Mamert STANKIEWICZ - "Z floty carskiej do polskiej"
GWIAZDKI NIE ZA KSIĄŻKĘ, LECZ JAKO DOWÓD UZNANIA DLA PATRIOTYZMU AUTORA
Kapitan żeglugi wielkiej Polskiej Marynarki Handlowej, komandor podporucznik Marynarki Wojennej II RP, dowódca statków "Lwów", "Polonia" i "Piłsudski". Mamert Stankiewicz (1889 – 1939)... (Wikipedia)
"..napisał wspomnienia "Z floty carskiej do polskiej" (pierwotny tytuł nadany przez autora to "Korsarz i Don Kichot"). Ocalone w czasie wojny przez rodzinę kapitana, wydane zostały dopiero po 1989 roku z powodu przeszkód ze strony cenzury...."
Jego barwna postać posłużyła Karolowi Olgierdowi Borchardtowi do napisania powieści pt "Znaczy kapitan". Ten tytuł nawiązuje do nawyku Stankiewicza zaczynania niemal każdego zdania od – "znaczy". Jako ciekawostkę podajmy za Wikipedią, że:
"W powieści Piotra Gibowskiego "Asymetria. Rosyjska ruletka" pojawia się postać kapitana Mamerta Stankiewicza jako głównodowodzącego operacji morskiej na Wyspach Sołowieckich."
Czytając wstęp, napisany przez J.K. Sawickiego w latach 1995-7, dostaję zgrzytania zębów od głupiej, skandalicznej politykierskiej uwagi, zupełnie tu nie na miejscu:
"Niestety, przesłanie Kapitana sprzed prawie 60 laty nie dociera do nas w najszczęśliwszym momencie morskich dziejów Polski. Jest to czas, w którym na skutek różnych uwarunkowań, popełnionych błędów, nieznajomości spraw morskich czy też lekceważenia ich między innymi przez sfery polityczne i rządowe postępuje likwidacja polskiej floty, polskiego stanu posiadania na morzu...."
Jak można tak cynicznie, zanieczyszczać obecną polityką, autorską książkę bohatera II RP? Przypomnijmy tu, że zmieniono też autorski romantyczny tytuł na "hurra" patriotyczny, z podkreśleniem "carski". Ta "rusofobia" jest nieznośna, bo może doprowadzić do absurdu wyciągnięcia gen Andersowi, że był świetnie wyszkolonym oficerem rosyjskim. Ale przejdżmy do samej książki.
Pierwszy rozdział (do str.85), zatytułowany "Dzieciństwo i nauka", to wspomnienie dzieciństwa, to sielski opis polskich dworów, okolicznych majątków, wpisujący się w nurt patriotyczny, pod wezwaniem "Kochajmy się!". Najsympatyczniejszy w tym "kochaniu" jest opis miłości do 12-letniej Heli, przyszłej żony Mamerta. Trzeba jednak zauważyć, że pogodną aurę zakłócają różnice zdań na temat "służby Moskalom", czy też z "Moskalami", sprowokowane zapisaniem się braci Stankiewiczów do szkół oficerskich (str.63 z 938):
"...My z bratem pojechaliśmy niebawem do Szkoły Morskiej w Petersburgu. Wszyscy Jakowiccy uczyli się niedbale, gdyż byli przeciwni służbie Moskalom lub z Moskalami..."
Piękne, i głupie: patriotyzm demonstrowany nieuctwem!!
Temat drugiego rozdziału określa tytuł: "W Korpusie Kadetów Morskich". W obu rozdziałach autor opisał życie mieszkańców różnych narodowości na terenach obecnej Litwy, Białorusi, Łotwy i Estonii; w drugim rozdziale pozwolił nam poznać uroki życia w Petersburgu. Stankiewicz opisuje swoje przyjażnie z Rosjanami, którym sam pomysł jakiejkolwiek dyskryminacji Polaków, nie mógłby przyjść do głowy, bo tak zostali wychowani. Zasady współegzystencji przedstawicieli różnych narodów, różnych wyznań, TOLERANCJA, to powód zalecenia tej lektury wszystkim "rusofobom" i "prawdziwym polakom", choć oni wszyscy są nieprzekonywani.
Przypomnę więc raz jeszcze: omawiam wspomnienia Wielkiego Patrioty, odznaczonego orderem Virtuti Militari, jak i brytyjskim Distinguished Service Cross, który był oficerem carskim, podobnie jak jego ojciec i bracia; czyli wg obecnie szerzonego nazewnictwa - na służbie u tej "azjatyckiej dziczy".
Obraz życia Polaków w carskiej Rosji jest da mnie głównym walorem tych wspomnień.
Po omówionych dwóch rozdziałach następują trzy bardzo obszerne części: "W carskiej flocie", "Długa droga do Polski" oraz "W służbie ojczystej bandery". Proszę Państwa, uczciwie się przyznaję: bardzie je przekartkowałem niż przeczytałem, bo, tylko dla pasjonatów marynistyki, to nie jest nudne. Niemniej gorąco polecam, bo PRAWDZIWY patriotyzm jest mało obecny w naszej literaturze.
No comments:
Post a Comment