UWAGA! PRZYPADKOWO TRAFIŁEM
NA SWOJE NOTATKI
Z 2011 ROKU,
KTÓRE NA LC
ZDOBYŁY 11!!!! PLUSÓW,
A SAMA KSIĄŻKA,
MIMO NAGRODY JANA
DŁUGOSZA, MA 7,33 (9 OCEN I 2 0PINIE), TZN
JEDNĄ JEDYNĄ OPRÓCZ
MOJEJ. ZE WZGLĘDU
NA TEMAT, NAZWISKO
AUTORA, JAK I MOJĄ KONTROWERSYJNĄ KRYTYKĘ
POZWALAM SOBIE REAKTYWOWAĆ
W FORMIE PIERWOTNEJ
28.07.2011
(notatki robocze)
Ze
względu na jutrzejszy
termin oddania tej
książki do biblioteki,
parę szybkich uwag
odnotowuję. Przede wszystkim
Błoński, uznawany wszech
i wobec za
najwybitniejszego krytyka literackiego,
wykorzystuje swój autorytet
i maniakalnie bredzi. Przypomina
to upór Miłosza
w „Ziemii ULRO”, gdzie
promocja Oskara Miłosza,
Williama Blake’a i
Emanuela Swedenborga zanudziła
mnie dokumentnie i
wywołała dozgonny uraz
do tych nazwisk.
Niestety, często to obserwuję,
iż ludzie piszący
stają się zadufani
w sobie, zbyt
łatwo narcyzują się,
co prowadzi do
wyartykułowania
niepodważalnych myśli, w
myśl zasady „wół piardnie,
a obora słucha”.
Kochani, kogo dziś
obchodzi stryj Oskar,
schizofrenik Blake czy
mistyk Swedenborg, nawiedzony
w 1744 roku
przez Chrystusa. W
przypadku Błońskiego pierwszym
podobnym „zjawiskiem” jest
Max WEBER.
Max WEBER /1864-1920/ przeszedł
do historii jako twórca mitu
PROTESTANCKIEJ ETYKI, tj
kalwińskiej moralności wg
której ciężka praca,
oszczędność /gospodarność/
i wewnętrzna dyscyplina
są najwyższymi wartościami;
stanowią one wielce
istotny czynnik w
osiąganiu sukcesu we
wczesnych stadiach kapitalizmu.
Wg Webera, kapitalizm
nie mógł zaistnieć
bez kalwinizmu, gdyż
inne, przeważające religijne
i filozoficzne doktryny
powstrzymywały jego rozwój.
Jak wiemy, jego
tezy zostały dokumentnie
skytykowane w XX w. Ponadto,
Weber rozpracowywał socjologicznie pojęcia
charyzmy i mistycyzmu.
My, Polacy, winniśmy
pamiętać szczególnie jego
wypowiedż: „Tylko my,
Niemcy, mogliśmy zrobić
z Polaków istoty
ludzkie”.
Błoński, wyciągając
z Webera pasujące
mu sformułowania, wciska
je w idee fixe
Witkacego, lecz nic
z tego nie
wychodzi. Porównajmy w
dyletancki co prawda,
lecz słuszny, podstawowe
„prawdy”. WEBER
- przykładny kalwinik,
chrześcijanin, uważający, że
praktykowanie w/w protestanckich wartości
prowadzi do wiecznego
zbawienia, ponadto mistyk.
WITKACY - ateista
/wg Błońskiego/, cierpiący
na „NIENASYCENIE”, które ułagodzić
można tylko METAFIZYCZNĄ SZTUKĄ:
„....istnieć więcej,
NASYCIĆ SIĘ w
pełni istnieniem -
można tylko dzięki
sztuce”. A
więc WEBER realista,
twardo stąpający po
ziemi, by ciężką
pracą zasłużyć na
NIEBO, a naprzeciw
WITKACY uciekinier od
realiów, poszukiwacz „CZYSTEJ
FORMY”, uznający ŚMIERĆ
za „NIEBYT”. Acha,
WITKACY /wg Błońskiego/
nie lubił pojęcia
„mistycyzm”.
Teraz dwa
słowa o ateizmie.
Błoński usilnie robi
z Witkacego ateistę,
podkreślając, że ów
odrzucał Boga Osobowego
/personalistycznego/. Pisze, że
Witkacy „szydzi z pojęcia
osobowego Boga”. No i dobrze, bo czyż
WIARA jest ograniczona
do Boga Osobowego? Może
warto sięgnąć po
np „Historię Boga”
Karen Armstrong, gdzie
autorka odsłania mechanizm
„personalizacji” bóstw.
Tymczasem WITKACY, jak
KAŻDY z NIELICZNYCH
ludzi obdarzonych ŁASKĄ
możliwości myślenia, WĄTPI.
Mało tego, stwierdza,
że „TRUCIZNA WĄTPIEŃ" może
zachwiać wiarą, spowodować
„NIEWIARĘ”. A czyż
wielcy chrześcijańscy mistycy
nie mieli wątpliwości,
nie przeżywali rozterek?
A ostatnia święta
- Matka Teresa
czyż nie miała
długoletniego okresu zwątpienia
tj witkiewiczowskiej „niewiary”?.
Karol IRZYKOWSKI podziwiał „duszoznawstwo” Witkacego ,
które dla mnie
jest porównywalne z
DOSTOJEWSKIM. Błoński, aby
zmiażdżyć Witkacego, cytuje
go: „Bo czyż jest
pospolitszy wymysł jak
Bóg, to dziedzictwo
najpierwotniejszych
pierwotniaków ziemi, będące
tylko symbolem niezgłębioności Tajemnicy
Istnienia”. No właśnie,
geniusz Boga, który
stworzył ISTNIENIE czyli
BYT w tajemny
sposób niedostępny dla
genetyków, niedostępny dla
ludzkiego rozumu. Toż to
witkiewiczowskie świadectwo WIARY!.
Witkacy w
religii odróżniał
„trzy
zasadnicze elementy: religia
jako DOGMATYKA, czyli
czysta metafizyka, jako
SYSTEM PRAW ETYCZNYCH
i jako ORGANIZACJA
SPOŁECZNA, jako dany
Kościół, czyli zbiorowisko
samorządzących się niezależnie
od państwa lub
stanowiących jednocześnie władzę
państwową kapłanów”.
Dla mnie
bomba! Jasne, przejrzyste,
genialne podkreślenie podstawowych
funkcji religii. A
cóż rzecze pan
prof. Błoński:
„Pomijam,
że nawet najbardziej
bezbożny socjolog nie
ograniczy kościoła do
kapłanów. Ciekawsze już
zrównanie dogmatyki z
metafizyką /czyli filozofią/.
Dowodzi ono, że
Witkacy nie dostrzegał
swoistości uczuć religijnych.
Religia rodzi się
przecież z doznania
świętości, sacrum...”.
W
myśl dewizy: „NIE
KŁÓĆ SIĘ Z
GŁUPIM BO LUDZIE
MOGĄ NIE ZAUWAŻYĆ
MIĘDZY WAMI RÓŻNICY”, nie
komentuję powyższego, ino
gratuluję Błońskiemu przystąpienia
do towarzystwa rydzykowego.
Nie wiem też
po co Błoński
w dalszym wywodzie
podaje: „Witkacy utożsamiał
wprost doznanie sacrum
ze swoim „uczuciem
metafizycznym”. To albo
Błoński nie rozumie
Witkacego, albo ja
- Błońskiego.
Jeszcze jedno:
Błoński manierycznie grupuje
postacie z utworów Witkacego
i wciska do
wymyślonych przez siebie
szuflad.
No comments:
Post a Comment