Władimir SOŁOUCHIN - "Zielsko"
Władimir Aleksiejewicz Sołouchin (1924 -97) – poeta i pisarz rosyjski. Pochowany w rodzinnej wsi. Tworzył głównie w okresie Związku Radzieckiego. Jeden z głównych przedstawicieli nurtu wiejskiego .
W tej książce, która jest poniekąd odskocznią od realnego świata, snuje opowieści dla ekologów, aktywistów partii "Zielonych" i w ogóle miłośników przyrody. Obawiam się, że jednak część czytelników podzieli moje zdanie, iż oprócz truizmów i paru ciekawostek, mamy całą gamę mądrości (by nie powiedzieć dyrdymał), bez których świetnie się żyje we współczesnym świecie. Książkę wzbogacają dykteryjki jak poniższa (s. 20):
„Pewien mędrzec ze Wschodu nauczał, że jeśli chce się zachować zdrowie, należy w życiu jak najczęściej przypatrywać się zielonej trawie płynącej wodzie i pięknym kobietom. Jakiś człowiek praktyczny zapytał go, chcąc uściślić, czy nie można by się ograniczyć jedynie do kobiet, pominąć zaś trawę i wodę ? „Jeśli nie będziesz przyglądał zielonej trawie i płynącej wodzie, zabraknie ci ochoty do patrzenia na kobiety” - tak brzmiała odpowiedź.”
Dzięki bałamutnemu pytaniu otrzymaliśmy mądrą odpowiedź, która wpędziła mnie w zadumę skutkującą odłożeniem książki na dni dwa.
Powróciłem do lektury z obowiązku i dzielnie znosiłem wykłady o właściwościach leczniczych różnych roślin, mimo mojej profesjonalnej wiedzy na temat wykorzystywania każdej wzmianki z medycyny ludowej przez firmy farmaceutyczne całego świata i bogactwie ich między innymi dzięki zastosowaniu metody „screen” w rozpracowaniu ludowych wierzeń.
Zniechęciłem się jednak kompletnie, gdy Sołouchin zadbał o mój intelekt rewelacjami takimi jak poniższa (s. 25):
„....Tołstoj (Lew oczywiście, jako, że w naszej literaturze było paru Tołstojów, ale Lew był tylko jeden, nawet gdybyśmy to imię pisali z małej litery!) lubił zawsze mieć w swoim gabinecie garstkę suchej trawy...”
Miłośnikom trawy lub/i ziołolecznictwa polecam, pozostałym - nie, lecz, by nie wzbudzać kontrowersji daję gwiazdek aż 3.
No comments:
Post a Comment