Sławomir KOPER - "Wielcy zdrajcy
od Piastów do PRL"
Koper (ur.1963) w "Od autora" pisze o doborze bohaterów tej książki:
"...Ich dobór jest oczywiście całkowicie subiektywny..."
Nie wątpię, ale jakimi kryteriami autor się kierował kwalifikując poszczególne osoby w mało raczej zaszczytny poczet zdrajców? Czyż nie powinien o nich powiadomić czytelnika? Zostawmy czasy zamierzchłe, bo historycy mieli wystarczająco dużo czasu, by nazwiska ewentualnych zdrajców zweryfikować. Wątpliwości budzi we mnie wybór zdrajców Polski w XX wieku tj Dzierżyńskiego, Wasilewskiej i Bieruta. O każdej z tych osób można bardzo dużo złego powiedzieć, można i należy, a mimo to nie mogę pojąć, dlaczego je mielibyśmy nazywać zdrajcami.
Chociażby Bierut. Moja wiedza, tak z publikacji, jak i źródeł prywatnych, sprowadza się do aksjomatu, że jego miłość do Stalina, a za nią oddanie i wierność Stalinowi sięgnęły „himalajów” i skłonny jestem wierzyć, że obalenie jego "boga" w słynnym referacie Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR spowodowało szok, i w konsekwencji jego śmierć. Znałem osobiście ludzi, którzy z miłości do Stalina, wskutek obalenia "kultu jednostki", popełniali samobójstwa bądź trafiali do szpitali psychiatrycznych. Co do Dzierżyńskiego, to Polacy, którzy ulegli rusofobii, winni być mu wdzięczni, że tylu kacapów wymordował. Dziwne, że Koper o tym nie pisze. A pisze natomiast:
"Pogrzeb Bolesława Bieruta był ostatnim przejawem kultu jednostki w Polsce. Monstrualne uroczystości trwały cztery dni, przed ciałem wystawionym w gmachu PZPR przechodziły dziesiątki tysięcy ludzi..."
W Polsce nigdy nie było lokalnego kultu jednostki, "tatusiem" nas wszystkich był towarzysz Stalin, "co usta słodsze ma od malin" a w szkole najważniejszą lekturą była książka Heleny Bobińskiej, o dzieciństwie Wodza pt "Soso". Przypomnę, że parę miesięcy później, na Zjeździe Literatów, złośliwie zasugerowano autorce pracę nad kontynuacją jej dzieła pt "Komu Soso zrobił kuku?". A dziesiątki tysięcy ludzi szło obejrzeć zwłoki Bieruta, z ciekawości, by sprawdzić, czy na ciele zmarłego kacapy nie zostawili śladów zbrodni. Sam tam byłem, to wiem.
Koper tworzy w ekspresowym tempie książki na każdy temat, a potem ciągany jest po salach sądowych. Poza faktami, uprawia również wredną demagogię, bo jak nazwać czepianie się Bieruta o jego pałace, gdy lud gnieździł się w potwornych warunkach mieszkaniowych. Panie Koper, dzisiaj byle polityk ma pałace lepsze niż Bierut, a lud się nie gnieździ, tylko jest wyrzucany (eksmitowany) na bruk. Autor zarzuca również Bierutowi kolaborację z Niemcami, za plecami Stalina, co dla profesjonalistów jest nie do pomyślenia, ze względu na wyżej opisaną psią lojalność i wierność. Skoro nie ma argumentów merytorycznych o zdradzie, to Koper czepia się żon i kochanek Bieruta.
A idź pan, panie Koper i głoś banialuki i dyrdymały głupim. Albo też opisz pan, życie erotyczne, żony i kochanki oraz odstępstwo dla kobiety od jedynej słusznej wiary Wielkiego Polaka , Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Dzierżyński czy Bierut byli mordercami, którzy pod płaszczykiem ideologicznym dopuścili się najcięższych zbrodni; po co im dopinać łatkę zdrajców? Uprawianie taniego populizmu to domena autora.
PS Światło w „Wolnej Europie” podawał fakty, o których nie miał pojęcia i to spowodowało popłoch i panikę w KC i UB, bo świadczyło o inwigilacji tych urzędów przez CIA
No comments:
Post a Comment