Koper (ur.1963)
wyspecjalizował się w
poczytnych, skandalizujących historiach
i pisze ciekawie
i dowcipnie. I
ja go lubię
i cenię, a lekturę
jego książek traktuję
jako udany relaks.
Niemniej uważam go
za szkodnika i
systematycznie stawiam PAŁĘ.
Zwięźle wyjaśniam moją
ocenę na przykładzie
tej książki, a
w zasadzie części dotyczącej
Przybyszewskiego.
Zacznę od
ogólników: po pierwsze
przypominam opinię Giedroycia,
że gdyby nie
oddzielał dzieła od
morale jego polskiego
twórcy, to nie
miałby kogo drukować;
po drugie - podaję
najpopularniejsze przykłady nieeksponowania przywar
autora przy omawianiu
ich dzieł: Iwaszkiewicz,
Dąbrowska, Andrzejewski czy
Kosiński. Teraz porównam
Kopera z Przybyszewskim: na
LC Koper ma 166
fanów i
3794 czytelników, a
Przybyszewski odpowiednio 52
i 976. Nasuwa
się uproszczony wniosek,
że ¾ czytelników
Kopera, niewiele wie
o Przybyszewskim oraz
że JEDYNYM dla
nich źródłem informacji
o „genialne Pole”
jest Koper. Jeszcze
idąc za ciosem,
kto z szerokiej
rzeszy odbiorców Kopera
czytał Irzykowskiego, Brzozowskiego, Chwistka
czy nawet Witkacego ?
Ergo: Koper
będąc JEDYNYM kreatorem
wizerunku postaci, odpowiada
za jednostronną nadmierną
ekspozycję wad i
zakodowanie w umyśle
czytelnika negatywnego wizerunku
Przybyszewskiego. A Koper
pisze (s.163 e-book):
„….Był słabym
człowiekiem…”
Koper doskonale
wie, że Przybyszewski
był guru (Wikipedia):
„…cyganerii krakowskiej i nurtu
polskiego dekadentyzmu. Okrzyknięty
za życia legendą, stał się bohaterem wielu plotek i anegdot… … W Berlinie był nazywany „genialnym
Polakiem”. Był propagatorem haseł:
„sztuka dla sztuki” i „naga
dusza”, a także autorem manifestu Confiteor…”
Tak więc
„słaby” ma rację
bytu tylko w
kontekście braku forsy
oraz nadmiaru alkoholu
i kobiet (no i
dzieci)
Z 28
recenzji na LC,
tylko jedna, opatrzona
godłem „Wito” jest
negatywna, więc ją
przytaczam w całości:
„Niestety
nie jestem fanem tezy, że historia da się sprowadzić do banalnych faktów, które
zrozumie nawet przedszkolak. Przekartkowałem kilka książek p. Kopera, tą
przeczytałem starannie i powiem następująco: oczekiwałem znacznie więcej. A z
rosnącym znudzeniem musiałem przebijać się przez powtarzalne opowieści o
suchych faktach, w zasadzie bez analizy tła (historycznego, psychologicznego) i
bez jakiejkolwiek próby wyciągnięcia jakichś wniosków. Jeśli więc kogoś
interesuje, kiedy i ile wypił Broniewski lub Gałczyński - voila. Ale niewiele
więcej.”
No comments:
Post a Comment