James Oliver CURWOOD - "Złote sidła"
Curwood (1878-1928) niewątpliwie najpopularniejszy pisarz mego dzieciństwa, tj przełomu lat 40- i 50-tych ubiegłego wieku. A może Państwa zaciekawią nazwiska autorów popularnych wtedy książek dla dzieci i młodzieży, to je na wszelki wypadek podaję: Lofting, Grabowski, Brzechwa, Tuwim, Leśmian, Andersen, Krzemieniecka, Szelburg-Zarembina, Buyno-Arctowa, Rodziewiczówna, Reid, Milne, Carroll, Makuszyński, Kownacka, Korczak, a jak kogoś pominąłem, to winna skleroza, ale i tak wyszło nieżle.
Curwooda pamiętam siedem książek, a tej chyba nigdy w ręku nie miałem, a że na starość człowiek podobno dziecinnieje, to chyba jestem już w odpowiednim wieku, aby braki w lekturach dziecięcych uzupełnić i odpowiedzialną ocenę postawić.
Zaczyna się słuszną, pedagogiczną uwagą, że:
„Ostrożność w osądzaniu bliżnich zawsze jest wskazana..”
To ja też wykazuję ostrożność i pytam dlaczego, jak podają przypisy, poczyniono w tłumaczeniu Kazimierza Rychłowskiego tyle zmian (np. nazw własnych) w stosunku do oryginału ?
No i czytałem z zapałem do 1 w nocy, nie zwracając uwagi na naiwności, bo akcja była żwawa wskutek chuci jakie wzbudzała ruda Dunka, a do tego drżałem przed plemieniem Kogmolloków, i cały nastrój trwogi ustąpił mojemu rechotaniu, jak do całej tej bajeczki, pan Curwood wprowadził na koniec Rasputina. I książka się skończyła, a pozostało ino moje cha, cha, cha.
Niestety, tęsknota do mojego dzieciństwa nie może wpłynąć na podwyższenie oceny, i tak mimo dwóch sentymentalnych godzin zmuszony jestem postawić pałę.
No comments:
Post a Comment