UWAGA! ŚWIETNĄ PRZEDMOWĘ
TŁUMACZKI AGNIESZKI TABORSKIEJ
MOŻNA PRZEJRZEĆ, LECZ
UWAŻNIE PRZESTUDIOWAĆ RADZĘ
DOPIERO PO LEKTURZE
KSIĄŻKI
Wikipedia:
„Gisèle Prassinos (ur. 26 lutego 1920 w Stambule, zm. 15 listopada 2015) – francuska pisarka oraz poetka związana
z surrealizmem.
Siostra Mario, malarza.
Urodziła się w Turcji w greckiej rodzinie, która
przeniosła się do Francji, gdy miała dwa lata. W 1934 roku, gdy miała czternaście lat, jej utworami
zachwycił się André Breton. Rok później ukazała się jej
pierwsza książka La Sauterelle
Arthritique. Kilka innych zostało wydanych jeszcze przed wojną, następnie pisarka miała dłuższą przerwę - ponownie
publikować zaczęła dopiero w 1958 roku.
Zajmuje się także sztukami plastycznymi. W Polsce
wydano dwie powieści Prassinos - Podróżniczkę i Twarz muśniętą smutkiem”
Na LC,
po 14 latach,
6,5 (6 ocen i O opinii) i
ciekawa notka:
„Wydana w 1964 roku powieść Gisèle Prassinos Twarz muśnięta smutkiem
przeżywa dziś we Francji renesans zainteresowania: w ciągu ostatnich pięciu lat
wznowiono ją dwukrotnie. Gisèle Passinos, urodzona w 1920 roku w Istambule,
jako czternastoletnia, genialna autorka "odkryta" przez surrealistów
i uwieczniona na słynnym zdjęciu Mana Raya, zawarła w tej książce - parodii
powieści pikaryjskiej, rozprawy naukowej oraz osiemnastowiecznej powiastki
filozoficznej - wiele autobiograficznych aluzji. Purnonsensowy humor,
parakryminalna intryga, ekscentryczni bohaterowie, szufladkowa struktura
narracji oraz zaskakujący finał składają się na magiczną opowieść, od której
nie sposób się oderwać.”
Czysty surrealizm, lecz
podobno moda na
surrealizm minęła, więc
zaliczmy to dziełko
do szeroko pojętej
literatury „fantasy” i
rozkoszujmy się nim
na luzie.
Jeszcze fragment z
recenzji Magdaleny Miecznickiej
na: http://wyborcza.pl/1,75517,2905265.html
„…W
1964 r. Prassinos ma już 44 lata. Czasy surrealistów minęły, dawna gwiazda
wyszła za mąż i publikuje cenione przez krytyków powieści autobiograficzne. Ale
pewnego dnia, założywszy się z bratem, że napisze książkę niecodzienną, powraca
do swoich surrealistycznych korzeni i w trzy tygodnie tworzy hymn na cześć
wyobraźni łączący purnonsensowy humor z kryminalną intrygą. I tak powstaje
"Twarz muśnięta smutkiem"…..”
Książka ma
zaledwie 119 stron,
więc zbrodnią byłoby
ujawnianie szczegółów, lecz
nie mogę się
powstrzymać od zacytowania
oceny wspomnianej wyżej
Miecznickiej:
„… parakryminalna fabuła i dramat kobiety
w patriarchalnym świecie…”
Zgodnie z
zamiarem autorki, książka
jest „niecodzienna” i
wymaga od czytelnika
akceptacji konwencji, w
której autorka robi
sobie z czytelnika
„dżadża”. Ale jakie
„dżadża”!!! Świetna zabawa,
a ja jestem
usatysfakcjonowany, że mój
upór w poszukiwaniu
nieznanych szerzej arcydzieł,
przynosi czasem rewelacyjne
skutki; w kategorii
purnonsensu 10/10 Zapewniam
wspaniałą zabawę!!
No comments:
Post a Comment