Janina KUMANIECKA - "Saga rodu Słonimskich"
UWAGA!!! GENIALNY KOLAŻ LITERACKI
Janina Kumaniecka (1940 – 2007) była specjalnie predestynowana do napisania książki poświęconej Antoniemu Słonimskiemu, nie tylko ze względu na swoje wykształcenie, lecz przed wszystkim - przynależność do elity polskiej inteligencji. Wystarczy powiedzieć, że teść to prof. Kazimierz Feliks Kumaniecki (1905 – 1977), który był sygnatariuszem „listu 34” złożonego w URM właśnie przez Pana Antoniego.
Po paru słowach zaprzyjaźnionego z Antonim Słonimskim i sekretarzującego mu, Adama Michnika mamy „Zamiast wstępu”, w którym Kumaniecka pisze:
„Książka, którą pozwalam sobie przedstawić czytelnikom, ma swoją historię. Powstała z inicjatywy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika i miała stanowić hołd złożony przez „Gazetę” pamięci Antoniego Słonimskiego. Dlatego znalazły się tutaj cztery artykuły drukowane w ciągu ostatnich lat w Magazynie „Gazety”. Do mnie należało stworzenie ramy i uzupełnienie już istniejących materiałów o brakujące fragmenty i aktualne informacje. Trochę się ta rama rozrosła. Mam nadzieję, że nie zaszkodziło to książce.
„To tu na polskiej ziemi ukształtowała się niepokorna inteligencja, z ducha oświeceniowa, a zarazem romantyczna i patriotyczna, która łączyła w sobie szkiełko i oko Śniadeckich z czuciem i wiarą Mickiewicza, mądrą ironię Bolesława Prusa z żarliwością Żeromskiego” – pisał Michnik. Ja także starałam się o tym pamiętać. Nie zapominając jednakże i o tym, że te zrodzone na polskiej ziemi tradycje ruszyły z czasem w szeroki świat, a dzieje rodu Słonimskich są tego znakomitą ilustracją…..”
Proszę Państwa, nie będę pisał o Wielkim Człowieku, Wielkim Polaku, który swoje ego zdefiniował w wierszu pt „Dwie ojczyzny”, za co został dotkliwie pobity przez Ipohorskiego, co Kumaniecka opisuje (s. 168 i n.), kończąc zdaniem:
„...Tak odważnie broniący honoru dobrego Polaka Zygmunt Lenkiewicz-Ipohorski w czasie okupacji zginął z wyroku AK, jako kolaborant i agent hitlerowski.”
...lecz o książce, bo to ona podlega ocenie. I tu mam poważny problem, gdyż brak mnie słów, by oddać wspaniałość tej książki. Kumaniecka bryluje wśród największych postaci Polski XX wieku z niespotykaną maestrią, odtwarzając niezwykłe barwny kalejdoskop polskiej kultury. Przytłoczony ilością nazwisk i zdarzeń poddaję się, chłonę z wypiekami treść, a moją pisaninę ograniczam do ciekawostek, które szczególnie mnie zainteresowały. I tak fragment dotyczący opinii Słonimskiego o Wieniawie (s. 125,4):
„I wreszcie „piękny Bolek”, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, wspaniały mężczyzna, bohater wielu romansów, adiutant Piłsudskiego, ciałem i duszą oddany Komendantowi, postać legendarna, o którym Słonimski w innym miejscu pisze: „Nie był legendą jego dowcip, wdzięk i uroda... [jednak] warto przypomnieć, że nieprawdą jest, jakoby Wieniawa po pijanemu konno wjechał na parkiety «Adrii», natomiast prawdą jest, że był tłumaczem Baudelaire’a, lekarzem z wykształcenia, dzielnym żołnierzem i szlachetnym człowiekiem”.
Kumaniecka często cytuje Irenę Krzywicką i Julię Hartwig, lecz znalazłem również żartobliwe wspomnienie Stefanii Grodzieńskiej (o Węgrze Jarosym) (s. 141):
„No bo weźmy chociażby odmianę czasownika «jeść». Ja jem, no dobrze, ale dalej? Ty jesz, my jemy, wy jecie – powiadał Járosy, łącząc w wymowie zaimek z czasownikiem. – Oni ją? Jacy oni, jaką ją!” – i łapiąc się za głowę, schodził ze sceny.”
Kontynuując zabawne historie przytaczam zdanie z wypowiedzi kuzyna Słonimskiego (s. 177):
„Moja siostra Julia oświadczyła mi kiedyś z pełnym przekonaniem, że lepiej zachorować na syfilis niż zostać dziewicą….”
Słonimski wrócił do Polski w 1951 r., a dwa lata później zmarł Stalin. (s. 495,4):
„No, do śmierci Stalina – powie Słonimski w 1971 roku w rozmowie z Witoldem Mieczysławskim – byłem w dosyć kłopotliwej sytuacji, zwłaszcza gdy przyszła ta sprawa lekarzy żydowskich. Potem nagle zaczęło się powietrze oczyszczać. Pytano w Polsce, za co umarł Stalin? Mówiono: za późno. Na co umarł Stalin? – Na szczęście! Ale w każdym razie muszę powiedzieć, że śmierć Stalina, po której jedni, kabotyni jak Putrament, płakali, w związku wywołała jakiś dreszczyk, jakiś powiew nadziei”.
W „Uwadze” użyłem słowa „kolaż”, Kumaniecka w „Zamiast wstępu” mówiła o czterech artykułach z „Gazety” wkomponowanych w treść książki; chodziło o to samo. Oto one:
s. 20,8 Adam Michnik „Któż to ma czelność zwać mnie odszczepieńcem?” - przepiękny esej intelektualisty, sekretarza Antoniego Słonimskiego.
s. 255 Lawrence Wechsler „Sto jeden lat burzliwego życia Nicolasa Slonimsky’ego”
„W ciągu ostatnich dziesięciu lat Nicolas Slonimsky, brat stryjeczny Antoniego Słonimskiego, wydał siedem nowych książek, w tym autobiografię i nowe wydanie „Muzyki od roku 1900”, imponującej, rejestrującej każdy dzień kroniki muzycznej naszego stulecia. Dopiero teraz, skończywszy setkę i przeszedłszy kilka łagodnych ataków serca, Nicolas zaczyna wreszcie zwalniać nieco tempo, równając do tempa życia większości z nas....”
s. 398 „Słonimski od drożdży” - Z PROFESOREM PIOTREM SŁONIMSKIM ROZMAWIAJĄ ANNA BIKONT I SŁAWOMIR ZAGÓRSKI (Piotr - bratanek Pana Antoniego)
s. 456 Anna Zebrowska - „Otchłań za kanapą” - o Siergieju Słonimskim bratanku p. Antoniego
„Jest Słonimskim wprost modelowym: jajowata czaszka, duże uszy, wydatny nos i zwisająca dolna warga. Piwne oczy z ironicznym błyskiem, cięty język. Syn radzieckiego pisarza Michaiła Słonimskiego, bratanek amerykańskiego muzykologa Nicolasa Slonimsky’ego i polskiego poety Antoniego Słonimskiego. Brat stryjeczny francuskiego genetyka Piotra Słonimskiego. Uff!
….Siergiej Słonimski, urodzony w roku 1932 pod znakiem Lwa, w spadku po przodkach dostał słuch absolutny. Kompozytor, muzykolog, pianista, profesor konserwatorium petersburskiego, w którym przed rewolucją wykładała jego ciotka. Mimo rozległych koneksji wyjeżdża rzadko i niechętnie. Gdyby mógł, ograniczyłby swoje wyprawy do spacerów w Letnim Sadzie albo jeszcze bliżej – w Sadzie Michajłowskim. Jeśli uda się go wyciągnąć, idzie sprężystym krokiem, w rozmowie żywo gestykuluje. Urzędniczy garnitur, radzieckiej jeszcze proweniencji, zdradza jego obojętność na modę….”
I jeszcze na finał - niespodzianka: wspaniały artykuł Michnika pt „A co na to pan Antoni”, który zaczyna tak:
„Na pytanie, co sądzi o rządzących komunistach, Słonimski odpowiadał:
– „Oni są jak król Midas, tylko na odwrót. Czego dotkną, zamienia się w g...”.
PS Wielką rolę w historii Polski odegrał |”list 34” złożony przez Antoniego Słonimskiego w URM, w dniu 14 marca 1964 roku, o czym zresztą Kumaniecka z odpowiednią atencją pisze. Wydaje mnie się, że nazwiska sygnatariuszy warto przypomnieć: Andrzejewski, Dygat, Estreicher, Falski, Gieysztor, Hertz, Infeld, Jasienica, Jastrun, Kisielewski, Kossak – Szczucka, Kotarbiński, Kott, Kowalska, Krzyżanowski, Kumaniecki, Lipiński, Ossowska, Cat – Mackiewicz, Parandowski, Pigoń, Rudnicki, Sandauer, Sierpiński, Słonimski, Szczepański, Tatarkiewicz, Turowicz, Wańkowicz.
No comments:
Post a Comment