Zniechęcająca uwaga (s.284,9):
„..W przypadku afery podsłuchowej do
dziś nie jest jasne, kto w rzeczywistości stoi za podsłuchami..”
Ze względu
na to, że
umieszczam opinię na
LC jako pierwszy,
kopiuję dla Państwa
opis wydawcy:
„Afera podsłuchowa, która pięć lat temu
wywołała jeden z największych kryzysów w historii Trzeciej Rzeczpospolitej,
miała być historią biznesowej zemsty Marka Falenty. Tę wersję z małymi
wyjątkami kupili wszyscy – od dziennikarzy po prokuratorów i sądy – choć skala
tego procederu podsłuchowego jest w historii zachodnich demokracji
bezprecedensowa.
Niewielu zadało sobie trud, by choć
spróbować wejść w tę sprawę głębiej. Nikt do końca nie zbadał, dokąd tak
naprawdę prowadzą tropy z restauracji „Sowa & Przyjaciele”, choć premier
Donald Tusk mówił o scenariuszu pisanym „obcym alfabetem”.
Ta książka dowodzi, że łańcuszek
powiązań prowadzi do Rosji, a konkretnie do osób związanych z Kremlem i jego
tajnymi służbami. Odsłania słabość państwa i niemoc jego instytucji, które
skompromitowały śledztwo w sprawie podsłuchów, oraz bulwersującą rolę w tej
sprawie ludzi bliskich PiS, którzy wykorzystali „rosyjskie” nagrania z
restauracji do uderzenia w rząd RP.
Falenta był w tej rozgrywce pionkiem –
zdeprawowanym i zdemoralizowanym – ale jednak tylko pionkiem. Prawdziwi
zleceniodawcy i beneficjenci afery podsłuchowej są lokatorami gmachów przy
placu Czerwonym. A ich wspólnicy w tym procederze rządzą Polską”.
Mimo, że
jestem zagorzałym przeciwnikiem
PiS, mam świadomość
subiektywności publikacji w
czasie bezwzględnej walki
politycznej, a w
tym rechotu Putina
et consortes z
wzajemnego oskarżania się
obozów PiS i
PO, o kolaborację
z nim.
Grzegorz Rzeczkowski
(„Polityka”): „Socjolog
i europeista, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Były dziennikarz m.in.
„Gazety Wyborczej” i „Przekroju”. Był zastępcą szefa działu kraj w „Dzienniku”.
Nominowany do nagrody Grand Press 2009 w kategorii dziennikarstwo śledcze za
cykl artykułów na temat KRUS. Nominowany do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja
Woyciechowskiego 2018.”
Przed lekturą:
co wiem i
czego oczekuję? Wiem,
że PiS dokonał
swoistego zamachu stanu,
ujawniając wyselekcjonowane nagrania z nielegalnego podsłuchu
rozmów w restauracji
„Sowa”. Podobno stał
za tym Falenta,
który importując węgiel
z Rosji, najprawdopodobniej musiał
być dyspozycyjny wobec
ludzi Kremla, a w rezultacie
i wobec ludzi
PiS. Przypuszczalnie jest
małym usługodawcą wobec
wielkich, zmuszonym do
podjęcia tej działalności
wbrew własnym interesom,
ryzykującym wiele w
zamian za gruszki
na wierzbie. A
oczekuję: logicznego reportażu
podpartego nie budzącymi
wątpliwości faktami i
nazwiskami konkretnych, znaczących
osób.
Już na
pierwszych stronach Rzeczkowski
wysyła nas na
transatlantyckie wody, bo
zamiast o wojence
polsko-polskiej zmuszony jestem
czytać jego wywód na
temat Trump – Clinton, który
zaczyna stwierdzeniem (s.23,8 z 482
ebooka):
„..Putin
(..) żądny zemsty na Hillary
Clinton…”
Wstęp kończy
pompatyczny apel do działania
i zadufanie, że
autor zmusi polityków
do szczegółowego wyjaśnienia
kelnerskiej afery, w co.. …wątpię.
Zaczynamy od
końca czyli (groteskowego
wg mnie) ujęcia
Falenty w Hiszpanii, któremu
autor nadaje wagę
przywołując ujęcie 18
lat temu „Słowika”,
a nawet historię
„Bonnie and Clyde”, a
kończy pytaniami budzącymi
wątpliwości co do
prawdziwości „ucieczki”.
W rozdziale
II (s.51-86) pt „Kto chciał
zabić Marka F.?” pada retoryczne
pytanie (s.65):
„..Czy rzeczywiście ktoś planował zabić Falentę,
a jeśli tak, kto i w jaki sposób, do dziś nie wiadomo…”
Śledztwo autora
doprowadza do odkrywczych
konkluzji (s.78,2):
„..Jak powiedział mi pewien były oficer CIA, nie ma
lepszego „ucha” w restauracji niż kelner-menedżer mający nieskrępowany
wstęp do wszystkich pomieszczeń i duże zdolności maskowania swojej
„drugiej” działalności, a z drugiej strony wyławiający każdy
podejrzany ruch…”
Jako o
wiele starszy i
pamiętający inwigilację w PRL, dodam,
że „uchem” byli
i są: szatniarze,
gospodarze domu, dealerzy,
sutenerzy, cinkciarze, prostytutki,
właściciele melin i
met, taksówkarze, jak
i co „lepsi”
złodzieje. Ale w
rozdziale III krąg
się poszerza: Misiak
i Oliwa są
powiązani z podsłuchami,
ale nie są,
bo wygrywają proces
o pomówienie, ale
za to żona
Oliwy - Piotrowska-Oliwa powiązana
jest z Gazpromem
i Ukraińców chciała
skrzywdzić optując za drugą nitką
rurociągu jamalskiego przez
Słowację, z pominięciem Ukrainy.
Tusk okazał
się czujny, ona
wyleciała (z odprawą 811 000
zł), Putin został
na lodzie (s.93,1):
„…Czy mogło to skłonić Władimira Putina, który został
na lodzie, do rewanżu na Tusku i jego ludziach? Mogło…”
Koneksje Misiaka
z Falentą pozwalają
autorowi na oszołomienie
czytelnika wielością nazwisk
i podejrzanych spółek.
Wszyscy wszystkich znają,
wszędzie mają oficjalne lub
nie, udziały, jednym
słowem towarzystwo wzajemnej
adoracji i skupisko
potencjalnych przestępców. Do
tego dochodzą amerykańscy
biznesmeni z greckimi
korzeniami, którzy są..
(s.105,8): „..dobrze zakorzenieni w rosyjskim
biznesie..”. No to
jeszcze Chodorkowski, potem
Dmitriew, by wrócić
znowu do Trumpa
i jego rosyjskich
powiązań. A jak
Trump, to Seszele i (s.117):
„..Na Seszele Dmitriew poleciał
odrzutowcem bliskiego Kremlowi oligarchy Andrieja Skocza. Nie jest jasne, czy
sam Skocz był na pokładzie, ale samolot raczej trudno przegapić – to wyposażony
w ekskluzywną salonkę i pomalowany w rosyjskie barwy narodowe
airbus A319. Ale dlaczego właśnie samolotem Skocza? Może dlatego, że według
Paradise Papers, ujawnionych przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy
Śledczych, oligarcha ma tam zarejestrowane swoje firmy...”
I
tak zamiast o
zemście Kaczyńskiego na
Tusku, za pomocą
Falenty, mamy „światowe
życie, szum i
gwar..”. To „światowe
życie” reprezentują głównie
Rosjanie mający szerokie
wpływy bądź powiązania, również z
polskimi biznesmenami - politykami,
jak i gangsterami.
Rzeczkowski kontynuuje wątki
poruszone przez Piątka
w książkach o
Macierewiczu, lecz zniechęca
mnie powoływaniem się
na Suworowa (s.158), którego
odporność na domniemane
niecne knucia GRU
jest komiczna.Dzięki lekturze poznałem jakiegoś Szustkowskiego i innych, co wcale nie było moim pragnieniem i rozpocząłem rozdział VII pt „Lemongrass i Sowa” (s.208). No i doszedłem do wniosku, że chyba jestem za stary i zbyt doświadczony, by mnie bawiły pseudo-rewelacje Rzeczkowskiego o wywiadach, kontrwywiadach i powiązaniach ich z biznesem i polityką. Opisywane mechanizmy to chleb powszedni dla każdego, kto w jakikolwiek sposób zetknął się z marketingiem i w ogóle - biznesem. A żadnej różnicy mnie nie robi czy wpływowy osobnik nazywa się Kowalski, Jegorow czy Smith, skoro akurat tych nie znam, podobnie jak nie odróżniam gangsterów z Pruszkowa od Wołomina. Z Lemongrassa przeniosło się towarzystwo do „Sowy”, a cały czas podsłuchiwało ich GRU metodami, których opis podsumowuje autor (s.224):
„…bo tak naprawdę nie wiadomo, jakie możliwości prowadzenia inwigilacji mają w Warszawie nasi wschodni sąsiedzi….”
To o
czym gadamy, jak
niewiele wiemy, a
to co wiemy,
nie możemy podać
do publicznej wiadomości
z przyczyn oczywistych.
Padają setki nazwisk,
powiązanych z nimi firm i
koligacji ze służbami
Rosji. Podsuwane są
podejrzenia w stosunku
do polskich służb
specjalnych. Nie będę
dalej wyszczególniał, tylko
podsumuję:
Dla mnie -
stracony czas, a
książka i tak
będzie bestsellerem, bo
teorie spiskowe, rusofobia
i obsesyjnie znienawidzone
jakiekolwiek powiązania ze
wschodnim sąsiadem, zawsze
spotkają wdzięcznych odbiorców.
Książka dowodzi słuszności
słów Piłsudskiego do
członków rządu Daszyńskiego,
zaktualizowanych do obecnych,
ze względu na
skorumpowane i skłócone
służby specjalne:
„Wam kury szczać
prowadzić, a nie politykę robić!”
W ocenie muszę
być konsekwentny, skoro
Piątkowi za Macierewicza
dałem PAŁĘ, to
i Rzeczkowskiemu za
Falentę - także. (To
i tak dobrze,
bo doi oceny
cenckiewiczów, ziemkiewiczów i
innych, w ogóle
się nie zniżam).
PS Nie
znalazłem odpowiedzi na
pytania: 1. Kto wymyślił
podsłuchy konkretnie u
„Sowy” i kto
je finansował? 2. W
którym momencie „zaopiekowało” się
nimi GRU lub pokrewne
służby ?; 3. W którym momencie
i kto uczestniczył
w porozumieniu dotyczącym
wykorzystania nagrań ?; oraz
czwarte zasadnicze: 4. Czy istnieje
jakikolwiek Polak bądź
Rosjanin z sfer
biznesowych, którego nie
można by oskarżyć
o „niebezpieczne związki”?
Korzystam z Pańskich recenzji. Pozdrawiam z burzowego Południa kraju :)
ReplyDelete