Elzbieta CHEREZIŃSKA - "Saga Sigrun"
Jonasz z LC mnie namówił na Cherezińską, więc ewentualne pretensje - do niego.
Nie wiem jakiego czytelnika miała autorka na myśli wypisując te bezeceństwa, bo początkowe moje mniemanie, że dla miłośników Harlequinów bądż uprawiającej masturbację młodzieży, rozwiała scena lizania narządów samiczych przez Wikinga, bezpośrednio po defloracji. Ta scena nawet we mnie - nestorze seksualnych igraszek, wzbudziła obrzydzenie i odebrała mnie możliwość konsumpcji krwistego befsztyka akurat postawionego przede mną. Cherezińską do Lwa Starowicza, a mne o niej nie wspominajcie. Po co ta przykrywka wikingowa, skoro nie sposób nie zauważyć powyżej opisanego?
Byłem, jestem i będę (pewnie już niedłuo) estetą, więc to NIE DLA MNIE
No comments:
Post a Comment