Jo NESBO - "Pragnienie"
Jedenasty tom. Wcale się nie dziwię, że Nesbo wpadł w rutynę. A ludzie i tak następne przygody pijaka Harry'ego kupią, bo go polubili. Ja też, lecz jakoś dzisiaj mnie wkurza i nudzę się jak mops. Pomysł z metalową szczęką i domniemane orgazmy mordercy bardzo wydumane i według mnie nieakceptowalne. Dwa trupy na razie i 280 stron (e-book). Jakie to dyrdymały niech świadczy poniższe odkrycie (s. 280):
"...– Wiesz o tym, że tego samego dnia, w którym w Paryżu doszło do ataku terrorystycznego, w centrum Londynu zdarzył się duży wypadek autobusowy? Zginęło prawie tyle samo ludzi co w Paryżu. Norwegowie, którzy mieli znajomych w Paryżu, dzwonili do nich, bo bali się, że są wśród ofiar. Ale o przyjaciół i znajomych w Londynie nikt specjalnie się nie martwił. Po ataku terrorystów ludzie bali się jechać do Paryża, chociaż postawiono tam policję w stan alarmowy. A nikt nie mówił o lęku przed wsiadaniem do autobusu w Londynie, mimo że bezpieczeństwo ruchu drogowego nie poprawiło się ani trochę..."
Na takie banalne truizmy to szkoda mojego czasu. To już było w starym kawale o marynarzu, którego ojciec i dziadek zginęli na morzu, a on mimo to pływa. W rewanżu podziw dla mieszczucha, którego przodkowie zmarli w łóżku, a on mimo to tam się kładzie, ha, ha!! A jeszcze:
„....Jest sobotni wieczór i połowa tych spieszących się kobiet zmierza na spotkanie z nieznajomym mężczyzną....”
Wydaje mnie się, że to Norweżki obraża... Ale czytam dalej....
No i mamy trzecią zagryzioną, czyli "never ending story"... W tym celu proponuję, by dewiant zagryzł Katrine, następnie niepijącego alkoholika, bo przecież taki bez alkoholu cierpi, a w końcu autora . Dosyć, kończę, a po starej znajomości zamiast pały, daję gwiazdki 3
No comments:
Post a Comment