Tadeusz BOY - ŻELEŃSKI - "Brązownicy"
CHCECIE SIĘ BOBRZE BAWIĆ, TO SIĘGNIJCIE PO "BRĄZOWNIKÓW" NA "WOLNYCH LEKTURACH". GWARANTUJĘ UBAW PO PACHY !!
Warto to przeczytać dzisiaj, gdy modna jest "polityka historyczna" czyli fałszowanie historii dla celów propagandowych. Boy walczy z trendem utrzymywania "postaci z brązu", a więc podtrzymywania wyidealizowanego wizerunku znanych postaci historycznych dla celów dydaktycznych (czytaj propagandowych), Odbrązawianie uważane jest bowiem za zdradę narodową. Tymczasem wg Boya:
"Jeżeli nauka bada wydzielanie gruczołów trawiennych u pchły, jakże można zabronić ludziom, aby się interesowali wszystkim, co oświetla życie psychiczne ich geniuszów? Czy to geniuszom coś ujmuje? Przenigdy. Nigdy nie było tak silnego pędu jak dziś do poznawania życia wielkich ludzi. Zrozumiano, że te żywoty to najciekawsza powieść, najwspanialszy dramat — dramat ducha — ale na to trzeba dotrzeć do istoty tego dramatu, nie zaś przyrządzać z niego dydaktyczne Wieczory pod lipą. Wszystko to są rzeczy gdzie indziej tak dawno rozstrzygnięte, że nie ma o nich dyskusji...."
Mimo upływu 86 lat od napisania tego eseju, dalej szerzy się fałszywą argumentację, że to...
"Wszystko pod kątem krzepienia serc, zbudowania narodu, młodzieży… "
Problem omawia na przykładzie Mickiewicza, a ściślej jego niechlubnej przynależności do sekty Towiańskiego. Boy pisze:
"Mickiewicz powinien pozostać dla nas posągiem z brązu”, orzeczono. Bardzo pięknie. Równocześnie jednak legion uczonych prowadzi drobiazgowe badania nad Mickiewiczem, szpera za najmniejszym strzępem dokumentu, etc. Jak pogodzić jedno z drugim, jak połączyć brąz z życiem, świętość ze swobodą badań i prawem krytyki? „Naród ubóstwił Mickiewicza… Nie można Mickiewicza jako człowieka brać pod mikroskop… Są ludzie, których czcimy, chociaż nie pojmiemy ich nigdy…
...Wiedza nasza o Adamie Mickiewiczu była w samych źródłach sparaliżowana przez cenzurę „brązowniczą”, uprawianą metodycznie, a sięgającą aż do usuwania dokumentów....
....Dlatego ze wszystkich naszych pisarzy Mickiewicz jest postacią najmniej może znaną.
I dalej, po upływie prawie wieku, uczą w szkołach dyrdymał o Mickiewiczu bez skazy. Bo "wielkim poetą on był". Boy mu wielkości nie odbiera, nie pisze też o kontrowersyjnej próbie stworzenia prze Mickiewicza Legionu Żydowskiego czy śmierci na łonie Żyda Levy'ego. Porusza tylko sprawę wpływu towiańszczyzny na życie i twórczość wieszcza. A tak z ręką na sercu, przyznajcie Państwo, kto z Was słyszał o Ksawerze Deybel, "kapłance" Towiańskiego, która mieszkała u Mickiewiczów przez kilkanaście lat i dosiadała Adasia, by potem domagać się alimentów na wspólne dziecko ?
Ja, stary, nigdy o niej nie słyszałem!! I dlatego cieszę się, że sięgnąłem po Boya, a żeby swoją radością z Państwem się podzielić, cytuję za Boyem fragment pamiętnika Michała Budzyńskiego, powstańca z 1830 r.: (I.289) o "sesjach" u Towiańskiego:
"Podzielili się ci nowi wyznawcy na koła i odprawiały się sesje pełne mistycyzmu, gdzie bracia opowiadali sobie sny i widzenia. Na jednej z takich sesyj Mickiewicz zawołał: „Bracia! Dziś ukazał mi się duch Aleksandra I, cesarza Rosji, i prosił, aby bracia zanieśli modły do Boga na jego intencją”. Juliusz S., antagonista Mickiewicza, i w którym odezwała się żyłka polska, podnosi głos po mistrzu: „A mnie, bracia, ukazał się duch Stefana Batorego i prosił, abym przestrzegł, iżby bracia za żadnym nie modlili się Moskalem!” Mickiewicz na to porywa silnie za ramię Juliusza Słowackiego, przywodzi do drzwi i wypędza go słowami: „Paszoł won durak!”.
Kupa śmiechu i wesela, a jeszcze dodam, że podobno wspólnota kobiet panowała w sekcie Towiańskiego, a na pewno, że Mistrz jeszcze po siedemdziesiątce był niebezpiecznym kogutem.
No comments:
Post a Comment