„…..Rudan has
been accused of antisemitism twice.
In a column in Nacional,
she complained that Croatian Jews condemn some right-wing nationalists as
fascists while condoning others who have
close ties with Israel. In 2009, Rudan made statements during International Holocaust
Remembrance Day on Nova
TV, comparing the situation in Gaza to the Holocaust. She was
subsequently dismissed from further appearances in the network, for which she
claimed the reason was that the owner of Nova TV belonged to the World Jewish Council. In 2011, Rudan was laid off from ‘Nacional’ for calling the Catholic
Church "a criminal organisation"….”
W Polsce - Krystyna Janda
od 2005 roku,
ma wielkie wzięcie
w monodramie „Uch,
gardło, nóż” na
podstawie książki Rudan.
Z notki Wydawnictwa:
„W Oby
cię matka urodziła Vedrana Rudan, zawsze prowokująca i zawsze gotowa swoje
intelektualne i pisarskie żądło wbić w najboleśniejsze i zazwyczaj nietykalne
miejsca naszej społecznej rzeczywistości, bezlitośnie rozprawia się z mitem o
świętości Matki. W powieści o relacjach matki i córki, bezustannie wibrujących
na granicy między miłością a nienawiścią, przewijają się też wątki starzenia
się, śmierci, konfliktu pokoleń, mentalności, która każe ukrywać wszystko w
czterech ścianach własnego domu…”
Niby temat
oklepany: relacja ze
starą matką. Dla
mnie najgenialniejsze w tej materii
jest opowiadanie Raymonda
Clevie Carvera „Boxes”
(w „Cathedral”). U
Rudan dogorywająca matka w domu
starców inspiruje córkę
do prowokacyjnej negatywnej
samoanalizy.
Nim przejdę
do treści odnotowuję jedną
wpadkę autorki, bo
choć nie jestem
fanatykiem religijnym, to
poniższe porównanie jest
samo w sobie
haniebne i skrajnie
bezsensowne. Jednym słowem
żenada (s.13 z 180 pdf):
„..Wyglądała, taka goła i chuda, jak zasuszony
stary Jezus z przetłuszczoną trwałą na głowie..”
Atmosferę relacji
między egoistyczną córką
a umierającą matką
oddają dwa retoryczne
pytania:
s.159: „..–
Mamo, dlaczego mi to robisz? ..”
s.169: „..Ona wie, że jej nie kocham, sama nie kocha
mnie, czy to nie straszna starość?...”
Uzupełniają je
oskarżenia:
(s.152):
„..Egoistyczna stara kobieta, zawsze miała na
uwadze tylko własny interes…”
(s.174):
„..Dosięgła ją kara boża, choć nigdy w Boga
nie wierzyła, płaci straszną cenę za swoje zbrodnie, powinnam być szczęśliwa…”
(s.125): „Super,
stara! Nigdy nie interesowali cię mężczyźni – nigdy, przenigdy. A jednak co
najmniej dwa razy w życiu bzyknęłaś się? Dlaczego? Żeby zadowolić moją babcię?
Żeby zadowolić ludzi? Żeby, pieprząc się wbrew swojej woli, stać się normalna?
A co z przypadkowymi ofiarami?..”
Za „przypadkową
ofiarę” córka uważa
siebie!! To prowokacja
autorki w celu
stworzenia negatywnego wizerunku
córki, co poniekąd
uzupełnia stwierdzenie jej - nowobogackiej:
s.128 „..Nie lubię rozmawiać z biedakami, to jest
silniejsze ode mnie..”
A już
groteską jest, że
to ona handluje
aniołami – stróżami, bo każdy
Chorwat takiego opiekuna
chce w domu
mieć.
Wracając do
głównego wątku, zmagającą
się (niby) z
samą sobą córkę,
wspierają rozmówcy:
(s.123):
„..– A mnie się wydaje, że ty po prostu
chcesz, żeby ci stara jak najprędzej umarła i żeby mieć ją z głowy, dlatego
czujesz się winna i płaczesz, patrząc na starą torbę. Przyznaj się do tego
przed samą sobą, a poczujesz ulgę…”
(s.162): „..–
Tak jest, stara, walcz o swoje prawo do życia, nie chce zębów, to nie chce, nie
chce okularów, to nie chce, nie chce fryzjera, to nie chce, srał ją pies. Albo
ona, albo ty….”
Audiatur et
altera pars: umierająca
matka powtarza:
(s.158): „..-Chcę
umrzeć w domu, w swoim łóżku, chcę ostatni raz zobaczyć Zekę...”
Biedna stara, bo..
(s.158): „..Moja
matka nie wiedziała, że zwróciliśmy klucze właścicielce jej mieszkania i że
Zeka mieszka teraz u nas…”
A więc
do jeszcze niedawno
biednej, zacofanej Chorwacji,
dotarł amerykański styl, według
którego wystarczy matce
staruszce zapewnić luksusową
umieralnię, zadzwonić od
czasu do czasu
z nieodzownym zapewnieniem
„I love you”
i odwiedzić raz
w roku z
rytualnym indykiem.
Książka jest
adresowana do szerokiego,
niewymagającego czytelnika, zawiera
wiele elementów satyrycznych
i ironicznych, nic
nowego nie wnosi,
lecz porusza sumienia
i pobudza do
empatii z obiema
stronami. Dobre czytadło
7/10
PS Naturalne
wydaje się skojarzenie
z arcydziełem Różewicza
„Matka odchodzi”, które
polecam
Korzystam z Pana recenzji. Pozdrowienia z upalnego Kraju Lessów :)
ReplyDelete