Wednesday, 2 October 2019

Paul SCOTT - „Ci co pozostali”


Paul  Scott (1920-78) -   pisarz, poeta i dramaturg brytyjski, znany ze swoich powieści na temat kolonialnych Indii.   Wikipedia:
„…’Staying On’  is a novel by Paul Scott, which was published in 1977 and won the Booker Prize…”.
Na  LC,  po  27 latach  od  polskiego  wydania,   6,28 (18 ocen i 2 opinie),  a  w  notce  redakcyjnej  czytam:
„…"Ci, co pozostali" to jakby epilog "Kwartetu angloindyjskiego". Powieść przedstawia losy emerytowanego brytyjskiego pułkownika Tuskera Smalleya i jego żony Lucy, którzy nie opuścili Indii po uzyskaniu przez nie niepodległości. Autor z humorem i ironią maluje postacie głównych bohaterów oraz Hindusów z ich otoczenia, tworząc galerię postaci śmiesznych, nieraz wręcz karykaturalnych. Jednocześnie jednak porusza struny liryczne opisując znudzone sobą, kłócące się małżeństwo starych ludzi, których mimo wzajemnych pretensji łączy głębokie uczucie budowane w ciągu wspólnie przeżytych lat.  Powieść "Ci, co pozostali", przez wielu krytyków uznana za najlepszą w dorobku Scotta, została wyróżniona nagrodą Booker Prize…”
Skoro  ta  została  „uznana  za  najlepszą  w  dorobku  Scotta”,  to  oceniając    negatywnie,  czuję  się  zwolniony  z  obowiązku  czytania  pozostałych.   Humor  angielski  lubię,  ironię  też,  lecz  śmiech  z  własnego  nieudacznictwa  już  mniej  mnie  bawi.  Bohater  jest  niby  pułkownikiem  i  sahibem,  nijako  przez  przypadek,  bo  pułkownikiem  raczej  nie  liniowym,  a  w  służbach  pomocniczych,   natomiast  na  sahibów  moda  minęła,  gdy  Indie  odzyskały  niepodległość.  W  dodatku  mezalians  z  żoną  maszynistką   wykluczył  go  z  towarzystwa,  bo (s.169):
„..bo  się  ożeniłem..   ..bez  zgody  dowódcy”
Pozostają  w  Indiach  niejako  z  przymusu,  bo  ich  sytuacja  finansowa  jest  nie  do  pozazdroszczenia:
s.191  „..ich  życie mogłoby wyglądać inaczej, jeśliby  wrócili  do kraju,..        ..za cenę ogromnego wzrostu kosztów utrzymania, co…    …przy ich emeryturze z dawnego portfela indyjskiego  stwarzało sytuację, w której nie stać ich na życie w kraju..” .
Skala  nędzy  jest  porażająca:
s.177 „ Przez ostatnich dziesięć lat stać ich było tylko na butelkę dżinu carew tygodniowo, raz na miesiąc butelkę brandy golconda i jakiś tuzin piw, a sporą część tych zasobów wypijali niespodziewani goście….”
Natomiast  ciągoty  do  wielko państwa  i  posiadania  służby  pozostały.   To  mnie  przypomina  opowieści   zubożałej  polskiej  szlachty  o  wielkości  ich  rodów  i  majątków,  jak  i  obecnie  licznych  Polaków,  którzy  stracili  fortuny  przez  złych  komunistów.  A  potomków  fornali  trudno  spotkać..
Do  tego,  wbrew  opinii  wydawcy,  życie  małżeństwa  wcale  nie  jest  różowe: 
s.189  „..Ja nie słyszę jego myśli, a on nie słyszy, co do niego mówię. Więc jesteśmy odcięci od siebie i chociaż mieszkamy pod jednym dachem, to żyjemy osobno. Może zawsze tak było między nami, tylko wyszło to na jaw dopiero teraz, kiedy jesteśmy już starzy…”
 Wyskoczyłem  do  przodu  by  pokazać  nie śmieszną  nędzę  życia  bohaterów,  urozmaicaną  obłudną    i  kłamliwą  korespondencją  „sahibowej”   (nuda!),  a  już  sam  początek  nie  powoduje  paroksyzmu      śmiechu:
 Gdyby Tuskera znaleziono natychmiast i równie szybko przekazano wiadomość na  drugą   stronę ulicy, Lucy dowiedziałaby się o tym, że została wdową, w momencie, który każda kobieta uznałaby za wysoce niedogodny. O dziewiątej trzydzieści siedziała pod suszarką…”
Ha,  ha….   Tuskera  znalazła    pani  Bhulabhoj,  która
 „…ważyła dwieście dwadzieścia cztery funty…  … tuczyła się sama…”,
 a  nieboszczyk  o  jej  mężu  mówił:
„…Tuczy ją, ile wlezie. Pewnego dnia baba wyciągnie kopyta…”
Scott  ma  na  LC  6 książek,  6  fanów  oraz  9 opinii  łącznie,  co  daje    średnią   1,5.  Niestety,  swoją  oceną  zakłócę   ten  matematyczny  ład,  lecz  czuję  się  zobowiązany  do  ostrzeżenia  Państwa  przed  stratą  czasu   3/10
PS  Zastanawiam  się  co  powoduje  popularność  Scotta  w  Anglii  i  dochodzę  do  wniosku,  że  sentyment  do  epoki  kolonializmu,  w  której  każdy   biały  czuł  się  wszechwładnym  sahibem.

No comments:

Post a Comment