Nagroda Gouncourtów w
2004. Na LC
6,88 (89 ocen i 15 opinii), czyli średnio,
jak na 14
lat od polskiego
wydania. Gaude (ur.1972) dalszych
sukcesów po tym
bestsellerze, raczej nie
odnotował. Aby zachęcić
do czytania laureatów
Gouncourtów wspominam, że
dwa lata po
Gaude nagrodę dostał Littel za
„Łaskawe” (2006), a w
2010 Houellebecq za
„Mapę i terytorium”
Helena Chmielewska – Szlajfer na https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/ksiazki/164147,1,los-dumnego-rodu.read
„Jest niemałym zaskoczeniem, że
tak bardzo przesycona klimatem południowych Włoch powieść mogła zostać napisana
przez Francuza.
Autor „Słońca Scortów” Laurent
Gaudé otrzymał w zeszłym roku za tę książkę nagrodę Goncourtów. Historia
pięciu pokoleń rodu Scortów jest niepodzielnie związana z ubogim
miasteczkiem Montepuccio na południu Włoch, które Scortowie kochają
i darzą pogardą. Rodzina ta słusznie cieszy się w okolicy sławą
bandytów i morderców, co jest niewątpliwą zasługą nestorów rodu.
Rodową klątwę, którą Scortowie
uznają również za swoje przeznaczenie, kolejne pokolenia przekazują swoim
potomkom, zaszczepiając im przy tym dumę z przynależności do tej właśnie
familii. W poszukiwaniu lepszego życia rodzina Scortów ucieka za Ocean,
ale szybko wraca na apuliańską ziemię, która jest dla nich prawdziwym domem.
Gwałtowna historia dwudziestego stulecia obchodzi się dość łagodnie ze Scortami
i z ich miasteczkiem. Scortowie zaś z powodzeniem wszczepiają
poczucie rodowej dumy swoim wnukom.
Żar południowego słońca powoduje,
że w „Słońcu Scortów” wszystkie uczucia stają się bardziej wyraziste – jak
kochać, to do szaleństwa, jak się mścić, to bez litości. A wszystko tonie
w morzu, oliwnych gajach i suchej, jałowej ziemi. Gaudé nie odkrywa
nowych prawd o człowieku i, na szczęście, nie jest to jego celem.
W tej historii o losach dumnego rodu raczej przypomina o rzeczach
elementarnych – ale są to rzeczy, o których w ferworze spraw błahych
często się zapomina.
Laurent Gaudé, Słońce
Scortów, przełożył Jacek Giszczak, Wydawnictwo W.A.B. 2005, s. 296”
A co
ja? Wyręczyłem się
Panią Chmielewską, a
sam tylko dodam:
przyjemna, ciekawa lektura
na jeden wieczór,
i nic więcej,
czyli fajne czytadło
7/10
No comments:
Post a Comment