Julie GARWOOD - "Nagroda"
NINIEJSZYM ODFAJKOWUJĘ ZNAJOMOŚĆ Z PANIĄ GARWOOD
Julie Garwood (ur. 1944), wystartowała w 1985 roku i w krótkim czasie napisała 27 romansów. Mam przyjemność zaprezentować Państwu swoją opinię na temat "Nagrody", napisanej w 1991 roku.
Oczywiście moja ocena jest bardzo subiektywna, bo poza "Trędowatą" oraz książkami Rodziewiczównej (sentyment do czasów dzieciństwa) romanse zwę zwykle "romansidłami" i litości nad nimi nie mam.
Już zapowiedź redakcyjna powoduje u mnie paroksyzmy śmiechu:
"...Zmysłowa miłość w klimacie dworskich zdrad i intryg! W pysznym blasku londyńskiego dworu Wilhelma Zdobywcy śliczna saksońska branka zostaje zmuszona do wyboru męża spośród zgromadzonych tam rycerzy normańskich. Wybiera barona Royce'a, którego dzikie maniery nie przysłaniają czułego serca. Pomysłowa i nieprawdopodobnie naiwna Nicholaa zamierza poskromić nieokiełzanego męża …"
Miłość kwitnie od pierwszego spotkania, bo on - Norman oniemiał na jej - Saksonki widok (s. 71):
„..Tak wspaniały widok odebrał mu dech w piersi...”
W dodatku miała:
„...śliczne dołeczki w policzkach...”
On miał przerażającą szramę na twarzy, którą rekompensowały piękne oczy, a oboje zamartwiali się stanem leżących na sąsiednich łóżkach: jej bratem Justinem (Saksonem) i jego przyjacielem imieniem Hugh (Saksonem).
No i namiętność między nimi rozgorzała, co obserwowaliśmy na 616 stronach e-booka, no i jak dojechaliśmy do końca, to stwierdziliśmy, że to przeciętne romansidło zajęło nam czas wystarczający na przeczytanie 2 do 3 Harlequinów. Prawo popytu i podaży obowiązuje, więc autorka młodsza ode mnie od rok, niech zasuwa póki jej zdrowie na to pozwala. Amen
No comments:
Post a Comment