W mojej recenzji Szczygła
„Zrób sobie raj”
znajduję:
„…..Jeszcze uwaga Zbynka Fisera,
znanego jako Egon Bondy: /str.31/
„Wyprowadzili nas z fanfarami na Drogę do Europy, a wykluła się z tego wycieczka do przeszłości.”.
„Wyprowadzili nas z fanfarami na Drogę do Europy, a wykluła się z tego wycieczka do przeszłości.”.
Egon Bondy,
właściwie Zbynek Fiser
(1930-2007), pisarz, opozycjonista.. Niestety,
Wikipedia podaje w
ostatnim fragmencie wiadomość
potwierdzoną przez autora,
również w treści
książki::
„…Przyjaźnił
się z plastykiem Vladimírem Boudníkiem i pisarzem Bohumilem Hrabalem, który uwiecznił
go w książce Czuły
Barbarzyńca. W latach 1957-1961 studiował filozofię i psychologię na Uniwersytecie Karola. W tym okresie pracował jako stróż nocny w Muzeum Narodowym, potem w latach 1962–1967 w oddziale bibliograficznym
Biblioteki Państwowej CSRS. W 1967 uzyskał tytuł doktorski i przeszedł na
rentę. W swoich pracach filozoficznych porównywał filozofię Wschodu z tradycją
zachodnią. Na początku lat 90. ukazało się sześć tomów jego Uwag do historii filozofii. Po praskiej wiośnie publikował w samizdacie, podpisał się
także pod Kartą 77… … W 2004 wyszło na jaw, że w latach
1952-1955, 1961-1968 (jako „Klíma”), 1973-1977 („Mao”) i 1985-1989 („Oskar”)
współpracował z czechosłowacką służbą bezpieczeństwa….”
Szaman, alter ego
Bondy, poznaje siebie,
lecz zgodnie z
sentencją Pascala, prowadzi
to do rozpaczy.
„...Akcja
tej radykalnej, zaangażowanej społecznie antyutopii z elementami groteski i
pornografii rozgrywa się w prehistorycznej wspólnocie neolitycznej
przypominającej swoją strukturą totalitarne systemy komunistyczne. Losy
starzejącego się szamana, który pełni rolę duchowego przywódcy hordy
jaskiniowców, odzwierciedlają przewrotność tamtej epoki. Już I.M. Jirous
zauważył, że główny bohater to stylizowany portret samego autora tej książki,
który łączy ze sobą elementy samooskarżenia i apologii. Uzupełniający powieść
cykl wierszy sprawia, że „Szaman” przekracza granicę między „dydaktyczną epiką
a konfesyjną liryką”....”
Jeszcze Mariusz Szczygieł o „Szamanie”:
„Nareszcie! Nareszcie wydano w Polsce jakąś
książkę Egona Bondy’ego – filozofa, poety, pisarza. (…) przyznaję, że w tej
minipowieści metafizyka pomieszana z fizyką robienia kupy jest frapująca. Do
tego ontologia i pornografia, wszystko w jednej książce. Koktajl á la Bondy.
Egon Bondy.”
Oprócz satyry, czyli
kupy śmiechu i wesela,
znalazłem wiele aluzji
do współczesności: (ebook)
s.59,8: „…to, co dla innych społeczeństw z przestarzałym
ustrojem byłoby niemożliwym do pokonania kryzysem gospodarczym, nasze
znakomite kierownictwo, które już dawno opracowało szczegółowy i
precyzyjny plan ratunkowy, za pstryknięciem palca przemieni w jego
dialektyczną antytezę — w epokę powszechnego dobrobytu…”
s.84,2: „..Nieustanny strach sprawia, że ludzie stają
się czujni i ostrożni, więc sami garną się do współpracy…”
s.87,4: „..— Trzeba wykryć zdrajcę ojczyzny,
zdemaskować go i ukarać, bo za długo już w tej osadzie niczego nie
wykryto. Tak nie może być. To niemożliwe, że nie ma tu przestępców
politycznych i zdrajców ojczyzny. To przecież jasne. Nie można również
pozwolić, żeby przez tak długi czas nie udzielano publicznej nagany. Przez
to ludzie zapominają o swoich obowiązkach. Wydaje im się, że nie muszą
nic robić. Ze nie muszą słuchać. Gotowi są twierdzić, że byłoby lepiej,
gdyby wzięli sprawy w swoje ręce. I to jest problem. I ty to wiesz. Wiesz,
że nie można dopuścić do tego, żeby ludziom zaczęło się wydawać, że mają
rację…”
s.132: „…zaczynali widzieć i rozumieć, że cały ich
ród, niezliczona rzesza przodków żyła nadaremno — wszystko,
co kiedykolwiek zrobili, stworzyli, poznali, wszelka kultura i
wszelka wiara, którą wyznawali, stała się zbędna? Nikt jej nie
kontynuował, nie został po niej ślad, nie osiągnęła swego celu…”
s.159: „…Jak uchronić dziś tę wiedzę, by przeżyła w
świadomości choćby kilku osób, skoro wszyscy dawno już zrezygnowali i nie
wierzą w społeczeństwo równości? Odrzucają drogę, która do niego prowadzi,
co najwyżej wracając pamięcią do czasów, gdy nie było jeszcze Urzędu
Bezpieczeństwa — albo są tak zapracowani, że powtarzają posłusznie jak
papugi bzdury o tym, że jesteśmy zwieńczeniem historii, że wszystko jest
cudowne, że jesteśmy najbardziej doskonałym, wolnym i humanitarnym
społeczeństwem. I wierzą w to…”
s.173: „..— To po prostu stado bydła, którym trzeba
rządzić twardą ręką…”
s.198: „..nie byli w stanie zmusić ludzi do choćby
szczątkowego zainteresowania szkoleniem ideologicznym, ale potrafili również
sprawić, że ci nie interesowali się zupełnie niczym…”
Fajnie, tylko, że
to oklepane frazesy
i truizmy. I
dlatego spotkał mnie
duży zawód. Filozofia
Bondy’ego wielce dyskusyjna,
jego przegrana również,
pozostaje jedynie zadowolenie
z lektury zabawnej
groteski o Szamanie,
który żadnej babie
nie popuścił, łącznie
z wymagającą funkcjonariuszką UB.
Dobra zabawa, polecam,
a że spodziewałem
się wyższego poziomu
intelektualnego, to tylko
7/10
No comments:
Post a Comment