Piękna baśń
o WIELKICH WARTOŚCIACH
POZNAWCZYCH i dlatego
należy uważnie studiować
świetnie opracowane PRZYPISY.
Cy kto
chce, cy nie
chce, korzenie słowiańszczyzny to
Perun, Swaróg, Weles
i Mokosz - matka
książkowej Wiszni. A jak kogoś
własne korzenie nie
interesują, to głąbem
jest i takowym
pozostanie!!
Maludy stała
się już szeroko
znana i lubiana,
więc pomijam szczegóły
biograficzne i przechodzę
do wrażeń. Recenzowałem
jej „Zesłaną miłość” (8/10) i
pisałem tam:
„…Nie znam osobiście autorki, a
na podstawie lektury wyobrażam ją sobie jako połączenie romantyczności kobiety
wrażliwej z pasją pedagoga. Oprócz zdolności literackich wykazała się
niesamowitą skrupulatnością i pracowitością w uwiarygodnieniu postaci
historycznych, jak i przebiegu zdarzeń….”
Teraz wszedłem
na LC na
stronę „Wiszni..” i
oniemiałem LC 8,19 (26 ocen
i 19 opinii).
ZALEDWIE!!! Co gorsze
Maludy ma tylko
20 fanów!!!! Nie
zdawałem sobie sprawy,
że z WARTOŚCIOWĄ
pozycją tak trudno
jest się przebić!!
Wiedziałem wcześniej,
że autorka jest z wykształcenia
polonistką, że jest
emerytowaną nauczycielką, a
teraz zacząłem szukać
coś więcej i…
klapa.
To jakiś
upór w pozostawaniu
w swojej prywatności,
gdy czytelnicy chcą
„krwi”; bez tego
popularności się nie
zdobędzie. Niech Pani
uatrakcyjni chociaż swoją
stronę na fb!!!
Tych kilka
dostępnych recenzji „Wiszni..”
charakteryzuje powtarzalność i
życzliwość, lecz wystarczająco
eksponują walory książki,
a że czytelnicy
nie lubią długich
recenzji, to ja
trochę inaczej.
Przede wszystkim
apeluję do czytelników
„Niesamowitej słowiańszczyzny”
prof. Marii Janion, by
zainteresowali się „Wisznią”,
jako poniekąd lekturą
dodatkową. Bo w
szerokich masach narodu
indoktrynowanego przez ponad
1000 lat katolicyzmem, percepcja
innych bogów i
wierzeń jest poważnie
ograniczona, więc stąd
to przywołanie. (Przypominam, że
zmuszanie ludów do
chrześcijaństwa było narzędziem
ich germanizacji. Oksymoronem
późniejszy Grunwald)
Teraz do
szerszej grupy odbiorców.
Nikomu nie ubliży
porównanie Maludy z
Karolem Bunschem
(1898-1987), lecz i
tu ręce mnie
opadły, gdy na
LC znalazłem zaledwie
117 fanów idola
moich dziecięcych lat.
To czytajta
se, co chceta,
skoro recenzowany przeze
mnie równocześnie - Caldwell,
tyż wam nie
leży. Nawet Norwid
musiał poczekać na
Miriama. Aby zachęcić: 10/10
PS „Trochę
plotek zamiast wstępu” jest perfekcyjnym
wprowadzeniem w temat,
a później piękna
baśń od której
nie oderwiecie się
do ostatniej strony. (Nieprawda, bo
ze względu na
wspomniane przypisy, w
jedną noc przeczytać
się nie da). Czyli
jednak liczę na
czytelników LC . Mimo
to, męczy mnie
refleksja: czy wysiłek
Maludy, to nie
rzucanie pereł przed…..
PS 2 W
tej pięknej baśni
historycznej nie brakuje
też aluzji do
dnia dzisiejszego, jak
choćby ta, które
pojawia się tuż
po zwycięstwie nad
wspólnym wrogiem (s.181,8 ebook):
„…– Kraków
dla krakowian! Kraków dla krakowian! Tak się darli w kółko i nikt już
nic powiedzieć nie mógł…..”
PS 3 Mimo,
że mamy wiek
VII, to koniec
fanaberii z równością
kobiet i ksiądz
Jan przypomina Rdz 3,16
(s.298,5):
„– Kiedy Pan Bóg wygnał pierwszych ludzi z raju,
powiedział kobiecie: „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej
brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz
kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą”. Dlatego nie równać się kobiecie z mężczyzną…”
No comments:
Post a Comment