Po „Dygocie” (8/10) i
„Rdzy” (10/10) Małeckiego, wziąłem
do ręki „Wadę”
i wnet się
okazało, że to
nie „mój” Małecki (Jakub ur.1982),
a Robert (ur.1977) . Ale,
że „Wada” ma
na LC 7,78 (305 ocen i 103 opinie), to
postanowiłem ją i
jej autora poznać,
tym bardziej, że od recenzji
czuję się zwolniony
przy takim entuzjazmie
czytelników.
O autorze wyczytałem
na: https://dziennikzachodni.pl/robert-malecki-w-katowicach-spotkanie-z-pisarzem-i-autorem-kryminalow-bedzie-13-czerwca-2019-roku-w-bibliotece-w-bogucicach/ar/c13-14202123
„..Robert Małecki jest autorem dwóch serii kryminałów:
pierwszej z dziennikarzem Markiem Benerem (akcja dzieje się Toruniu) oraz
drugiej z policjantem Bernardem Grossem (akcja dzieje się w Chełmży). Małecki z wykształcenia jest politologiem i
filozofem, absolwentem Akademii Bydgoskiej (dziś Uniwersytet Kazimierza
Wielkiego) i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu… .. 2019 rok okazał się dla niego przełomowy,
bowiem zdobył Nagrodę Wielkiego Kalibru i nagrodę Kryminalna Piła za najlepszą
polską powieść kryminalną…”
„Wada” ma
jedną wadę: jest
za długa (536 stron). Wiem,
że „skandynawska” moda
na długie kryminały
panuje, lecz ja,
wychowany na Agacie
Christie, jej nie
podzielam, ani nie
akceptuję. Kryminał ma
być rozrywką na
jeden zimowy wieczór, a
rozwlekaniem można wszystko
zniszczyć, jak ostatnio
TVN - Chyłkę.
Przypominam, że
Raymond „Clevie” Carver (1938-88) stał
się sławnym „minimalistą”
dzięki przyjacielowi i
wydawcy, Gordonowi LISH,
który skracał każde
5 tysięcy słów
do 2 tysięcy,
czyli 40%.
To -
jako ciekawostka, a
„Wadę” polecam i
nie boję się
postawić, w kategorii
przydługich kryminałów 10/10,
wedle ustanowionych przeze
mnie kryteriów dla
TEJ kategorii.
No comments:
Post a Comment