Thursday, 10 October 2019

Artur LUNDKVIST - „Wola Nieba”

Artur  Lundkvist (1906 – 1991)  -  płodny  szwedzki  pisarz,  poeta,  tłumacz  i  krytyk,  miał  wpływ  na  kształtowanie  szwedzkiego  modernizmu. Na  LC  ma  10  książek,  z  których  tylko  ta  zdobyła  „aż” 5 opinii   (wynik 6,89, 9 ocen, 5 opinii).  Czytam  tam  notkę:

„…"Wola Nieba" powstała jako wyraz fascynacji autora życiem i osobowością wielkiego mongolskiego wodza Dżyngis-chana, postaci wybitnej, obrosłej już legendą, utalentowanego, lecz okrutnego i bezwzględnego w realizowaniu swych dążeń dowódcy i organizatora, któremu nieobce jednakże były tak bardzo ludzie rozterki.
 źródło opisu: Wydawnictwo Poznańskie. 1986”

Czyli  polski  przekład  jest  sprzed  33 lat.   No  to  jeszcze  sięgam  po  Dżyngis-chana (Wikipedia):
Radzę  przeczytać  całość,  a  mnie  zaciekawił   najbardziej  rozdział  „Religia”:
Religia wyznawana przez Czyngis-chana stanowi przedmiot sporu naukowców. Niektórzy uważają, że była to jakaś odmiana bön. Inni, jak Feliks Koneczny uznają, że Temudżin stworzył, czy też przynajmniej próbował stworzyć, własną religię,  funkcjonuje też określenie czarna religia, mające oznaczać tradycyjne i autochtoniczne wierzenia Mongołów. Podkreślane są też związki z zoroastryzmem, wreszcie stosuje się ogólne i niejasne pojęcie szamanizm.
Wiadomo, że Czyngis-chan czcił Wieczne Niebo i uznawał je do pewnego stopnia za tożsame z Bogiem religii monoteistycznych, stąd w wypowiedziach kierowanych do przedstawicieli obcych narodów mówił po prostu o Bogu. Czyngis-chan wielokrotnie podkreślał, że to właśnie z wyroku Wiecznego Nieba zdobył władzę i ono pozwala mu wygrywać kolejne wojny. Sam był uważany za syna Nieba. Mniejszą czcią otaczał Ziemię, czasami jako Matkę Ziemię.
Marco Polo napisał później, że Mongołowie do bóstwa niebiańskiego modlą się tylko o zdrowie ducha i ciała, zaś do ziemskiego – o trzody, dzieci i zboża.
Lew Gumilow wysunął teorię, że Ziemia była bóstwem negatywnym – odpowiednikiem Arymana. Wydaje się, że religia ta nie miała żadnej własnej nazwy, a jej wyznawców określano po prostu jako Mongołów..
Pewną czcią Czyngis-chan otaczał także górę Burchan Chaldun, na której w młodości kilkakrotnie chronił się przed wrogami. Uważał jednak, że miejsce to jest szczególne nie samo z siebie, ale również z woli Wiecznego Nieba.
Wiele późniejszych źródeł stwierdza, że Mongołowie się nie modlą, ale u Raszida ad-Dina, zachował się tekst modlitwy Czyngis-chana, sprzed wyprawy na Chiny. W jego państwie panowała tolerancja religijna, na dworze chana i wokół niego gromadziło się duchowieństwo wszystkich religii Imperium. Tolerancja ta ograniczona była chyba tylko w przypadku synów chana, którzy nie mogli porzucić religii przodków..”.
Lundkvist  dzieli się  z  czytelnikami  swoją  fascynacją,  nie  przejmując  się  ich  ignorancją,  przeto  lektura  wymaga  wysiłku  i  nie  nadaje  się  do szerokiego  odbioru,  co   jak  najbardziej  potwierdza  wynik  na  LC.  No  cóż,  należę  do  nielicznych,  którzy  lubią  się  uczyć,  więc  jestem  zachwycony,  a  tak  dla  siebie,  wynotowałem  parę  zdań,  którymi  z  Państwem  się  dzielę:
s.3,1 (z 380 ebooka)
„….czas liczy się rozmaicie w różnych stronach, a mimo to jest to jeden i ten sam czas…”
Istotą  działalności  Chana  jest  tytułowa  „Wola  Nieba”,  w  myśl  dogmatu (s.106,6):
„…Niebo nie może się nigdy omylić i Chan jako jego wyraziciel nie może popełnić żadnej omyłki, która mogłaby go rozdzielić od Woli Nieba i doprowadzić do porażki…”
Mądrość  Chana  w  tolerancji  religijnej (s.124,1):
„..Pokonane ludy, przyjęte do mongolskiego mocarstwa, chronione były przez Jasę i miały takie same prawa jak inne ludy, z pełną swobodą praktykowania swojej religii, dopóki nie usiłowały uciskać innych religii: przez to Chan stał się opiekunem religijnej tolerancji i przeciwnikiem fanatyków…”
I   w  zakresie  utrzymania potęgi  państwa (s.132,2):
„…mocarstwo trzeba ustawicznie umacniać i poszerzać, żeby się nie cofać, prawo walki jest niewzruszone i nie pozwala na żadne wytchnienie, pokój i cisza stanowiłyby tylko rozkład państwa, pogrążenie się ludów w gnuśności i dobrobycie, przy rozgorzeniu wewnętrznych przeciwieństw i sporów…”
Ze  zbioru  mądrości  Chana   zachowanych  w  „Jasie”  wybieram  dwie (s.138,4):
„..By zwalić cielaka, nie używa się takiej samej siły co dla zabicia wołu…”
„..Mieć współczucie dla wroga, to jakby wkładać sobie żmije do odzieży..”.
Z  kapitalnej  rozmowy  Chana  z  chińskim  Mędrcem (s.227,9):
„Chęć życia i strach  przed  śmiercią to jedno i to samo, ten, kto się nie uwolni od chęci życia, nie może też być wolnym od lęku przed śmiercią, mądrość rozpoczyna się od zrozumienia, że życie w swej najgłębszej istocie nie różni się od śmierci, że tak życie, jak i śmierć uchodzi jako ogniwo w tę jedność, którą stanowi tao, to, co niepojęte, to, co wiecznie nieuchwytne”.
Tolerancja  religijna  Chana  obraca  się  przeciw  niemu,  bo… (s.281):
„..To współzawodnictwo między religiami przez wielkość i przepych budowli nie wystarcza jednak, muszą one nie tylko zaćmić się nawzajem, ale także przekrzyczeć, używać głosów albo dźwięków na swoją służbę..”.
Chan  dalej  twierdzi (s.289):
„..Ale ja powiadam wam, że jakiś sens i prawda istnieją wszędzie, nie są one zastrzeżone dla jednej tylko nauki, i dlatego nie pozwolę, by jedną naukę stawiać przed innymi, by jakiegoś boga uważano za coś więcej niż innych, gdyż nad nimi wszystkimi stoi niepojęty najwyższy bóg, bez względu na to, jakie imię mu nadajemy i jakie sobie o nim robimy wyobrażenie: sam jako Mongoł idę za rozumem mego ludu i czczę Tengriego, Niebo, ale nie narzucam mojej wiary nikomu innemu.
A teraz nakazuję wam wszystkim utrzymywać pokój między sobą i pozwalać każdemu mieć swoją wiarę i czcić tego boga, którego chce, tak jest napisane w moim prawie, w Jasie, i ten, kto podniesie się przeciw temu nakazowi, zostanie wygnany z mego mocarstwa albo straci życie!”
Niestety,  pojawia  się  papież,  który…  (s.289):
„…powiadamia, kim jest sam: duchową głową chrześcijaństwa, zastępcą na ziemi jedynego prawdziwego Boga w Trójcy Świętej…”
No  i  papieska  hucpa (s.291):
„..Przemawiamy w imieniu jedynego prawdziwego Boga i napominamy cię, cesarzu Mongołów: pomyśl, że wieczne zbawienie twojej duszy, jak również przyszły stan twego mocarstwa zależy od twojej decyzji!..”
Ręce  opadają,  a  ja  rezygnuję   z  dalszych  komentarzy,  bo  przekonanie  o  Polsce  jako  „przedmurzu  chrześcijaństwa”   jest  silne,  więc  nie  chcę   Państwa  zniechęcać  do  książki  drażliwym  tematem.
WSPANIAŁY  EPOS,  POEZJA,  MISTYKA,  PIĘKNY  JĘZYK,   DZIEŁO  NIEDOCENIONE,  DLA  MNIE  BOMBA!!   Polecam  amatorom  trudnych  książek.  10/10
PS  Jeszcze  uwaga  mędrca (s.305):
„..nic naprawdę nie jest takim, jak to pojmuje człowiek, lecz czymś całkiem innym, dla naszego pojmowania nieznanym i niedostępnym..”




 

No comments:

Post a Comment