  mnie  stwierdzeniem,  zapewne  udokumentowanym, które  wkłada  w usta  Ewy:

„…I wstyd też, że sam Wyszyński powiedział, iż lepiej by było, gdyby Żydzi wynieśli się z Polski!”

Zrobiła  się  druga  w  nocy,  a  ja  czytam  ostatni  rozdział,  w  którym  autorka  wyręczyła  mnie  pisząc:

„…Uzmysłowiła mu, że z tej wojny nikt nie wyszedł bez skazy. W każdym razie niewielu. W czasach, które teraz nadeszły, też trudno było zachować się zgodnie z prostymi zasadami przyzwoitości. Trzeba było się godzić na mniejsze lub większe świństwa, kiedy chciało się po prostu żyć….”

Może   bym  lepiej  napisał  po  przemyśleniu,  lecz  nerwus  z  natury  jestem  i  chcę  swoim  zachwytem   natychmiast  się  z  Państwem  podzielić,  a  jako  stary  zgred,  a  więc  znawca  tematu,  nie  mogę  dać   innej  oceny  niż  10/10