Świetny debiut
Macieja Marcisza (ur.1988), który równo po
pół roku od
wydania ma na LC 7,14 (332 ocen i 86 opinii).
Na debiut wybrał
to, co najtrudniejsze: ironiczne
przedstawienie otaczającej rzeczywistości, do której doprowadziła
szybka transformacja ustrojowa
i społeczna. Autor
czuje to i trafnie ujawnia związek
przyczynowo-skutkowy między kompleksami
niższości społeczeństwa poprzedniej
epoki, a obecną
sztucznością i hipokryzją
nowobogackich, którzy potrafili
„zreformować się” korzystnie.
Może zbyt szybko
przeniesiono konserwatywno – katolickie społeczeństwo
w bezwzględny kapitalizm?
Bohaterem, alter ego autora,
niby jest Marcin,
lecz w rzeczywistości jego
ojciec Jan, spinający
dwie epoki diametralnie
różniące się od
siebie, a niebezpieczeństwem dla
obecnego triumfalizmu nowobogackich
są wspomnienia, które
wywołują tytułowe „Taśmy
rodzinne”, które skłaniają
do refleksji. Ta
szybkość transformacji zaostrzyła
konflikt pokoleniowy, bo
bezwzględne wartości wyniesione
z młodości przez
Jana, są całkowicie
niepojęte dla jego
dzieci.
Do scharakteryzowania Marcina
pasuje cytat (s.10 z 217 pdf):
„…człowiek wyszkolony przez
psychoterapię i religię akceptacji samego siebie.. ..ma..
.. niskie wymagania wobec swojej osoby..”
Jako przykład
ironii niech posłuży
cytat pełen znanych
nazwisk (s.179):
„..To było liceum, po ukończeniu
którego aspirujący dziennikarze zostawali Tomaszami Lisami, podróżniczki –
Martynami Wojciechowskimi, lekarze – Zbigniewami Religami, komicy – Kubami
Wojewódzkimi, polityczki – Hannami Gronkiewicz-Waltz, a pisarki Olgami
Tokarczuk…”
A w
ocenie całości wyręczam
się opinią z
LC „annishere” (7/10):
„Pozytywne zaskoczenie! Bardzo
fajny debiut opisujący trudne losy rodziny. Dość przygnębiająca opowieść o
rodzinnych traumach i o tym jak kruche bywają ludzkie relacje. Wnikliwy
czytelnik wychwyci również swoisty prztyczek w nos dla wszystkich
nowobogackich, którzy lata temu znaleźli dla siebie niszę w raczkującym i
szalonym kapitalizmie.
Zycie oparte na pozorach, dziś ta choroba trawi nasze społeczeństwo nawet bardziej(w dobie zasięgów w social mediach i appkowych filtrach na wszystko- na nieidealną figurę, zmierzwione włosy, niewystarczająco niebieskie niebo i biedę przysłoniętą giftami do reklamowania).
"Taśmy rodzinne" to opowieść o ludziach zniewolonych w archetypach rodzin, to opowieść o stłamszeniu i zaraźliwym przenoszeniu swoich upośledzeń społecznych na kolejne pokolenia. To opowieść o ludziach zagubionych, nie potrafiących rozmawiać. To trochę przestroga i poradnik czego nie należy robić i powielać, choć ten świat znamy za dobrze.
To też bardzo dobrze uchwycony obraz naszego społeczeństwa, przemian i codzienności.’
Zycie oparte na pozorach, dziś ta choroba trawi nasze społeczeństwo nawet bardziej(w dobie zasięgów w social mediach i appkowych filtrach na wszystko- na nieidealną figurę, zmierzwione włosy, niewystarczająco niebieskie niebo i biedę przysłoniętą giftami do reklamowania).
"Taśmy rodzinne" to opowieść o ludziach zniewolonych w archetypach rodzin, to opowieść o stłamszeniu i zaraźliwym przenoszeniu swoich upośledzeń społecznych na kolejne pokolenia. To opowieść o ludziach zagubionych, nie potrafiących rozmawiać. To trochę przestroga i poradnik czego nie należy robić i powielać, choć ten świat znamy za dobrze.
To też bardzo dobrze uchwycony obraz naszego społeczeństwa, przemian i codzienności.’
Szczególnie mnie
się podoba: „….to
opowieść o ludziach zniewolonych w archetypach rodzin, to opowieść o
stłamszeniu i zaraźliwym przenoszeniu swoich upośledzeń społecznych na kolejne
pokolenia..”
Bardzo udany
debiut, czekam na „jeszcze”. 8/10
No comments:
Post a Comment