Diane SETTERFIELD - "Trzynasta opowieść"
Na podstawie anglojęzycznej Wikipedii:
Diane Setterfield (ur. 1964), brytyjska autorka, zadebiutowała w 2006 roku powieścią "The Thirteenth Tale", która zdobyła pierwsze miejsce (przez 2 tygodnie) na liście bestsellerów "New York Times". Napisana jest w konwencji powieści gotyckiej, z wyraźnymi wpływami Jane Eyre (Charlotte Bronte) i "Wuthering Heights" ("Wichrowych Wzgórz" Emily Bronte). Na podstawie tej powieści nakręcono telewizyjny film. Odnośnie wymienionych sióstr Bronte przypominam, że:
Charlotte's 'Jane Eyre', Emily's 'Wuthering Heights', and Anne;s 'Agnes Grey', ukazały się w 1847 roku.
Nim zaczęła pisać, Setterfield studiowała francuską literaturę na Uniwersytecie w Bristol. Obroniła doktorat rozważający autobiograficzne wątki we wczesnej twórczości Andre Gide'a.
Adaptację telewizyjną omawianej książki zrobił Christpher Hampton z udziałem Vanessy Redgrave i Olivii Colman. Pokaz odbył się w BBC2 w grudniu 2013.
To, co powyżej uzupełnię uwagą, że większość czytelników na LC zachwyca się tym debiutem, ba, niektórzy uznali za arcydzieło. Średnią na LC ma 7,31 przy 1265 ocenach i 173 opiniach. A teraz druga strona medalu.
Zaczynam od nielicznych, którzy odebrali książkę podobnie jak ja;
"Aria" - "....Trzynastą opowieść do kałuży ochłapów literackich..... . ..Cóż mogę powiedzieć... Jedynie tylko, że nie polecam tej książki."
"Noelle" - ".....nie podoba mi się ogromna zawiłość opowieści. Czasami trudno było mi się połapać o co chodzi i kogo autorka ma na myśli...."
"aniaski" - "...Pomysł na fabułę niezły, niestety infantylne wykonanie popsuło odbiór tak bardzo, że ciężko jest znaleźć jakiś inny plus tej książki. Nie rozumiem zachwytu czytelniczego... "
"powgun" - "... Niestety, moim zdaniem cała historia jest szyta grubymi nićmi i stopniowo stacza się w otchłań coraz większych absurdów i niedorzeczności. Brnąłem przez kolejne rozdziały męcząc się strasznie, ale jednocześnie chciałem poznać jej koniec.
Historia jest wydumana i rozwleczona do granic
"Fragile" - "..ogromne rozczarowanie.."
Niewiele. To teraz ja. Ponarzekam, bo na ten wyjątkowo nieudany debiut straciłem sporo mojego cennego (a niewiele mnie go zostało) czasu. Zafrapowany wysokimi ocenami, odstąpiłem od zamiaru porzucenia tej lektury w okolicach setnej strony i postanowiłem brnąć do ostatniej strony. Trzy dni mnie to zajęło, bo oprócz drzemek spowodowanych nudną narracją, miewałem próby porzucenia lektury, przy każdej następnej bzdurze bądź obsceniczności. No i efekt nie jest zbyt imponujący, bo po prostu dalej nie rozumiem zachwytu czytelników. Dodajmy jeszcze, że powieść gotycka ma tylu świetnych przedstawicieli (nawet Gombrowicz popełnił "Opętanych"), iż jest z czego wybierać i nie ma powodu, aby sięgać po przypadki, w których zawodzi wszystko, począwszy od pomysłu po logikę.
Podstawą konstrukcji są banialuki, szczególnie żenujące w XXI wieku, gdy odnotowujemy rewelacyjny rozwój genetyki. A tu czytamy (s. 261):
"..Bliźnięta osierocone po utracie drugiego pozostają jedynie z połową duszy. Granica między życiem i śmiercią jest wąska i mroczna, a opłakujące drugiego bliźnię żyje bliżej niej niż większość ludzi..."
I kontynuacja...(s. 287):
"...uzależnienie dziecka od swego bliźniaka jest tak silne, że rozłąka powoduje taki uraz psychiczny, iż doznawszy go, umysł znajduje pociechę w wyobrażaniu sobie bliźniaka, urojonego towarzysza..."
Tylko, że córka antykwariusza, Margaret Lea nie przeżyła świadomej rozłąki, bo o swoim bliźniaku nie wiedziała, a zwidy ma już od str. 26. Ale przejdźmy do rodu Angelfieldów, obciążonego wszystkimi chorobami psychicznymi świata, psychopatią i większością dewiacji.
Dziadziuś, George Angelfield, zupełnie nie interesował się swoim pierworodnym, "ociężałym umysłowo" (s.58) Charliem, obsesyjnie zachwycał córeczką, Isabelle, a gdy ta oświadczyła, że opuszcza rodzicielski dom....(s. 66):
"W pierwszej chwili chyba nie zrozumiał. Potem poczuł, jak tętno pulsuje mu w uszach, zrobiło mu się ciemno przed oczami..... ...W ręku trzymał pasmo włosów ze zwisającym z jednej strony krwawym strzępem skóry.. ..Przesiedział długie godziny, owijając wokół palca kasztanowy kosmyk.. ..coraz ciaśniej i ciaśniej, aż włosy wpiły mu się głęboko w skórę i tak splątały, że nie mógł ich rozplątać... ...zmarł na posocznicę, wywołaną tym, że pierścień ludzkich włosów wrósł w jego serdeczny palec."
Nie wiem, jak dla Państwa, bo dla mnie - obrzydlistwo. A skoro już jesteśmy przy tym, to mam lepszy przykład, szczególnie dla recenzentów zachwycających się językiem autorki, jak i tłumaczki (s. 173):
""..Zaschłe wymiociny na których roiło się od much... ..stos pogniecionych brudnych prześcieradeł poplamionych krwią i ludzkimi odchodami.. ...wciągaliśmy ustami ciężki wstrętny odór.. ..w wannie było ciemne rozlewisko ludzkich odchodów, którego odór ...."
Niewątpliwie najciekawszym bohaterem jest Charlie, bo choć "ociężały umysłowo", to zagorzały gwałciciel, sadysta, masochista, lubiący się samo okaleczać i kazirodca.
A właściwie szkoda papieru! Więc tylko przypomnę, że Isabelle umiera w wariatkowie, a jej bliźniaczki tworzą układ kat-ofiara, bo to rodzinne. Do tego, gdy autorce brak konceptu, natychmiast pojawia jakiś bękart, który pęta się l a t a m i, przez nikogo nie zauważany. A głupiego końca też nie zdradzę, niech każdy przecierpi to sam.
No comments:
Post a Comment