Magdalena WITKIEWICZ - "Pensjonat marzeń"
Ósma (2014) w dorobku autorki, trzecia - w moim (czytelnika). Podobno to kontynuacja "Szkoły żon", której nie znam, ale zdolny chłopak jestem, to sobie poradzę.
No i sobie poradziłem, ale skutek smutny. Witkiewicz nie poszła tropem ironii i humoru, jak w udanych „Pannach roztropnych”; nie poszła też melodramatycznym tropem jak w udanej „Opowieści niewiernej”, a poszła tropem zamiany jakości na ilość. Już w pierwszej recenzji pisałem:
„Nie można nie zauważyć, że autorka się "rozkręciła", publikując w ciągu trzech lat sześć książek.”
Tak to skutkuje nadmiar powodzenia. Woda sodowa uderza do głowy, a skutki opłakane. Kiczowatą treść pani pisarka dobija do dna mocnymi opisami aktów płciowych w ilości OŚMIU (str. 29, 49, 61, 88, 117, 162, 197, 200). Te opisy są prymitywne, schematyczne, prostackie, bez jakiejkolwiek finezji kompromitujące autorkę jako koneserkę seksu.
Wielkie rozczarowanie i po 6 i 7 gwiazdkach, zaledwie 3.
No comments:
Post a Comment