W końcu
postanowiłem zamieścić swoje
„trzy grosze” na
temat tej, niewątpliwie
wzbudzającej kontrowersje, książki.
Moja jedna gwiazdka
1/10 mówi wiele,
więc krótko ją
uzasadnię.
Po prostu
jestem estetą, a
nie jestem „panienką
z bardzo dobrych
domów”. Jako człowiek
wrażliwy na piękno, potrafiący dostrzec, wyróżnić rzeczy piękne, nie lubię
nurzać się w
bagnie bądź rynsztoku,
a język z
tych sfer znam
niestety z autopsji
ze względu na
długie urozmaicone życie.
I tu muszę
zauważyć, że język
marginesu jest w
rzeczywistości o wiele
mniej wulgarny niż
przypisywany mu przez
autorkę. Tak samo
opis seksu jest
zwyrodniały i chory.
W 2014
roku, pisałem o
jej „Amatorkach”:
„… „Amatorki” ukazały się w
1975 roku, gdy Jelinek miała DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ lat, z których część
niewątpliwie spędziła na nocniku, i musiała czekać ponownie DWADZIEŚCIA
DZIEWIĘĆ, i to dojrzałego, twórczego życia, by tego „nobla” dostać. Gwoli
ścisłości podajmy, że Nagrodę Nobla dostała za: „demaskowanie absurdalności
stereotypów społecznych w powieściach i dramatach”….”
Skoro
jesteśmy przy Noblu
wspomnijmy, że Jelinek… (Wikipedia):
„….W środowisku
literackim jest uważana za pisarkę kontrowersyjną i skandalizującą. Także
przyznanie Jelinek Nagrody Nobla nie obyło się bez kontrowersji. Jeden z
członków Akademii
Szwedzkiej zrezygnował
z dalszego uczestnictwa w jej pracach, zaznaczając, iż ta decyzja „rujnuje
nagrodę”….
…. In
2005, Knut Ahnlund left the Swedish
Academy in
protest, describing Jelinek's work as "whining, unenjoyable public
pornography", as well as "a mass of text shovelled together without
artistic structure". He said later that her selection for the prize
"has not only done irreparable damage to all progressive forces, it has
also confused the general view of literature as an art"…”
Panuje moda na
brutalność i pornografię,
więc książka zdobyła
popularność, na LC 6,95 (1559 ocen i
153 opinie), została
sfilmowana, a w
Wikipedii ma swoją
stronę, gdzie czytam:
„….Wokół książki
powstało wiele kontrowersji, głównie za sprawą wulgarnego
języka i
bezpośrednich opisów seksu i przemocy. Nie bez znaczenia jest również brawurowa
demaskacja zasad patriarchatu. Jednak być może najbardziej obrazoburczym elementem
„Pianistki” jest odtabuizowanie postaci matki, która zwyczajowo przedstawiana jest jako
jakość kulturowa o cechach wyłącznie pozytywnych…”
Ze 153 recenzji
na LC najbardziej
mnie przypadła oznaczona
godłem „Kwotko”, którą
przytaczam w całości:
„Masakra, nie no.... nieee!”
Uznając w
zasadzie rację Giedroycia
w oddzielaniu dzieła
od twórcy, muszę
dla Jelinek zrobić
wyjątek, gdyż jej
CHORA twórczość prawdopodobnie jest
efektem jej dolegliwości.
Z Wikipedii dowiedziałem
się, że matka
ją urodziła w
wieku 46 lat, ojciec
Żyd pracował dla
Niemców nad gazem
dla Auschwitz i
skończył w wariatkowie,
a ona:
„..she
suffers from agoraphobia and social phobia, paranoid conditions that developed when she first decided
to write seriously. Both
conditions are anxiety disorders which can be highly disruptive to everyday
functioning yet are often concealed by those affected, out of shame, or
feelings of inadequacy..”
Z Wikipedii o
fabule:
„…Swoje dorosłe
życie dzieli na dwie części, z których jedna nie odstaje od norm społecznych i
polega na pracy oraz spędzaniu czasu w domu przed telewizorem, natomiast druga to: spóźniona i perwersyjna edukacja seksualna….”
Ująłbym inaczej: autorka
przenosi swoje chore
obsesje seksualne na
bohaterkę, wskutek czego
ta czterdziestoletnia kobieta
zachowuje się niezrozumiale i
irracjonalnie. Wskutek obsesji
gna nie wiadomo
dokąd, a gnać
musi wskutek niezaspokojonego popędu
seksualnego. Wolałbym pogoń
za orgazmem o
dwadzieścia lat młodszej…
Masakra, jak powiedział
„Kwotko”.
Rezygnuję z opisu
chorych scen (
jak np. podglądactwa
zakończonego oddaniem moczu),
bo nie chcę
być ich współ-popularyzatorem. Nie
kupuję też „toksycznego
związku matki i
córki”, bo to
nie związek jest
toksyczny, a obie
panie po prostu
chore psychicznie. Dewiacje
bohaterki rozwijają się,
a do przełomowej
sceny dochodzi w
śmierdzącym kiblu, gdzie
niewyżyta bohaterka masturbuje
(s.354,6 z 564 ebooka) o
„ponad dziesięć lat
młodszego ucznia”, bierze
w usta, by
po czterech stronach zostawić
go z bolącym
członkiem, wskutek niedopuszczenia do
wytrysku. CO ZA
POEZJA! NOBEL SIĘ
NALEŻY!
Jeszcze
zboczona, jak autorka
i jej twór,
„złota myśl” (s.382,4):
„…Miłość zaś cieszy tylko wówczas, gdy można sobie
pozwolić, by inni zazdrościli nam ukochanej istoty….”
No to okraśmy
cytatem odbierającym apetyt
(s.390,4):
„..Między jej
nogami zgnilizna, pozbawiona czucia, rozmiękła masa…”
Kończę raport z
lektury jej marzeniem,
bo da mnie
enough (s.449,7):
„..Kobieta życzy sobie dławić się twardym jak kamień
penisem Klemmera…”
Czy się udławiła,
proszę sprawdzić samemu,
bo książkę polecam,
jako dowód jak
nisko Nagroda Nobla
upadła. Oczywiście, niesmak
i PAŁA!!
A ja przymierzałem się do tej lektury. Dziękuję za recenzję :)
ReplyDelete