Kolejność czytania
(„Pijane banany”, „Dowód
osobisty”, a na
koniec ta) pogłębiły
mój żal, że
autor nie rozwinął
swojego kunsztu, bo
ta wczesna z 1994
roku, przerasta późniejsze
z 2001 i 2006.
Zamiast czytać
pozostałe, polecam świetną
zabawę przy lekturze
tej, która dowodzi,
że autor zapowiadał
się jako talent
niemniejszy od Hrabala,
a pozostał poniekąd
w jego cieniu. 8/10
No comments:
Post a Comment