Artur Lundkvist (1906 – 1991) -
płodny szwedzki pisarz,
poeta, tłumacz i
krytyk, miał wpływ
na kształtowanie szwedzkiego
modernizmu. Na LC ma
10 książek, z
których tylko ta
zdobyła „aż” 5 opinii (wynik 6,89, 9 ocen, 5 opinii). Czytam
tam notkę:
„…"Wola Nieba" powstała jako wyraz
fascynacji autora życiem i osobowością wielkiego mongolskiego wodza
Dżyngis-chana, postaci wybitnej, obrosłej już legendą, utalentowanego, lecz
okrutnego i bezwzględnego w realizowaniu swych dążeń dowódcy i organizatora,
któremu nieobce jednakże były tak bardzo ludzie rozterki.
źródło
opisu: Wydawnictwo Poznańskie. 1986”
Czyli
polski przekład jest
sprzed 33 lat. No
to jeszcze sięgam
po Dżyngis-chana (Wikipedia):
Radzę
przeczytać całość, a
mnie zaciekawił najbardziej
rozdział „Religia”:
„Religia wyznawana
przez Czyngis-chana stanowi przedmiot sporu naukowców. Niektórzy uważają, że
była to jakaś odmiana bön. Inni, jak Feliks
Koneczny uznają, że Temudżin stworzył, czy też
przynajmniej próbował stworzyć, własną religię, funkcjonuje też określenie czarna religia, mające oznaczać
tradycyjne i autochtoniczne wierzenia Mongołów. Podkreślane są też związki
z zoroastryzmem, wreszcie stosuje się ogólne i niejasne
pojęcie szamanizm.
Wiadomo, że Czyngis-chan czcił Wieczne Niebo i uznawał je do
pewnego stopnia za tożsame z Bogiem religii monoteistycznych, stąd w
wypowiedziach kierowanych do przedstawicieli obcych narodów mówił po prostu o
Bogu. Czyngis-chan wielokrotnie podkreślał, że to właśnie z wyroku Wiecznego Nieba zdobył władzę i
ono pozwala mu wygrywać kolejne wojny. Sam był uważany za syna Nieba. Mniejszą czcią otaczał Ziemię, czasami jako Matkę Ziemię.
Marco Polo napisał później, że Mongołowie do
bóstwa niebiańskiego modlą się tylko o zdrowie ducha i ciała, zaś do ziemskiego
– o trzody, dzieci i zboża.
Lew Gumilow wysunął teorię, że Ziemia była bóstwem negatywnym –
odpowiednikiem Arymana. Wydaje się,
że religia ta nie miała żadnej własnej nazwy, a jej wyznawców określano po
prostu jako Mongołów..
Pewną czcią Czyngis-chan otaczał także górę Burchan Chaldun, na której w
młodości kilkakrotnie chronił się przed wrogami. Uważał jednak, że miejsce to
jest szczególne nie samo z siebie, ale również z woli Wiecznego Nieba.
Wiele późniejszych źródeł stwierdza, że Mongołowie się
nie modlą, ale u Raszida ad-Dina, zachował się tekst modlitwy Czyngis-chana,
sprzed wyprawy na Chiny. W jego państwie panowała tolerancja religijna, na
dworze chana i wokół niego gromadziło się duchowieństwo wszystkich religii
Imperium. Tolerancja ta ograniczona była chyba tylko w przypadku synów chana,
którzy nie mogli porzucić religii przodków..”.
Lundkvist
dzieli się z czytelnikami
swoją fascynacją, nie
przejmując się ich
ignorancją, przeto lektura
wymaga wysiłku i
nie nadaje się do
szerokiego odbioru, co
jak najbardziej potwierdza
wynik na LC.
No cóż, należę
do nielicznych, którzy
lubią się uczyć,
więc jestem zachwycony,
a tak dla
siebie, wynotowałem parę
zdań, którymi z
Państwem się dzielę:
s.3,1 (z 380 ebooka)
„….czas liczy
się rozmaicie w różnych stronach, a mimo to jest to jeden i ten sam czas…”
Istotą
działalności Chana jest
tytułowa „Wola Nieba”,
w myśl dogmatu (s.106,6):
„…Niebo nie
może się nigdy omylić i Chan jako jego wyraziciel nie może popełnić żadnej
omyłki, która mogłaby go rozdzielić od Woli Nieba i doprowadzić do porażki…”
Mądrość
Chana w tolerancji
religijnej (s.124,1):
„..Pokonane
ludy, przyjęte do mongolskiego mocarstwa, chronione były przez Jasę i miały
takie same prawa jak inne ludy, z pełną swobodą praktykowania swojej
religii, dopóki nie usiłowały uciskać innych religii: przez to
Chan stał się opiekunem religijnej tolerancji i przeciwnikiem fanatyków…”
I w zakresie
utrzymania potęgi państwa
(s.132,2):
„…mocarstwo
trzeba ustawicznie umacniać i poszerzać, żeby się nie cofać, prawo walki
jest niewzruszone i nie pozwala na żadne wytchnienie, pokój i cisza stanowiłyby
tylko rozkład państwa, pogrążenie się ludów w gnuśności i dobrobycie, przy
rozgorzeniu wewnętrznych przeciwieństw i sporów…”
Ze zbioru mądrości
Chana zachowanych w
„Jasie” wybieram dwie (s.138,4):
„..By zwalić
cielaka, nie używa się takiej samej siły co dla zabicia wołu…”
„..Mieć
współczucie dla wroga, to jakby wkładać sobie żmije do odzieży..”.
Z
kapitalnej rozmowy Chana
z chińskim Mędrcem (s.227,9):
„Chęć życia i
strach przed śmiercią to jedno i to samo, ten, kto się nie
uwolni od chęci życia, nie może też być wolnym od lęku przed śmiercią,
mądrość rozpoczyna się od zrozumienia, że życie w swej najgłębszej istocie
nie różni się od śmierci, że tak życie, jak i śmierć uchodzi
jako ogniwo w tę jedność, którą stanowi tao, to, co niepojęte, to, co
wiecznie nieuchwytne”.
Tolerancja
religijna Chana obraca
się przeciw niemu,
bo… (s.281):
„..To
współzawodnictwo między religiami przez wielkość i przepych budowli nie
wystarcza jednak, muszą one nie tylko zaćmić się nawzajem, ale także
przekrzyczeć, używać głosów albo dźwięków na swoją służbę..”.
Chan dalej twierdzi (s.289):
„..Ale ja
powiadam wam, że jakiś sens i prawda istnieją wszędzie, nie są one zastrzeżone
dla jednej tylko nauki, i dlatego nie pozwolę, by jedną naukę stawiać
przed innymi, by jakiegoś boga uważano za coś więcej niż innych, gdyż nad
nimi wszystkimi stoi niepojęty najwyższy bóg, bez względu na to, jakie
imię mu nadajemy i jakie sobie o nim robimy wyobrażenie: sam jako Mongoł
idę za rozumem mego ludu i czczę Tengriego, Niebo, ale nie narzucam
mojej wiary nikomu innemu.
A teraz
nakazuję wam wszystkim utrzymywać pokój między sobą i pozwalać każdemu mieć
swoją wiarę i czcić tego boga, którego chce, tak jest napisane w moim prawie, w
Jasie, i ten, kto podniesie się
przeciw temu nakazowi, zostanie wygnany z mego mocarstwa albo straci
życie!”
Niestety,
pojawia się papież,
który… (s.289):
„…powiadamia,
kim jest sam: duchową głową chrześcijaństwa, zastępcą na ziemi jedynego
prawdziwego Boga w Trójcy Świętej…”
No i papieska
hucpa (s.291):
„..Przemawiamy
w imieniu jedynego prawdziwego Boga i napominamy cię, cesarzu Mongołów: pomyśl,
że wieczne zbawienie twojej duszy, jak również przyszły stan
twego mocarstwa zależy od twojej decyzji!..”
Ręce
opadają, a ja
rezygnuję z dalszych
komentarzy, bo przekonanie
o Polsce jako
„przedmurzu chrześcijaństwa” jest
silne, więc nie
chcę Państwa zniechęcać
do książki drażliwym
tematem.
WSPANIAŁY
EPOS, POEZJA, MISTYKA,
PIĘKNY JĘZYK, DZIEŁO
NIEDOCENIONE, DLA MNIE
BOMBA!! Polecam amatorom
trudnych książek. 10/10
PS Jeszcze uwaga
mędrca (s.305):
„..nic
naprawdę nie jest takim, jak to pojmuje człowiek, lecz czymś całkiem innym, dla
naszego pojmowania nieznanym i niedostępnym..”
No comments:
Post a Comment